*dwa dni później *
Śmiesznie było mówić wszystkim, że ja i Charlie jesteśmy razem. Dla większości to był szok. Raz, przecież przez tak długi czas się nie lubiliśmy a dwa ja olewałam wszystkich chłopaków.
Jeżeli chodzi o fanki, nie wstawiamy żadnych zdjęć razem, ale dalej do mnie piszą. Nie widzę tych wiadomości, bo Leondre i Charlie non stop przeglądają mój telefon i je usuwają. Poprosiłam ich żeby nie mówili nic dla Rusha, bo wtedy i ja i chłopcy mielibyśmy przejebane.
Rush i Cameron(mój przyjaciel z Polski)dziwnie przyjęli to, że ja i Charlie jesteśmy razem. Mówiłam im wcześniej trochę o Charliem ale chyba nie myśleli, że to tak na poważnie. Oboje powiedzieli, że jeżeli mnie skrzywdzi to już po nim. Mają tak bardzo podobne charaktery, na wakacje ściągnę tu Camerona, przecież to będzie wieczna impreza!
Przez dwa dni nie widziałam się z Charliem, on musi nadrobić materiał, a ja przygotowuję się do konkursów, ale dzwoni do mnie wieczorami i długo rozmawiamy. W weekend idziemy gdzieś z Alex i Mattem.
Dzień mijał jak zawsze. Z Leondre nawet lekcję nie są nudne. Właśnie skończył się wf. Charlie skończył wcześniej, więc przychodzi pod szkole i idziemy we trójkę do kawiarni.
Weszłam razem z dziewczynami z klasy do szatni. Przebierałam się gdy do szatni wbiegł Rush. Dziewczyny zaczęły krzyczeć i się zakrywać, nie dziwię im się.
-Rush to damska szatnia.- powiedziałam zmieniając swoją bluzkę. Widział już mnie w staniku, więc to nie było nic dziwnego.
-Co ty? Musimy pogadać.-oparł się o szafkę.
-Dobrze, poczekaj przed szkołą.- poprosiłam, a chłopak wyszedł. Dziewczyny z klasy dziwnie na mnie patrzyły. Olałam to i przebierałam się dalej. W klasie lepiej dogadywałam się z chłopakami... Takie to dziwne. W szkole krąży pełno plotek o mnie, Leo, Rushu i Charliem chłopcy z klasy to olewają a dziewczyny w to wierzą. Jest kilka które są sympatyczne, ale tylko tyle, nie liczę na żadną przyjaźń.
Gdy wyszłam przed szkołę przy bramie stali Rush, Leondre i Charlie, szeroko się uśmiechnęłam. Rush do mnie podszedł, chyba chciał porozmawiać na osobności.
-W końcu co tak długo? -nie odpowiedziałam tylko zabrałam z jego dłoni szklaną butelkę z colą. Wzięłam łyka i mu oddałam -Nie ważne. W sobotę jest impreza u Daniela idziemy prawda?
-emm bo ja w sobotę wychodzę z Charliem. -odpowiedziałam.
-Noc masz przecież wolną -zaśmiał się.
-No tak, ale wiesz... Charlie nie chcę żebym chodziła sama na imprezy.-uśmiech szybko zniknął z jego twarzy. Zdenerwował się.
-Przecież będziesz ze mną. -wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Tak, ale alkohol i...
-Czy ty siebie słyszysz?! Charlie zabrania ci wychodzić ze mną na imprezy! -jego tęczówki zrobiły się czarne. - I ty mu na to pozwalasz. Robi z ciebie grzeczną dziewczynkę! Spójrz na siebie, - złapał mnie mocno za nadgarstek-nie jesteś nią i nigdy nie będziesz! -do moich oczu napłynęły łzy. My nigdy się nie kłóciliśmy. Nadgarstek zaczął mnie boleć, próbowałam się jakoś wyrwać, ale on był silniejszy. W ułamku sekundy podszedł do nas Chris, Charlie i Leo.
-Rush puść ją! -krzyknął zdenerwowany Chris, a Charlie go odepchnął. Patrzyłam na niego przerażona. Rush był agresywny, ale nigdy w stosunku do mnie. Patrzył na mnie wielkimi oczami, jego tęczówki odzyskały już naturalny kolor. Dopiero teraz zauważyłam, że wszyscy się na nas patrzą.
-Kate... Ja...-jąkał się. Odwróciłam się i odeszłam. Jest dla mnie jedną z najważniejszych osób, przyjaźnimy się, nie ważne co by się stało, nie powinien mnie tak traktować.
Obok mnie szli Leo i Charlie, który złapał mnie za rękę. Usłyszałam jeszcze głośne ,, kurwa,, i dźwięk rozbijanej butelki.
Siedzieliśmy w kawiarni jedząc gofry i pijąc gorącą czekoladę. Chłopcy o czymś rozmawiali. Nawet ich nie słuchałam, ciągle myślałam o Rushu.
-Heej Kate, wszystko w porządku ?-zapytał Charlie łapiąc mnie za dłoń.
-Taaak, po prostu jestem trochę zmęczona. Pójdę już do domu. -oznajmiłam.
-Tak, ja też powinienem już iść -powiedział Leondre. Blondyn postanowił mnie odprowadzić. Oczywiście go zaprosiłam i poszliśmy do mojego pokoju.
*CHARLIE *
Widzę, że Kate bardzo przejęła się kłótnią z Rushem. Zawszę mówiła, że on ją jakoś ogarnął po odejściu jej ojca. Szkoda tylko, że w taki sposób. Kate jest dla mnie idealna, ale nie lubię gdy piję lub chodzi na imprezy. Znam trochę Rusha, jest dobrym kolegą, ale nie pozwolę by tak traktował Kate, nie pozwolę by ktokolwiek ją tak traktował.
Usiedliśmy na jej łóżku a ja przyciągnąłem ją na swoje kolana i przytuliłem. Wiem, że właśnie tego teraz potrzebowała. Próbowałem z nią porozmawiać o dzisiejszym zajściu, ale nie chciała o tym rozmawiać, więc to uszanowałem i zmieniłem temat. Byłem u niej jakaś godzinę. Bolało mnie, gdy widziałem ją smutną. Kate powiedziała, że jest zmęczona a jeszcze musi odrobić lekcje. Upewniłem się czy na pewno jest okej i wróciłem do domu. Pisałem z Leo o tym jak Rush potraktował Kate.
,,Charlie, wiem jak to wyglądało, ale znam Rusha. Odkąd ich poznałem on chroni ją przed wszystkim przed czym tylko może. Traktuje ją trochę jak młodsza siostrę. Kate jest dla niego bardzo ważna i nigdy by jej nie skrzywdził. ,, Napisał. Nie mam pojęcia co mam o tym wszystkim myśleć.
Jeżeli chodzi o fanki, nie wstawiamy żadnych zdjęć razem, ale dalej do mnie piszą. Nie widzę tych wiadomości, bo Leondre i Charlie non stop przeglądają mój telefon i je usuwają. Poprosiłam ich żeby nie mówili nic dla Rusha, bo wtedy i ja i chłopcy mielibyśmy przejebane.
Rush i Cameron(mój przyjaciel z Polski)dziwnie przyjęli to, że ja i Charlie jesteśmy razem. Mówiłam im wcześniej trochę o Charliem ale chyba nie myśleli, że to tak na poważnie. Oboje powiedzieli, że jeżeli mnie skrzywdzi to już po nim. Mają tak bardzo podobne charaktery, na wakacje ściągnę tu Camerona, przecież to będzie wieczna impreza!
Przez dwa dni nie widziałam się z Charliem, on musi nadrobić materiał, a ja przygotowuję się do konkursów, ale dzwoni do mnie wieczorami i długo rozmawiamy. W weekend idziemy gdzieś z Alex i Mattem.
Dzień mijał jak zawsze. Z Leondre nawet lekcję nie są nudne. Właśnie skończył się wf. Charlie skończył wcześniej, więc przychodzi pod szkole i idziemy we trójkę do kawiarni.
Weszłam razem z dziewczynami z klasy do szatni. Przebierałam się gdy do szatni wbiegł Rush. Dziewczyny zaczęły krzyczeć i się zakrywać, nie dziwię im się.
-Rush to damska szatnia.- powiedziałam zmieniając swoją bluzkę. Widział już mnie w staniku, więc to nie było nic dziwnego.
-Co ty? Musimy pogadać.-oparł się o szafkę.
-Dobrze, poczekaj przed szkołą.- poprosiłam, a chłopak wyszedł. Dziewczyny z klasy dziwnie na mnie patrzyły. Olałam to i przebierałam się dalej. W klasie lepiej dogadywałam się z chłopakami... Takie to dziwne. W szkole krąży pełno plotek o mnie, Leo, Rushu i Charliem chłopcy z klasy to olewają a dziewczyny w to wierzą. Jest kilka które są sympatyczne, ale tylko tyle, nie liczę na żadną przyjaźń.
Gdy wyszłam przed szkołę przy bramie stali Rush, Leondre i Charlie, szeroko się uśmiechnęłam. Rush do mnie podszedł, chyba chciał porozmawiać na osobności.
-W końcu co tak długo? -nie odpowiedziałam tylko zabrałam z jego dłoni szklaną butelkę z colą. Wzięłam łyka i mu oddałam -Nie ważne. W sobotę jest impreza u Daniela idziemy prawda?
-emm bo ja w sobotę wychodzę z Charliem. -odpowiedziałam.
-Noc masz przecież wolną -zaśmiał się.
-No tak, ale wiesz... Charlie nie chcę żebym chodziła sama na imprezy.-uśmiech szybko zniknął z jego twarzy. Zdenerwował się.
-Przecież będziesz ze mną. -wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Tak, ale alkohol i...
-Czy ty siebie słyszysz?! Charlie zabrania ci wychodzić ze mną na imprezy! -jego tęczówki zrobiły się czarne. - I ty mu na to pozwalasz. Robi z ciebie grzeczną dziewczynkę! Spójrz na siebie, - złapał mnie mocno za nadgarstek-nie jesteś nią i nigdy nie będziesz! -do moich oczu napłynęły łzy. My nigdy się nie kłóciliśmy. Nadgarstek zaczął mnie boleć, próbowałam się jakoś wyrwać, ale on był silniejszy. W ułamku sekundy podszedł do nas Chris, Charlie i Leo.
-Rush puść ją! -krzyknął zdenerwowany Chris, a Charlie go odepchnął. Patrzyłam na niego przerażona. Rush był agresywny, ale nigdy w stosunku do mnie. Patrzył na mnie wielkimi oczami, jego tęczówki odzyskały już naturalny kolor. Dopiero teraz zauważyłam, że wszyscy się na nas patrzą.
-Kate... Ja...-jąkał się. Odwróciłam się i odeszłam. Jest dla mnie jedną z najważniejszych osób, przyjaźnimy się, nie ważne co by się stało, nie powinien mnie tak traktować.
Obok mnie szli Leo i Charlie, który złapał mnie za rękę. Usłyszałam jeszcze głośne ,, kurwa,, i dźwięk rozbijanej butelki.
Siedzieliśmy w kawiarni jedząc gofry i pijąc gorącą czekoladę. Chłopcy o czymś rozmawiali. Nawet ich nie słuchałam, ciągle myślałam o Rushu.
-Heej Kate, wszystko w porządku ?-zapytał Charlie łapiąc mnie za dłoń.
-Taaak, po prostu jestem trochę zmęczona. Pójdę już do domu. -oznajmiłam.
-Tak, ja też powinienem już iść -powiedział Leondre. Blondyn postanowił mnie odprowadzić. Oczywiście go zaprosiłam i poszliśmy do mojego pokoju.
*CHARLIE *
Widzę, że Kate bardzo przejęła się kłótnią z Rushem. Zawszę mówiła, że on ją jakoś ogarnął po odejściu jej ojca. Szkoda tylko, że w taki sposób. Kate jest dla mnie idealna, ale nie lubię gdy piję lub chodzi na imprezy. Znam trochę Rusha, jest dobrym kolegą, ale nie pozwolę by tak traktował Kate, nie pozwolę by ktokolwiek ją tak traktował.
Usiedliśmy na jej łóżku a ja przyciągnąłem ją na swoje kolana i przytuliłem. Wiem, że właśnie tego teraz potrzebowała. Próbowałem z nią porozmawiać o dzisiejszym zajściu, ale nie chciała o tym rozmawiać, więc to uszanowałem i zmieniłem temat. Byłem u niej jakaś godzinę. Bolało mnie, gdy widziałem ją smutną. Kate powiedziała, że jest zmęczona a jeszcze musi odrobić lekcje. Upewniłem się czy na pewno jest okej i wróciłem do domu. Pisałem z Leo o tym jak Rush potraktował Kate.
,,Charlie, wiem jak to wyglądało, ale znam Rusha. Odkąd ich poznałem on chroni ją przed wszystkim przed czym tylko może. Traktuje ją trochę jak młodsza siostrę. Kate jest dla niego bardzo ważna i nigdy by jej nie skrzywdził. ,, Napisał. Nie mam pojęcia co mam o tym wszystkim myśleć.
*piątek*
*KATE*
Od tamtej kłótni nie widziałam Rusha. Chris i Max mówili, że siedzi w domu, bo jest chory. Nie wnikam. Z Charliem też się nie widziałam, ale codziennie rozmawiamy przez telefon.
Gdy się skończyły się lekcje z Leo wyszliśmy razem ze szkoły. Przed szkołą stał Rush z wielkim bukietem kwiatów. Stanęłam jak wryta. Czy Bad Boy Rush przyniósł mi kwiaty? Kiedy mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął. Podeszłam do niego powoli.
-Kate przepraszam cie, za wszystko. Byłem zdenerwowany, bo spędzamy ze sobą coraz mniej czasu. Wiem, że to mnie nie usprawiedliwia, zachowałem się jak dupek. Przepraszam...- widziałam jak się tym przejmuje. Podeszłam do niego, a on mocno mnie przytulił. Staliśmy tak chwile, a potem odsunęłam się od niego. On dał mi bukiet i pocałował w czoło.
-Przepraszam...- powiedział cicho.
-Dobra nic się nie stało. Masz racje trochę cie ostatnio olałam.
-Tak i za to dzisiaj jesteś moja.
-Babski wieczór?- zapytałam.
-Męski. Możemy zapomnieć o tym co się stało?- zapytał poważnie. A ja przytaknęłam.
-Okej, ale niesiesz mnie do domu.- Rush i Leo zaśmieli się. Chłopak się odwrócił a ja wskoczyłam mu na plecy. Leo poszedł do domu, a Rush ze mną na plecach ruszył w strone mojego domu. Gdy byliśmy już u mnie zrobiłam zdjęcie jak chłopak stoi z kwiatami. Ehh to zdjęcie jest piękne. Wstawiłam je na instagrama. Poszłam na góre się przebrać, a on został na dole z moją mama. Kiedy wróciłam, poszliśmy do Rusha, nie brałam żadnych ubrań, bo zawsze spałam w jego ciuchach.
Nie było u niego rodziców, wiec mieliśmy cały dom dla siebie. Napisałam do Charliego, że dziś jestem u Rusha i wyłączyłam telefon. Nasz męsko-babski wieczór polegał na wypiciu litrów wódki. Gdy procenty uderzyły nam do głowy usiedliśmy na kanapie i śmialiśmy się. Uwielbiam nasze wspólne wieczory, mogę się wyluzować i nie myśleć o niczym. Jest tylko tu i teraz.
Obudziłam się w łóżku Rusha, byłam w jakimś T-shircie. Nie mam pojęcia jak się tu znalazłam. Ostatnie co pamiętam to jak siedzieliśmy w salonie. Za dużo alkoholu. Głowa mi zaraz pęknie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nie widziałam Rusha. Wstała i wolnym krokiem ruszyłam po schodach do kuchni. Muszę znaleźć jakieś leki przeciwbólowe. Na kanapie leżał Rush.
-Heej- powiedziałam cicho.
-Jak tam?
-Dawno nie miałam takiego kaca.- usiadłam obok niego.
-Dawno nie piłaś.
-Fakt. Która godzina?
-13.00- odpowiedział a ja zerwałam się na równe nogi.
-Fuck, po 13 przychodzi po mnie Charlie!- pobiegłam na górę i założyłam spodnie. Szybko zbiegłam na dół, pocałowałam Rusha w policzek i wybiegłam z domu. Rush mieszkał niedaleko, niecałe 5 minut biegu. Najgorsza trasa w moim życiu. Otworzyłam drzwi do mojego domu i weszłam do środka. Od razu skierowałam się do mojego pokoju po drodze zdejmując buty. Nagle usłyszałam chrząkniecie. Odwróciłam się przerażona. Przy stole siedziała moja mama z Charliem. Uśmiechnęłam się sztucznie i podeszłam do nich powoli.
-O cześć. Ja nie zapomniałam...po porostu wczoraj oglądaliśmy filmy i...- tłumaczyłam się Charliemu, ale on siedział z poważną miną.
-Kate, jak ty wyglądasz?!- mama była zdenerwowana.- Śmierdzi od ciebie alkoholem! Masz szesnaście lat, co ty wyprawiasz! Rozmawiałyśmy już o tym, mówiłaś, że więcej się to nie powtórzy!- krzyczała, a ja stałam ze spuszczoną głową.- Idź się ogarnij, porozmawiamy później...- powiedziała już spokojniej. Złapałam Charliego za rękę i poszliśmy do mojego pokoju.
-Idź się przebierz. Niedługo wychodzimy.- powiedział obojętnie blondyn nawet na mnie nie patrząc i usiadł na łóżku. Wyjęłam z garderoby jakieś ubrania i poszłam do łazienki. Wyglądałam strasznie. Jezuuu jak mi wstyd. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i ubrałam się.
Wyszłam i usiadłam przy toaletce, pomalowałam się i uczesałam włosy. W lustrze widziałam odbicie Charliego, ani razu na mnie nie spojrzał tylko robił coś w telefonie.
-Charlie, przepraszam, że się spóźniłam...- odwróciłam się do niego.
-Nic się nie stało.- nawet na mnie nie spojrzał. Podeszła i usiadłam obok niego. Złapałam go za rękę.
-Stało się. Zachowałam się głupio. Rush jest moim przyjacielem, ostatnio w ogóle się nie widujemy. Chciałam spędzić z nim czas jak dawniej.
- Kate ja to rozumiem. Wiem, że Rush to twój przyjaciel, nie zabraniam ci się z nim widywać, ale chce żebyś też zrozumiała mnie. Umawiam się z tobą, a ty przychodzisz spóźniona, na kacu, a nie mówię już o tym ,że nie odbierałaś telefonu. -dopiero teraz na mnie spojrzał, było mi wstyd jak cholera- Jesteś moją dziewczyną i martwię się o ciebie...- powiedział smutny.
-Zależy mi na tobie. Obiecuje, ze to był ostatni raz. - chłopak objął mnie ramieniem i pocałował w skroń.
-Dobra, zapomnijmy o tym. Chodź, bo się spóźnimy.- wstał już z uśmiechem na twarzy i złapał mnie za rękę. Poszliśmy do pizzerii i wzięliśmy 2 pizze. Mieliśmy się z nimi spotkać na plaży. Usiedliśmy na pomoście, a po chwili przyszła para.
-O jakie zakochańce!- krzyknął Matt, kiedy do nas podchodzili. Przywitaliśmy się. Jedliśmy pizze i rozmawialiśmy. Charlie wziął mój telefon i go włączył. No tak od wczoraj był wyłączony. Telefon zaczął wibrować. Zabrała mu telefon i zobaczyłam milion wiadomości od Leondre, Charliego, kilka od mamy, Chrisa i Maxa. O mój Boże co oni się tak na mnie wczoraj uwzięli.
-Kate jaka ty rozchwytywana.- stwierdziła Alex.
-Tak, wczoraj postanowiła się od wszystkich odizolować i wyłączyć telefon. - zakpił Charlie, a ja z zażenowania spuściłam głowe.
-Pierwsza kłótnia w związku?- zapytał rozbawiony Matt.
-Nie no, nie kłóciliśmy się.- powiedział Charlie i zaczął jak zawsze przeglądać mojego Twittera itd.
-Ale czytasz jej wiadomości.- zaśmiała sie Alex- Ty mu na to pozwalasz?
-Nie mam nic do gadania...- Charlie spojrzał na mnie.
-Kate dostaje wiadomości z groźbami i wyzwiskami...-powiedział. Nie chciałam, żeby wszyscy dookoła o tym wiedzieli, ale to jego przyjaciele, więc nie miałam mu tego za złe. Oboje spojrzeli na mnie.
-To nic takiego.- wyjaśniłam.
-Od jego fanek?- przytaknęłam- To czemu nic z tym nie zrobisz?- Alex skierowała się do blondyna.
-Bo Kate mnie o to poprosiła, ale chyba będę musiał coś zrobić...- przewróciłam oczami. Charlie pocałował mnie w policzek. Mój telefon zaczął dzwonić. ,,Leondre the lion,, Gdy Charlie to zobaczył zaczął się śmiać. Jeszcze ten dzwonek...kiedy ja go zmienię. Odebrał.
-Haloooooooooo?
-...
-Moja dziewczyna jest zajęta...
-...
-Nie chcesz wiedzieć- poruszył brwiami, Alex i Matt zaczęli się śmiać, a ja wyrwałam mu telefon.
-Tak?
-Kate, wiesz jak jesteś zajęta to...-taa bardzo śmieszne.
-Nie jestem zajęta. Siedzimy z Alex i Mattem na plaży. - zjechałam wzrokiem Charliego, który był rozbawiony. Też zaczęłam się śmiać.- Coś się stało?- zapytałam nie mogąc powstrzymać się od śmichu.
-Matma się stała....nic nie rozumiem. Możesz mi pomóc?- spoważniałam.
-Tak wieczorem, przyjdziemy do ciebie z Charliem.
-Dobra dzięki.- rozłączyłam się. Wytłumaczyłam Charliemu o co chodzi. Później rozmawialiśmy na luźne tematy i śmialiśmy się. Kiedy zaczęło się robić zimno stwierdziliśmy, że już trzeba się zbierać. Przyjaciele mojego chłopaka poszli do siebie, a my do Leo. Całą drogę Charlie przytulał mnie do swojego boku, żeby nie było mi zimno. Wytłumaczyłam Leo matematykę, a Charlie siedział na dole z Joeyem i grali na konsoli. Gdy skończyliśmy, zjedliśmy kolacje i blondyn odprowadził mnie do domu. Oczywiście przeprosiłam mamę, porozmawiałam z Cameronem na Skype i poszłam spać.
-Kate przepraszam cie, za wszystko. Byłem zdenerwowany, bo spędzamy ze sobą coraz mniej czasu. Wiem, że to mnie nie usprawiedliwia, zachowałem się jak dupek. Przepraszam...- widziałam jak się tym przejmuje. Podeszłam do niego, a on mocno mnie przytulił. Staliśmy tak chwile, a potem odsunęłam się od niego. On dał mi bukiet i pocałował w czoło.
-Przepraszam...- powiedział cicho.
-Dobra nic się nie stało. Masz racje trochę cie ostatnio olałam.
-Tak i za to dzisiaj jesteś moja.
-Babski wieczór?- zapytałam.
-Męski. Możemy zapomnieć o tym co się stało?- zapytał poważnie. A ja przytaknęłam.
-Okej, ale niesiesz mnie do domu.- Rush i Leo zaśmieli się. Chłopak się odwrócił a ja wskoczyłam mu na plecy. Leo poszedł do domu, a Rush ze mną na plecach ruszył w strone mojego domu. Gdy byliśmy już u mnie zrobiłam zdjęcie jak chłopak stoi z kwiatami. Ehh to zdjęcie jest piękne. Wstawiłam je na instagrama. Poszłam na góre się przebrać, a on został na dole z moją mama. Kiedy wróciłam, poszliśmy do Rusha, nie brałam żadnych ubrań, bo zawsze spałam w jego ciuchach.
Nie było u niego rodziców, wiec mieliśmy cały dom dla siebie. Napisałam do Charliego, że dziś jestem u Rusha i wyłączyłam telefon. Nasz męsko-babski wieczór polegał na wypiciu litrów wódki. Gdy procenty uderzyły nam do głowy usiedliśmy na kanapie i śmialiśmy się. Uwielbiam nasze wspólne wieczory, mogę się wyluzować i nie myśleć o niczym. Jest tylko tu i teraz.
Obudziłam się w łóżku Rusha, byłam w jakimś T-shircie. Nie mam pojęcia jak się tu znalazłam. Ostatnie co pamiętam to jak siedzieliśmy w salonie. Za dużo alkoholu. Głowa mi zaraz pęknie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nie widziałam Rusha. Wstała i wolnym krokiem ruszyłam po schodach do kuchni. Muszę znaleźć jakieś leki przeciwbólowe. Na kanapie leżał Rush.
-Heej- powiedziałam cicho.
-Jak tam?
-Dawno nie miałam takiego kaca.- usiadłam obok niego.
-Dawno nie piłaś.
-Fakt. Która godzina?
-13.00- odpowiedział a ja zerwałam się na równe nogi.
-Fuck, po 13 przychodzi po mnie Charlie!- pobiegłam na górę i założyłam spodnie. Szybko zbiegłam na dół, pocałowałam Rusha w policzek i wybiegłam z domu. Rush mieszkał niedaleko, niecałe 5 minut biegu. Najgorsza trasa w moim życiu. Otworzyłam drzwi do mojego domu i weszłam do środka. Od razu skierowałam się do mojego pokoju po drodze zdejmując buty. Nagle usłyszałam chrząkniecie. Odwróciłam się przerażona. Przy stole siedziała moja mama z Charliem. Uśmiechnęłam się sztucznie i podeszłam do nich powoli.
-O cześć. Ja nie zapomniałam...po porostu wczoraj oglądaliśmy filmy i...- tłumaczyłam się Charliemu, ale on siedział z poważną miną.
-Kate, jak ty wyglądasz?!- mama była zdenerwowana.- Śmierdzi od ciebie alkoholem! Masz szesnaście lat, co ty wyprawiasz! Rozmawiałyśmy już o tym, mówiłaś, że więcej się to nie powtórzy!- krzyczała, a ja stałam ze spuszczoną głową.- Idź się ogarnij, porozmawiamy później...- powiedziała już spokojniej. Złapałam Charliego za rękę i poszliśmy do mojego pokoju.
-Idź się przebierz. Niedługo wychodzimy.- powiedział obojętnie blondyn nawet na mnie nie patrząc i usiadł na łóżku. Wyjęłam z garderoby jakieś ubrania i poszłam do łazienki. Wyglądałam strasznie. Jezuuu jak mi wstyd. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i ubrałam się.
Wyszłam i usiadłam przy toaletce, pomalowałam się i uczesałam włosy. W lustrze widziałam odbicie Charliego, ani razu na mnie nie spojrzał tylko robił coś w telefonie.
-Charlie, przepraszam, że się spóźniłam...- odwróciłam się do niego.
-Nic się nie stało.- nawet na mnie nie spojrzał. Podeszła i usiadłam obok niego. Złapałam go za rękę.
-Stało się. Zachowałam się głupio. Rush jest moim przyjacielem, ostatnio w ogóle się nie widujemy. Chciałam spędzić z nim czas jak dawniej.
- Kate ja to rozumiem. Wiem, że Rush to twój przyjaciel, nie zabraniam ci się z nim widywać, ale chce żebyś też zrozumiała mnie. Umawiam się z tobą, a ty przychodzisz spóźniona, na kacu, a nie mówię już o tym ,że nie odbierałaś telefonu. -dopiero teraz na mnie spojrzał, było mi wstyd jak cholera- Jesteś moją dziewczyną i martwię się o ciebie...- powiedział smutny.
-Zależy mi na tobie. Obiecuje, ze to był ostatni raz. - chłopak objął mnie ramieniem i pocałował w skroń.
-Dobra, zapomnijmy o tym. Chodź, bo się spóźnimy.- wstał już z uśmiechem na twarzy i złapał mnie za rękę. Poszliśmy do pizzerii i wzięliśmy 2 pizze. Mieliśmy się z nimi spotkać na plaży. Usiedliśmy na pomoście, a po chwili przyszła para.
-O jakie zakochańce!- krzyknął Matt, kiedy do nas podchodzili. Przywitaliśmy się. Jedliśmy pizze i rozmawialiśmy. Charlie wziął mój telefon i go włączył. No tak od wczoraj był wyłączony. Telefon zaczął wibrować. Zabrała mu telefon i zobaczyłam milion wiadomości od Leondre, Charliego, kilka od mamy, Chrisa i Maxa. O mój Boże co oni się tak na mnie wczoraj uwzięli.
-Kate jaka ty rozchwytywana.- stwierdziła Alex.
-Tak, wczoraj postanowiła się od wszystkich odizolować i wyłączyć telefon. - zakpił Charlie, a ja z zażenowania spuściłam głowe.
-Pierwsza kłótnia w związku?- zapytał rozbawiony Matt.
-Nie no, nie kłóciliśmy się.- powiedział Charlie i zaczął jak zawsze przeglądać mojego Twittera itd.
-Ale czytasz jej wiadomości.- zaśmiała sie Alex- Ty mu na to pozwalasz?
-Nie mam nic do gadania...- Charlie spojrzał na mnie.
-Kate dostaje wiadomości z groźbami i wyzwiskami...-powiedział. Nie chciałam, żeby wszyscy dookoła o tym wiedzieli, ale to jego przyjaciele, więc nie miałam mu tego za złe. Oboje spojrzeli na mnie.
-To nic takiego.- wyjaśniłam.
-Od jego fanek?- przytaknęłam- To czemu nic z tym nie zrobisz?- Alex skierowała się do blondyna.
-Bo Kate mnie o to poprosiła, ale chyba będę musiał coś zrobić...- przewróciłam oczami. Charlie pocałował mnie w policzek. Mój telefon zaczął dzwonić. ,,Leondre the lion,, Gdy Charlie to zobaczył zaczął się śmiać. Jeszcze ten dzwonek...kiedy ja go zmienię. Odebrał.
-Haloooooooooo?
-...
-Moja dziewczyna jest zajęta...
-...
-Nie chcesz wiedzieć- poruszył brwiami, Alex i Matt zaczęli się śmiać, a ja wyrwałam mu telefon.
-Tak?
-Kate, wiesz jak jesteś zajęta to...-taa bardzo śmieszne.
-Nie jestem zajęta. Siedzimy z Alex i Mattem na plaży. - zjechałam wzrokiem Charliego, który był rozbawiony. Też zaczęłam się śmiać.- Coś się stało?- zapytałam nie mogąc powstrzymać się od śmichu.
-Matma się stała....nic nie rozumiem. Możesz mi pomóc?- spoważniałam.
-Tak wieczorem, przyjdziemy do ciebie z Charliem.
-Dobra dzięki.- rozłączyłam się. Wytłumaczyłam Charliemu o co chodzi. Później rozmawialiśmy na luźne tematy i śmialiśmy się. Kiedy zaczęło się robić zimno stwierdziliśmy, że już trzeba się zbierać. Przyjaciele mojego chłopaka poszli do siebie, a my do Leo. Całą drogę Charlie przytulał mnie do swojego boku, żeby nie było mi zimno. Wytłumaczyłam Leo matematykę, a Charlie siedział na dole z Joeyem i grali na konsoli. Gdy skończyliśmy, zjedliśmy kolacje i blondyn odprowadził mnie do domu. Oczywiście przeprosiłam mamę, porozmawiałam z Cameronem na Skype i poszłam spać.
Kiedy next ? xx
OdpowiedzUsuńPewnie dzisiaj :D
OdpowiedzUsuńSuper pzrzeczytała wszystkie rozdziały
OdpowiedzUsuń