I czar prysł. Dziewczyna spuściła wzrok. Podniosłem ją na równe nogi.
-Przepraszam nie powinienem... ja...- było mi tak głupio.
-Przepraszam, ja nie chciałam, to był impuls...
-Tak, my przecież jesteśmy przyjaciółmi... chwila... co? Chciałaś mnie pocałować? -byłem zdziwiony, uśmiechnąłem się łobuzersko.
-Charlie, jesteśmy znajomymi!-zaśmiała się, ją to bawi? Zaczęła iść w stronę domu. Ruszyłem za nią.
-Taak, ale chciałaś mnie pocałować...- odwróciła się do mnie.
-Zostawiłeś buty w ogrodzie - fuck, no tak, wróciłem się - Jak możesz to weź nasze kubki po kakao!-krzyknęła jeszcze. Wziąłem wszystko i wróciłem do pomieszczenia. Brunetka wzięła ode mnie naczynia i zaczęła wkładać do zmywarki. Gdy się schyliła mój wzrok powędrował na jej pośladki, ma idealne kształty.
-Chciałaś mnie pocałować?- zapytałem poważnie . Dziewczyna spojrzała na mnie.
-Charlie to był impuls...-poczułem się dziwnie, gdy to powiedziała. Zaczęła grzebać w szafkach, chyba się denerwowała. Dłuższa chwile nie odzywaliśmy się. Wyobraziłem sobie jak musiał wyglądać nasz ,, prawie pocałunek,, i nagle wybuchłem niekontrolowanym śmiechem. Kate spojrzała na mnie jak na idiotę.
-Charlie, wszystko okej?
-Taak , ty... tylko wyobraź sobie jak to musiało wyglądać - powiedziałem dalej się śmiejąc. Nie mogłem złapać oddechu. Dziewczyna nie wiedziała o co chodzi. Podszedłem do niej, była zdezorientowana, złapałem ja w talii i opuściłem jak wtedy. Dziewczyna zaczęła śmiać się razem ze mną, ze śmiechu bolał mnie brzuch, nie dałem rady jej trzymać wiec opuściłem ją na ziemie i położyłem się na nią. Chyba chciała mnie zepchnąć, ale śmiech jej na to nie pozwolił.
-emm ... nie przeszkadzajcie sobie...- spojrzeliśmy w stronę schodów, na których stała pani Elizabeth. Szybko odskoczyłem od Kate, jej mam zaczęła się śmiać a my zrobiliśmy się czerwoni.
Wstałem i podałem rękę dziewczynie, by jej pomóc.
-Ja tylko zrobię sobie herbatę. ..- powiedziała kobieta i podeszła do czajnika.
-Jest już późno, za 20 minut mam ostatni autobus. ..
-Tak, chyba musisz już iść - skończyła za mnie brunetka, a jej mama śmiała się pod nosem. Kate popchnęła mnie w stronę drzwi.
-Niezręcznie...-stwierdziłem.
-eee tam, mama się przyzwyczaiła...- przyzwyczaiła? Dziewczyna się zorientowała co powiedziała -znaczy, nie o to chodzi...
-Nie ważne, tylko się przyjaźnimy, nie musisz mi się tłumaczyć....-powiedziałem trochę zły- Cześć...-otworzyłem drzwi i wyszedłem.
-Przepraszam nie powinienem... ja...- było mi tak głupio.
-Przepraszam, ja nie chciałam, to był impuls...
-Tak, my przecież jesteśmy przyjaciółmi... chwila... co? Chciałaś mnie pocałować? -byłem zdziwiony, uśmiechnąłem się łobuzersko.
-Charlie, jesteśmy znajomymi!-zaśmiała się, ją to bawi? Zaczęła iść w stronę domu. Ruszyłem za nią.
-Taak, ale chciałaś mnie pocałować...- odwróciła się do mnie.
-Zostawiłeś buty w ogrodzie - fuck, no tak, wróciłem się - Jak możesz to weź nasze kubki po kakao!-krzyknęła jeszcze. Wziąłem wszystko i wróciłem do pomieszczenia. Brunetka wzięła ode mnie naczynia i zaczęła wkładać do zmywarki. Gdy się schyliła mój wzrok powędrował na jej pośladki, ma idealne kształty.
-Chciałaś mnie pocałować?- zapytałem poważnie . Dziewczyna spojrzała na mnie.
-Charlie to był impuls...-poczułem się dziwnie, gdy to powiedziała. Zaczęła grzebać w szafkach, chyba się denerwowała. Dłuższa chwile nie odzywaliśmy się. Wyobraziłem sobie jak musiał wyglądać nasz ,, prawie pocałunek,, i nagle wybuchłem niekontrolowanym śmiechem. Kate spojrzała na mnie jak na idiotę.
-Charlie, wszystko okej?
-Taak , ty... tylko wyobraź sobie jak to musiało wyglądać - powiedziałem dalej się śmiejąc. Nie mogłem złapać oddechu. Dziewczyna nie wiedziała o co chodzi. Podszedłem do niej, była zdezorientowana, złapałem ja w talii i opuściłem jak wtedy. Dziewczyna zaczęła śmiać się razem ze mną, ze śmiechu bolał mnie brzuch, nie dałem rady jej trzymać wiec opuściłem ją na ziemie i położyłem się na nią. Chyba chciała mnie zepchnąć, ale śmiech jej na to nie pozwolił.
-emm ... nie przeszkadzajcie sobie...- spojrzeliśmy w stronę schodów, na których stała pani Elizabeth. Szybko odskoczyłem od Kate, jej mam zaczęła się śmiać a my zrobiliśmy się czerwoni.
Wstałem i podałem rękę dziewczynie, by jej pomóc.
-Ja tylko zrobię sobie herbatę. ..- powiedziała kobieta i podeszła do czajnika.
-Jest już późno, za 20 minut mam ostatni autobus. ..
-Tak, chyba musisz już iść - skończyła za mnie brunetka, a jej mama śmiała się pod nosem. Kate popchnęła mnie w stronę drzwi.
-Niezręcznie...-stwierdziłem.
-eee tam, mama się przyzwyczaiła...- przyzwyczaiła? Dziewczyna się zorientowała co powiedziała -znaczy, nie o to chodzi...
-Nie ważne, tylko się przyjaźnimy, nie musisz mi się tłumaczyć....-powiedziałem trochę zły- Cześć...-otworzyłem drzwi i wyszedłem.
Piątek, w końcu, niby rzadko jestem w szkole, ale nawet kilka dni mnie męczy. Dzisiaj idę do Leo, średnio mi się chce, będzie tam Kate. Nie rozmawialiśmy od tamtego dnia i dobrze, w okół niej jest mnóstwo chłopaków, nie mam zamiaru się w to mieszać.
Zabrałem plecak z rzeczami i ruszyłem na autobus. Po 20 minutach byłem już pod drzwiami domu, otworzyłem je i wszedłem do środka.
- Jesteeem !- krzyknąłem, zdjąłem buty i ruszyłem w stronę salonu, gdzie na kanapie siedzieli Leo, Joey i Ryan, przyjaciel Joeya, grali na konsoli.
- Siema- powiedzieli po kolei , nawet na mnie nie patrząc, zacięta gra... chyba im przerwę. Skoczyłem na Leo i Ryana.
- Spieprzaj Charlie, my tu gramy !- krzyknęli.
- Już nie - podszedłem i wyłączyłem konsole.
- Dzięki frajerze, wygrywałem to- powiedział Leo.
- Też cie kocham, możemy zacząć od nowa, też gram- włączyliśmy konsole i zaczęliśmy grać. Po 30 minutach usłyszeliśmy otwieranie drzwi. Do pokoju weszła Kate. Wszyscy spojrzeliśmy w jej stronę. Kurde ona nawet w zwykłych ciuchach wygląda zajebiście.
- Cześć nerdy... i wy się dziwicie, że nie macie dziewczyn...- śmiała się z nas.
- A ty nie masz chłopaka- zakpił Leo.
- No w sumie... OMG kogo ja tu widzę?!- dziewczyna spojrzała na Ryana, chyba sie znają.
- Kate, wyrosłaś- powiedział uśmiechnięty chłopak, podszedł do niej i mocno ją przytulił. Odwróciłem głowe, nawet nie wiem dlaczego.
- Ta widzieliśmy się nie cały miesiąc temu.
- Słyszałem, że ty i Charlie jesteście dla siebie mili- powiedział, a ona spojrzała na mnie.
- Tak, przyjaźnimy się- oznajmiłem- gramy dalej?- Kate i Ryan wrócili na kanapę. Brunetka przybiła piątkę mi i Joeyowi, usiadła na kolanach Leo i pocałowała go w policzek. Graliśmy w fife, a ona pisała coś na telefonie, pewnie się nudziła. Po pewnym czasie Leo się odezwał.
- Kate przyniesiesz coś do picia?- czekałem na jakąś reposte dziewczyny, ale ona wstała i ruszyła do kuchni. Wszyscy patrzyliśmy na nią ze zdziwieniem.
- Czemu ona poszła po twoje picie?- zapytałem ściszonym głosem, byłem tak samo zdziwiony jak chłopcy.
- Jak się wkręci to nie ogarnia i robi wszystko co się jej powie- zaśmieliśmy się wszyscy obserwując co robi Kate. Wyjęła szklankę, nalała wody i ruszyła w nasza strone nie odrywając się ani na moment od telefonu.
- To już jest uzależnienie Kate- powiedział Joey, gdy dziewczyna podała szklankę jego bratu, ale ona nawet na niego nie spojrzała, jakby nie słyszała i rozsiadła się na Leo. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem,dopiero wtedy dziewczyna spojrzała na nas i zmarszczyła brwi, nie wiedząc o co chodzi.
- Zróbcie zdjęcie , starczy na dłużej...- powiedziała, widząc ,że się na nią patrzymy. To wywołało u nas jeszcze większy śmiech.
- Serio nie ogarniasz ? Właśnie przyniosłaś Leo wode- dziewczyna spojrzała na szklankę z napojem po czym wstała, zabrała szklankę , poszła do kuchni i wylała jej zawartość do zlewu.
- Rusz dupe i sam sobie przynieś tą wode!- krzyknęła a my zaczęliśmy zwijać sie ze śmiechu. Mój przyjaciel wstał,pobiegł w jej strone, złapał ją za nogi i przerzucił przez ramie jak worek ziemniaków.
- Leondre postaw mnie na ziemi!- nic- Leondre, proszę postaw mnie...- powiedziała już łagodniejszym głosem.
-Chciałabyś, wylałaś moją wode!
-Ale najpierw ci ją przyniosłam- chłopak zaczął sie kręcić.
- Leondre , kurwa postaw mnie na ziemie, bo sie obrażę! - krzyknęła zdenerwowana.
- Oboje wiemy, że tego nie zrobisz- nie przestawał. W pewnym momencie Leo zaczął krzyczeć jak mała dziewczynka i postawił ją na ziemi, a ona szybko podbiegła i wskoczyła na kanape.
- Auaa , uszczypnęłaś mnie w pupe!- krzyknął a my zaczęliśmy sie śmiać.
Kate i Leo kłócili sie jak małe dzieci. Później zamówiliśmy pizze, którą odebrała Kate.
-On miał jakieś 25 lat , serio nie zauważył, że jesteś dużo młodsza?- powiedział Joey. Oczywiście dostawca chciał jej numer. Kate działa na facetów jak na magnes.
-Nie wiem chyba wyglądam staro...albo chciał napiwek - zabraliśmy się do jedzenia. Rozmawialiśmy o głupotach trochę się pośmialiśmy.
-Zjadłaś połowę pizzy i ani razu nie wspomniałaś o kaloriach, czy ty na pewno jesteś dziewczyną?-zapytał Rayan. Kate spojrzała na mnie i wybuchliśmy śmiechem. Patrzyli na nas jak na idiotów.
-Zapewniam cię że tak -powiedziałem śmiejąc się.
-Dobra nie wnikam. ..-chłopak podniósł ręce w geście obrony. -ej Kate miałaś kiedyś chłopaka?
-Tak, jak mieszkałam w Polsce...-dziewczyna wstała od stołu i podeszła do szafek.
-ahh te nastoletnie związki. ..-zaśmiał się Joey -i jak było?
-No wiesz... - wzięła szklanke i nalała sobie picia. - przytulanie, trzymanie za rękę, całowanie, regularny sex ...-że co?! Zakrztusiłem się kawałkiem pizzy. Wszyscy spojrzeli na nią z powagą, ale miała kamienną twarz. Nagle ona i Leo wybuchli śmiechem.
-Żałujcie że nie widzieliście swoich min -śmiał się Leo, po chwili dołączyliśmy do niej.
-Po tobie można się wszystkiego spodziewać... -Rayan.
-A czemu nie jesteście razem? -zapytałem.
-Przecież nie mieszkam w Polsce...
-Jest takie cos jak związki na odległość Kate -ugryzłem kawałek pizzy. Byłem mega ciekawy, ale udawałem obojętnego.
-Widziałam jak całuje się z inną dziewczyną...-powiedziała bez emocji.
-Kochałaś go?-zapytałem. Pokręciła głową.
-To było głupie zauroczenie...
-Jakbyś go kochała, wybaczyła byś mu?-zapytał Joey -Spróbujmy poznać kobiecą psychikę -dodał a my się zaśmialiśmy.
-To jest zdrada, zdrady nigdy bym nie wybaczyła, nikomu...-Potem pozbieraliśmy pudełka po pizzy, rozsiedliśmy się na kanapie i oglądaliśmy tv.
-Jest 2 w nocy nie wiem jak wy, ale ja idę spać - ziewnął Leo.
-Dobry pomysł - Joey.
-Ja jeszcze nie chce spać... -powiedziała Kate.
-Ja też -stwierdziłem.
-Dobra to my jeszcze coś obejrzymy a wy idźcie spać.
-okeej-przeciągnął Leo-tylko spokojnie tu-zaśmiali się i poszli na górę.
-Idę się przebrać -powiedziała i poszła do toalety, a ja szybko się rozebrałem i założyłem dresy. Po chwili dziewczyna wyszła z toalety. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, krótszych spodenek nie było?
-mmm Charlie, sam sex -zaśmiała się patrząc na mnie.
-No wiesz, codziennie chodzę na siłownię -powiedziałem sarkastycznie.
-To co oglądamy ?
-Nie wiem, co chcesz? -dziewczyna wzięła pilot i zaczęła przełączać kanały. Jest już późno wiec na co drugim kanale były gołe laski.
-Chyba nie ma nic ciekawego -stwierdziła.
-Daj mi to -zabrałem jej pilot i włączyłem muzykę.
-Serio? Jest 2 w nocy, a my będziemy słuchać muzyki? Obudzimy ich ...
-Masz rację, poszukam czegoś na laptopie-tak tez zrobiłem. Włączyłem film ,,Lustra, ,-wiesz jak będziesz się bała to możesz się przytulić -uśmiechnąłem się łobuzersko.
-Śmieszne, mnie takie rzeczy nie ruszają. ..
-A czego się boisz?
-emm pająków, robaków i duchów, znaczy no wiesz jakieś opętania czy coś takiego - zaśmiała się.
-No tak te straszliwe, wielkie pająki, każdy się ich boi- użyłem sarkazmu.
-Nie śmiej się...-przekręciła oczami.
-Nie śmieję się, każdy się czegoś boi...
-A ty - spojrzała na mnie -Czego ty się boisz?-spuściłem wzrok.
-Tego, że to wszystko kiedyś mnie przerośnie...-spojrzałem w jej wielkie zielone oczy, potem na jej usta. Chyba to zauważyła, spuściła wzrok.
-Charlie, obiecaj mi że będziemy tylko przyjaciółmi, okej?- czyta mi w myślach. Wie, że mi się podoba i to cholernie.
-Okej...-tak ,powiedziałem to, ale nie wyobrażam sobie tego. Jak mam się z nią przyjaźnić, jeżeli pociąga mnie w każdy możliwy sposób?
-To co? Oglądamy? -zmieniła temat.
-yhy - włączyłem film. Nie wiem nawet o czym był, ciągle myślałem o Kate. -Idziemy na górę? -zapytałem, bo widziałem że jest zmęczona.
-Ty idź, ja śpię tutaj. - odpowiedziałam, położyła się buzia do oparcia kanapy i wcisnęła swoje nogi za moje plecy.
-Kate, będzie ci niewygodnie...
-Jest mi wygodnie.
-Ale jest tu zimno -brunetka nic odpowiedziała. -ehh jesteś uparta jak osioł...-westchnąłem i położyłem się obok, przytuliłem się mocno do niej i splotłem nasze nogi. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
-Nie wiem chyba wyglądam staro...albo chciał napiwek - zabraliśmy się do jedzenia. Rozmawialiśmy o głupotach trochę się pośmialiśmy.
-Zjadłaś połowę pizzy i ani razu nie wspomniałaś o kaloriach, czy ty na pewno jesteś dziewczyną?-zapytał Rayan. Kate spojrzała na mnie i wybuchliśmy śmiechem. Patrzyli na nas jak na idiotów.
-Zapewniam cię że tak -powiedziałem śmiejąc się.
-Dobra nie wnikam. ..-chłopak podniósł ręce w geście obrony. -ej Kate miałaś kiedyś chłopaka?
-Tak, jak mieszkałam w Polsce...-dziewczyna wstała od stołu i podeszła do szafek.
-ahh te nastoletnie związki. ..-zaśmiał się Joey -i jak było?
-No wiesz... - wzięła szklanke i nalała sobie picia. - przytulanie, trzymanie za rękę, całowanie, regularny sex ...-że co?! Zakrztusiłem się kawałkiem pizzy. Wszyscy spojrzeli na nią z powagą, ale miała kamienną twarz. Nagle ona i Leo wybuchli śmiechem.
-Żałujcie że nie widzieliście swoich min -śmiał się Leo, po chwili dołączyliśmy do niej.
-Po tobie można się wszystkiego spodziewać... -Rayan.
-A czemu nie jesteście razem? -zapytałem.
-Przecież nie mieszkam w Polsce...
-Jest takie cos jak związki na odległość Kate -ugryzłem kawałek pizzy. Byłem mega ciekawy, ale udawałem obojętnego.
-Widziałam jak całuje się z inną dziewczyną...-powiedziała bez emocji.
-Kochałaś go?-zapytałem. Pokręciła głową.
-To było głupie zauroczenie...
-Jakbyś go kochała, wybaczyła byś mu?-zapytał Joey -Spróbujmy poznać kobiecą psychikę -dodał a my się zaśmialiśmy.
-To jest zdrada, zdrady nigdy bym nie wybaczyła, nikomu...-Potem pozbieraliśmy pudełka po pizzy, rozsiedliśmy się na kanapie i oglądaliśmy tv.
-Jest 2 w nocy nie wiem jak wy, ale ja idę spać - ziewnął Leo.
-Dobry pomysł - Joey.
-Ja jeszcze nie chce spać... -powiedziała Kate.
-Ja też -stwierdziłem.
-Dobra to my jeszcze coś obejrzymy a wy idźcie spać.
-okeej-przeciągnął Leo-tylko spokojnie tu-zaśmiali się i poszli na górę.
-Idę się przebrać -powiedziała i poszła do toalety, a ja szybko się rozebrałem i założyłem dresy. Po chwili dziewczyna wyszła z toalety. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, krótszych spodenek nie było?
-mmm Charlie, sam sex -zaśmiała się patrząc na mnie.
-No wiesz, codziennie chodzę na siłownię -powiedziałem sarkastycznie.
-To co oglądamy ?
-Nie wiem, co chcesz? -dziewczyna wzięła pilot i zaczęła przełączać kanały. Jest już późno wiec na co drugim kanale były gołe laski.
-Chyba nie ma nic ciekawego -stwierdziła.
-Daj mi to -zabrałem jej pilot i włączyłem muzykę.
-Serio? Jest 2 w nocy, a my będziemy słuchać muzyki? Obudzimy ich ...
-Masz rację, poszukam czegoś na laptopie-tak tez zrobiłem. Włączyłem film ,,Lustra, ,-wiesz jak będziesz się bała to możesz się przytulić -uśmiechnąłem się łobuzersko.
-Śmieszne, mnie takie rzeczy nie ruszają. ..
-A czego się boisz?
-emm pająków, robaków i duchów, znaczy no wiesz jakieś opętania czy coś takiego - zaśmiała się.
-No tak te straszliwe, wielkie pająki, każdy się ich boi- użyłem sarkazmu.
-Nie śmiej się...-przekręciła oczami.
-Nie śmieję się, każdy się czegoś boi...
-A ty - spojrzała na mnie -Czego ty się boisz?-spuściłem wzrok.
-Tego, że to wszystko kiedyś mnie przerośnie...-spojrzałem w jej wielkie zielone oczy, potem na jej usta. Chyba to zauważyła, spuściła wzrok.
-Charlie, obiecaj mi że będziemy tylko przyjaciółmi, okej?- czyta mi w myślach. Wie, że mi się podoba i to cholernie.
-Okej...-tak ,powiedziałem to, ale nie wyobrażam sobie tego. Jak mam się z nią przyjaźnić, jeżeli pociąga mnie w każdy możliwy sposób?
-To co? Oglądamy? -zmieniła temat.
-yhy - włączyłem film. Nie wiem nawet o czym był, ciągle myślałem o Kate. -Idziemy na górę? -zapytałem, bo widziałem że jest zmęczona.
-Ty idź, ja śpię tutaj. - odpowiedziałam, położyła się buzia do oparcia kanapy i wcisnęła swoje nogi za moje plecy.
-Kate, będzie ci niewygodnie...
-Jest mi wygodnie.
-Ale jest tu zimno -brunetka nic odpowiedziała. -ehh jesteś uparta jak osioł...-westchnąłem i położyłem się obok, przytuliłem się mocno do niej i splotłem nasze nogi. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz