poniedziałek, 16 listopada 2015

21

*KATE*
*wtorek*
Z Alex zmieniłyśmy trochę plany. Wczoraj byłyśmy u Maxa a dzisiaj na zakupach. Oczywiście zanim spotkałyśmy się z chłopakami Charlie zrobił mi długi wykład o piciu alkoholu. Wyszło tak, że wszyscy oprócz mnie pili. Z tego co wiem moi znajomi polubili Alex. Dzisiaj byłyśmy na zakupach. Jak zobaczyłam ile wydałam to się załamałam. No nic było warto !
Charlie ze znajomymi gra dziś w piłkę. Miał być u mnie pół godziny temu. Chyba gra im się przedłużyła, mógłby chociaż napisać.
Mama pojechała na zakupy a ja siedzę w domu i się uczę. Jest już dość późno więc Charlie pewnie nie przyjdzie. 
Uczę się już jakieś 2 godziny , jestem cholernie zmęczona myśleniem. Położyłam się na łóżku. Usłyszałam jakieś głosy na dole. Pewnie mama wróciła i włączyła telewizor. Wyszłam z mojego pokoju. Miałam już schodzić, ale zauważyłam mężczyznę stojącego w salonie. Spojrzał na mnie i zaczął iść w stronę schodów. Krzyczał coś, ale byłam zbyt przerażona żeby zrozumieć jego słowa. Wybiegłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Usłyszałam strzał. 
-Nie chowaj się skarbie, nic ci nie zrobimy! -krzyknął. Odruchowo chwyciłam za telefon i długopis. Nie wiem dlaczego. Wybiegłam do łazienki i zamknęłam się. Nie wiedziałam co mam robić bałam się. Słyszałam jak mężczyzna dobija się do drzwi mojego pokoju. Coś mówił ale nie byłam wstanie zrozumieć. Wzięłam telefon i wybrałam numer mamy, który był pierwszym w spisie połączeń. Trochę mi to zajęło bo cholernie trzęsły mi się ręce. Mama odebrała po 2 sygnałach ale dla mnie była to wieczność. Zaczęłam płakać. 
-Halo?
-Mamo proszę, ktoś jest w domu, pomóż mi proszę. -mówiłam szeptem, szlocham i jąkałam się.
-Kate co się dzieje?!
-Mamo proszę, pomóż...-usłyszałam kolejny strzał. Podskoczyłam i przerwałam połączenie. Wszedł do mojego pokoju. Próbowałam powstrzymać płacz, ale to było ciężkie. Wzięłam do ręki prostownicę. Była pod ręka. Słyszałam jak chodzi po moim pokoju. 
-Heeej słońce pokaż się... -zacisnęłam mocniej powieki. Chciałam żeby to był tylko sen. Ponownie strzał. Przytuliłam mocniej kolana do klatki piersiowej. Usłyszałam skrzyp drzwi od garderoby. 
-Jeżeli nie wyjdziesz w ciągu 5 sekund, obiecuję że to skończy się dla ciebie źle. -zapukał do drzwi od łazienki. Łzy zaczęły bardziej napływać do moich oczu. 
-Raz... -strzał, znowu podskoczyłam. -Dwa... -nie wiedziałam co mam robić. Mój telefon ciągle wibrował. 
-Zaa... dzwoniłam po policję. -wyjąkałam.
-Co zrobiłaś ty mała dziwko! Pożałujesz tego!-zdenerwowałam go. Zaczął strzelać w drzwi. Bałam się, byłam pewna że już po mnie. Myślałam o wszystkim. O Charliem, Mamie, Cameronie, Rushu, Leondre.
-Dobra, stary zawijamy się, zaraz będą tu psy!-było ich dwóch. Modliłam się żeby to zadziałało. Żeby to się skończyło. Padł jeszcze jeden strzał i mężczyźni wybiegli. Nie mogę powiedzieć, że mi ulżyło bo dalej bałam się, że oni tam są, a serce biło mi jak oszalałe. Dalej siedziałam w tej samej pozycji a z moich oczu lały się łzy. Usłyszałam syreny, trzask drzwi frontowych i ktoś wbiegał do domu. Słyszałam wbieganie po schodkach.
-Policja, jest tu ktoś?! -krzyknął jakiś mężczyzna. Nadal się bałam. Mimo wszystko bałam się, że to nadal włamywacze, więc nawet się nie ruszyłam z miejsca. Ktoś wszedł do mojego pokoju i po chwili pociągnął za klamkę od drzwi do łazienki.
-Policja, już wszystko w porządku. Możesz wyjść. -zapewniał ale ja dalej siedziałam w tym samym miejscu. Strach mnie sparaliżował. -wszystko w porządku!? !-mówił dalej.
-Puść mnie! Kate, jesteś cała!? Kate!-usłyszałam znajomy głos Rusha. Puściłam wszystko co miałam w dłoniach, czyli prostownicę, długopis i telefon. Szybko podniosłam się z podłogi i otworzyłam drzwi. Przez łzy wszystko było rozmazane. Jakiś mężczyzna próbował mnie zatrzymać, ale go ominęłam. W progu pokoju stał Rush, którego trzymał policjant. Chłopak go odepchnął podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w jego ramiona i zaczęłam głośno płakać. Dopiero teraz poczułam się bezpieczna. 
-Shh Kate już dobrze. Jestem tutaj, jesteś bezpieczna.- próbował mnie uspokoić. Głaskał mnie po głowie. Staliśmy tak kilka minut. Trochę się uspokoiłam, a Rush odsunął mnie od siebie i spojrzał na moją twarz. 
-Wszystko wporzadku? -pokiwałam głową -Juz jesteś bezpieczna. -powiedział po czym znowu mnie przytulił. -Na dole jest twoja mama i policjanci. Możemy już zejść? 
-Taa..tak- wyjąkałam. Rush przytulił mnie do swego boku i prowadził na dół. Wszędzie było pełno policjantów. Rush mocniej mnie przytulił. Zeszliśmy powoli po schodkach. Podbiegła do mnie mama i przytuliła mnie.
-Kate, jesteś cała?-spojrzała na mnie z troską.
-Tak. -odpowiedziałam krótko i przytuliłam mamę. Odsunęłyśmy się od siebie. Rush stal przy mnie i obejmował mnie ramieniem.
-Mogę panią na chwilę poprosić? -do mamy podszedł jeden z policjantów. Mama się zgodziła i poszła z nim porozmawiać. Do domu wybiegł Leondre. Rozejrzał się a gdy mnie zobaczył podszedł i mnie przytulił. Zdążyłam zobaczyć łzy w jego oczach. Przytuliłam się do niego mocno a z moich oczu ponownie spływały łzy. Nie byłam w stanie nad tym panować.
*LEO*
Byłem w domu, kiedy do mojej mamy zadzwoniła pani Elizabeth i powiedziała, że coś się dzieje w ich domu i Kate tam jest. Mówiła że zaraz będzie tam policja, poprosiła żeby moja mama tam pojechała, bo ona jest na drugim końcu miasta. Szybko wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy tam. Na miejscu było mnóstwo policji. Bałem się, że coś się stało Kate. Byłem bliski płaczu. 
Policjanci nie pozwolili nam wejść. Po chwili przyszedł Rush, miał wszystkich w dupie, przepchnął się przez policjantów i wbiegł do domu. Nawet nie byli w stanie mu przeszkodzić. Staliśmy przed drzwiami dłuższą chwilę. Bałem się, że coś się stało Kate. Przyjechała pani Porter. Weszła razem z moja mamą do domu. Stałem dalej na podwórku. Bałem się, że jeśli tam wejdę, dowiem się, że coś się jej stało. Usłyszałem imię Kate i wbiegłem do budynku. Zauważyłem brunetkę. Stała tam cała i zdrowa. Podbiegłem do niej i mocno przytuliłem. Słyszałem jej płacz, cała drżała. Przytuliłem ją mocniej i zacząłem całować w głowę. Staliśmy tak dłuższą chwilę aż dziewczyna trochę się uspokoiła. Wszędzie byli policjanci. To było włamanie. W ścianie była dziura od strzału. Co tu musiało się stać? Spojrzałem na Kate. Miała zapłakane oczy. Usiadłem na krześle przy stole, a Kate przyciagnąłem na swoje kolana. Dziewczyna oparła głowę o mój policzek, mocno ją przytulałem, chciałem żeby poczuła się bezpieczna. Rush usiadła naprzeciwko nas, a mama poszła zrobić herbatę. Siedzieliśmy w ciszy. Obserwowaliśmy policjantów chodzący po całym domu.
-Zostaw mnie! Tam jest moja dziewczyna! - usłyszeliśmy krzyk. To był Charlie. Mama powiedziała żeby go wpuścili. Blondyn wpadł do pomieszczenia i podbiegł do Kate. Wstała a on ją przytulił.
*CHARLIE *

Gdy skończyliśmy grać sprawdziłem mój telefon. Miałem kilkanaście nie odebranych połączeń. Mama, Leo, Kate. Przeczytałem smsa od Leo, napisał że coś się stało Kate. Tak jak stałem wybiegłem z szatni, zostawiłem wszystko i pobiegłem na autobus. Denerwowałem się. Gdy wysiadłem pobiegłem do domu mojej dziewczyny. Z daleka widziałem światła policji, była też karetka. Bałem się o moją Kate. Wbiegłem do jej domku. Siedziała tam cała i zdrowa. Szybko znalazłem się przy niej i ja przytuliłem. Przerwał nam ratownik.
-Możemy porozmawiać? -zapytał się Kate. Dziewczyna usiadła na krześle. Miała zapłakane oczy. Nie wiedziałem co się stało, ale wiedziałem, że muszę być przy niej. Mężczyzna wypytywał dziewczynę jak sie czuje a potem dał jej leki uspakajające. Victoria przyniosła jej herbatę. Wszyscy patrzyliśmy na dziewczynę. Pustym wzrokiem patrzyła na kubek z herbatą. Podszedłem, kolęknąłem przy niej i złapałem jej dłoń. Czułem jak się trzęsie. Nawet na mnie nie spojrzała. Podszedł do nas policjant z panią Porter. 
-Kate, dobrze się czujesz? Możemy porozmawiać? -zwrócił się do niej męższczyzna. Kiwneła głową, dalej miała ten pusty wzrok. Nie wiem co się stało. Widząc ją w takim stanie po moim policzku spłynęła łza. Przyszła moja mama. Podeszła do Kate i pogłaskała ją po ramieniu.
-Dobrze. Chcesz porozmawiać w cztery oczy, czy...
-Nie, mogą zostać -powiedziała cicho. 
-Powiesz mi co się stało, a potem zadam ci kilka pytań dobrze? 

*KATE*


-Siedziałam w domu. Uczyłam się. -Patrzyłam na kubek i kręciłam nim. -Usłyszałam jakieś głosy. Myślałam, że to mama albo Charlie. Wyszłam z pokoju, w salonie stał jakiś mężczyzna. Zauważył mnie, wybiegłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Słyszałam strzały. Na łóżku leżał mój telefon i długopis, wzięłam to. -parsknełam śmiechem przez łzy.-To paradoksalne, że wzięłam to, gdy w moim domu był włamywacz, ale nie myślałam racjonalnie. Zamknęłam się w łazience. Usiadłam pod ścianą i zadzwoniłam do mamy. Potem padły znowu strzały. Wszedł do mojego pokoju. Mówił do mnie ,,słońce, pokaż się,, -znowu zaczynałam płakać. -Bałam się że coś mi zrobi. Otworzył drzwi od garderoby. Wiedział już gdzie jestem i powiedział że mam 5 sekund żeby wyjść. Zaczął odliczać. Nie wiedziałam co mam robić. Powiedziałam że zadzwoniłam na policje. Zdenerwował się krzyknął że tego pożałuje i zaczął strzelać w drzwi. Zaczęłam płakać, bałam się że coś mi zrobi. -mówiłam przez płacz. Rush wstał i położył ręce na karku. Nie chciałam na nikogo patrzeć, nie chciałam tych współczujacych spojrzeń. -Jego wspólnik, powiedział że policja zaraz tu będzie i uciekli. Gdybym zamknęła drzwi nic by się nie stało.-głośno płakałam. Nie potrafiłam przestać. Charlie wstał i mnie przytulił. Potrzebowałam go teraz.
-Kate, oni mieli broń. Gdybyś zamknęła drzwi zniszczyli by zamek. To nic by nie dało. -powiedział policjant. -Było ich dwóch?
-Tylko dwóch słyszałam. -Charlie wytarł moje łzy.
-Widziałaś ich, wiesz jak wyglądają, znasz ich? 

-Jednego, pamiętam tylko to że był łysy. 


-Dobrze, rozpoczniemy śledztwo. Jeżeli sobie coś przypomnisz przyjedź z mama na komisariat.-pokiwałam głową. -Dobrze byłoby gdyby panie opuściły dom na tę noc byśmy mogli pracować. -zwrócił się do mojej mamy. 


-Tak, oczywiście. 


-Pani córka przeżyła koszmar, to może się odbić na jej psychice. Mogę zaproponować dobrego specjaliste.- mówił spokojnie mężczyzna.

 
-Myślę że to dobry pomysł. -powiedziała moja mama. Spojrzałam na nią .


-Nie potrzebuje psychologa. -powiedziałam zła. 


*CHARLIE *


Gdy Kate usłyszała o psychologu zdenerwowała się. 
-Kate spokojnie, my tylko chcemy ci pomóc. -uspakajała ją mama. 


-Ale ja nie potrzebuje pomocy. Wszystko ze mną wporzadku. - mówiła. Wszyscy na nią patrzyliśmy. 


-Dobrze porozmawiamy o tym jutro. 


-Możecie przenocować u nas. -zaproponowałem. 


-Tak, to dobry pomysł -poparła mnie mama. 


-Dziękuję, ale w razie czego powinnyśmy być bliżej domu. Zadzwonię do Carolin.(mama Rusha)


-Niee, ja muszę być przy Kate. -złapałem dziewczynę za rękę.

 
-Elizabeth, Kate może zostać u nas -powiedziała moja mama. Pani Porter zgodziła się. Rush jest mega wkurwiony sytuacja. Teraz widzę jak bardzo ważna jest dla niego Kate. Leo i Rush powiedzieli że jutro po szkole przyjdą. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i pojechaliśmy do mnie. Kate nie odezwała się ani słowem. Cały czas trzymałem ją za rękę. W domu była sąsiadka, która pilnowała śpiącą już Brook. Zaprowadziłem dziewczynę do mojego pokoju. 


-Proszę -wyjąłem z szafy koszulkę i podałem jej. 


-Charlie, możesz pójść ze mną?-zapytała cicho. Do moich oczu napłynęły łzy.

 
-Kate, już jest dobrze, jesteś bezpieczna. -przytuliłem ją i pocałowałem w czoło. -Przepraszam, że mnie z tobą nie było. 


-Charlie, to by nic nie zmieniło. 


-Kocham cię Kate. Nie wybaczył bym sobie gdy coś ci się stało. 


-Proszę nie obwiniaj się. -spojrzałem w jej zapłakane oczy. Pocałowałem ją w policzek i poszliśmy do łazienki. Usiadłem na muszli klozetowej tyłem do niej, by mogła wziąć prysznic. Jeżeli to co się dziś stało sprawi, że będzie się bała iść sama do toalety... Może psycholog to dobry pomysł.
-Kate, chodź na dół do mojej mamy. Ja wezmę prysznic i pójdziemy spać.- powiedziałem gdy dziewczyny była już przebrana. Zeszliśmy na dół. Zostawiłem Kate z moją mamą i poszedłem się umyć. Zrobiłem to tak szybko jak się dało, założyłem dresy i wróciłem do moje dziewczyny. Rozmawiały.
-Kate, idziemy już spać?
-Tak, dobranoc.-brunetka uśmiechnęła się smutno do mojej mamy.
-Dobranoc.- poszliśmy na górę i położyliśmy na łóżku. Przytuliłem się do dziewczyny.

-Kocham cię Kate.
-Ja ciebie też Charlie.- opowiedziała. Za każdym razem gdy to mówi na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Nie mogłem zasnąć. Kate przewracała się z boku, na bok, a ja przykrywałam ją ciągle kołdrą i odgarniałem włosy z jej twarzy. Myślałem o tym wszystkim. Jeżeli coś by się stało....nie chciałbym żyć bez niej.
Kate po dłuższym czasie zapadła w głęboki sen. Byłem już spokojny, zamknąłem oczy i zasnąłem.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Heeej, mam nadzieję, że rozdział się podobał, dodałam trochę akcji, średnio mi to wyszło, ale się starałam XD
Prosicie mnie żeby rozdziały pojawiały się częściej. Tych którzy czytają moje opowiadanie to zasmuci, ale niestety będą pojawiać się rzadziej. Przepraszam, jestem w nowej szkole i mam trochę problemów. 
Rozdziały pewnie będę wstawiać w weekendy, może czasami uda mi się napisać 2 na tydzień, nie mam pojęcia.
-K xx


4 komentarze:

  1. Będę czekać tyle ile potrzeba, oby tylko przeczytać kolejny *-* Niczym się nie martw i trzymaj się xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bede czytac kiedy tylko napiszesz niczym sie nie przejmuj

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń