piątek, 30 października 2015

9.

No więc jest czwartek, chłopcy mają dzisiaj koncert. Jadę na niego z Panią Victoria, bo gwiazdeczka musiała być wcześniej na próbach. Byłam na czterech koncertach BAM, bo zazwyczaj występują poza naszym miastem,  a przecież nie będę jeździła za nimi po całym kraju. Bardzo lubię ich występy, wiec jeżeli mają koncert w naszym mieście lub pobliżu to oczywiście muszę  tam być, wspieram Leondre jak tylko potrafię,  chcę  żeby spełniał swoje marzenia.
Nie mam pojęcia jak się ubrać,  jako ich przyjaciółka muszę jakoś wyglądać. Postanowiłam założyć: 

Pokręciłam włosy i  zrobiłam mocniejszy makijaż.  Byłam  już gotowa, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi,  wzięłam torebkę oraz telefon i zbiegłam na dół.  W salonie Pani Victoria rozmawiała z mamą. Poznały się,  gdy mama Leo jeszcze na początku naszej znajomości  przyjechała po niego.  Bardzo się polubiły i czasem spotykają się na ,,plotki,, czy chodzą nawet na zakupy. 
-Dzień dobry! -przywitałam się i przytuliłam się do matki przyjaciela. 
-Cześć Kate,  możemy już jechać? 
-Tak,  oczywiście. Mamo  zadzwonię po ciebie, żebyś przyjechała. 
-Dobrze, miłej  zabawy -krzyknęła, gdy opuszczałyśmy dom. 
Po 20 minutach byłyśmy na miejscu. Przed klubem, gdzie miał się odbyć koncert była wielka kolejka. My weszłyśmy tylnym wejściem. Ja poszłam na widownię, a pani Victoria poszła za scenę do chłopaków.  Stanęłam jak najdalej sceny, by żadna bambino mnie nie zauważyła. Leondre często wstawia nasze zdjęcia, a jeszcze ten ostatni spam na snapchacie, przez to wszystko fanki chłopaków zaczęły mnie rozpoznawać i podchodzą po to by mnie zwyzywać. Mam ochotę wtedy uderzyć je krzesłem czy coś,  ale zawsze się powstrzymuje i odchodzę. 
Chłopcy powinni już wyjść na scenę,  masa krzyczących dziewczyn chcących zobaczyć swoich idoli. 
Ja również nie mogę  doczekać się ich koncertu. Usiadłam na barze, który teraz był nieczynny i mimo że znajdowałam się na drugim końcu wielkiego pomieszczenia, miałam dobry widok na scenę. Po chwili gwiazdy wyszły na scenę, a kilkaset fanek zaczęło piszczec, no nieźle. Usiedli na krzesłach i powiedzieli kilka słów. Na początku był występ akustyczny,  który najbardziej mi się podobał. Pierwsza była piosenka ,,see you again,, . Charlie śpiewał niesamowicie, w pewnym momencie spojrzał w moją stronę i szeroko się uśmiechną, Leondre śledząc wzrok swojego przyjaciela odnalazł mnie wśród tłumu. Pomachałam mu, a on zaczął swój rap. Większość dziewczyn krzyczało imię Leondre.
Gdy skończyła się część akustyczna podeszła do mnie pani Karen, często spotkałam ją u Devris ów, jest przemiłą kobieta, lubię z nią rozmawiać.
-Dzień dobry 
-Cześć Kate, Brook trochę się nudzi- w sumie jest na każdym ich koncercie, więc dla niej to nic takiego -wiec przyprowadziłam ją do ciebie, może z tobą posiedzieć? -spojrzałam w dół, przy kobiecie stała zawstydzona siostra Charliego. Ma jakieś pięć lat. Zeskoczyłam z baru.
-Cześć, jestem Kate -uśmiechnęłam się do dziewczynki i wyciągnęłam rękę w jej stronę. 
-Hej, jestem Brook-powiedziała słodkim głosem i podała mi rękę. Pani Karen powiedziała coś do córki i odeszła.
-Usiądziemy tu?-zapytała, pokazując palcem na bar.
-jasne,  chodź. ...-wzięłam ją na ręce i posadziłam, po czym usiadłam obok.
-Lubisz koncerty chłopców?- dziewczynka pokiwała głową. 
-Ale Charlie, ciągle śpiewa i gra na gitarze i przeszkadza mi w oglądaniu Violetty -powiedziała a ja się zaśmiałam.
-Wolisz Leona czy Diego? -dziewczynka popatrzyła na mnie z uśmiechem. 
-Oglądasz Violette?-zapytała zadowolona. 
- haha kiedyś oglądałam, bo nigdy o tej porze nie było nic ciekawego - powiedziałam,  a brunetka usiadła na moich kolanach, objęłam ją w pasie i położyłam brodę na jej ramieniu. Razem z Brook rozmawiałyśmy o serialu. Chyba dużo mnie ominęło bo za bardzo nie wiedziałam o co chodzi. Chyba to zauważyła, bo zaczęła mi opowiadać o pracy chłopaków. Jak na swój wiek jest bardzo  inteligentna. Później siedziałyśmy juz w ciszy, kołysając się w rytm muzyki. Kiedy chłopcy śpiewali ostatnia piosenkę, Brook powiedziała, że musimy iść,  pomogłam jej zejść z baru, ona chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę drzwi, przy których stał ochroniarz, dziewczynka przybiła mu,, piątkę,, a mężczyzna otworzył nam drzwi. Korytarz był wąski i długi. 
-Goń mnie! -dziewczynka zaczęła uciekać, więc za nią pobiegłam. Na końcu korytarza były drzwi, które otworzyła i wbiegła do środka a ja tuż za nią. Złapała ją i wzięłam na ręce,  zaczęłam się kręcić. W końcu odstawiłam ją na ziemie, brunetka śmiejąc się upadła na ziemie, co u mnie też wywołało niekontrolowany śmiech. Brook pociągnęła mnie za nogę na podłogę i usiadłam obok niej. Po chwili się opanowałyśmy i dopiero teraz zauważyłam, że wszyscy się z nas śmieją, a chłopcy zeszli ze sceny i patrzyli na nas jak na niedorozwinięte.
-Czemu siedzicie na ziemi? -zapytał Leo, a ja podniosłam się na równe nogi, poprawiłam spódnice i pomogłam wstać dziewczynce.
-świetny koncert - podeszłam do Leo i go przytuliłam, a Charlie poszedł gdzieś,  wyglądał na wkurzonego. Spojrzałam na bruneta a on spóźnił wzrok. Napisałam smsa do mamy i słuchałam zachwyconego przyjaciela. Brook,  chyba mnie polubiła,  bo stała obok i przytulała się do mnie.  Po pewnym czasie dostałam smsa od mamy ze juz jest pod klubem. Pożegnałam się ze wszystkimi,  Brook powiedziała, że mam  do niej przyjść w weekend, bo musi ze mną nadrobić Violette i poszłam.
Przeszłam przez ten długi korytarz i zauważyłam Charliego, który  siedział na scenie. Miał spuszczoną głowe, więc mnie nie zauważył. 
-hej  gwiazda!-krzyknęłam, a on podniósł wzrok. Podeszłam do blondyna.
- Myślałam, że celebryci po udanych koncertach idą na jakiś melanż,  a nie siedzą gdzieś w kącie -zakpiłam i usiadłam obok chłopaka.
-Cześć,  podobał ci się koncert? -był smutny. Nigdy go nie widziałam takiego.
-tak, byliście niesamowici -chłopak unikał kontaktu wzrokowego -hej ,co się stało?
-Nic...
-przecież widzę, Charlie jeżeli masz jakiś problem to...
-to co ?-podniósł głos -mam ci się wyżalić?! Zaczęliśmy ze sobą normalnie rozmawiać dopiero kilka dni temu, my się praktycznie nie znamy! - chwile siedzieliśmy w ciszy.
-Może dlatego będzie ci łatwiej...-Zeskoczyłam ze sceny -Jeżeli będziesz chciał się wygadać możesz do mnie przyjść - powiedziałam i wyszłam.  Przed budynkiem była już mama, wsiadłam do samochodu i pojechałyśmy do domu.
* CHARLIE *
Jestem juz w domu, nie mogę zebrać myśli.  I chyba też jestem smutny, nie umiem dokładnie opisać tego co czuje. Postanowiłem wyjść z domu. Jeździłem autobusami, ciągle się przesiadłem i wylądowałem właśnie tutaj.  Chyba moja podświadomość chciała tu być. Podszedłem pod znany mi dom ,brama była otwarta, zapukałem do drzwi, otworzyła mi blondynka na oko 36 lat.
-Dzień dobry, ja jestem Charlie,  jest Kate? -zapytałem niepewnie. Kobieta wyglądała na zdziwiona.
-dzień dobry,  Elizabeth Porter, tak jest,  wejdź do środka - wpuściła mnie do środka -Ty jesteś przyjacielem Leo,  prawda ?
-Tak 
-Opowiadał mi kilka razy o tobie -kobieta się uśmiechnęła -Kate jest w ogrodzie, nie zdejmuj butów -poinformowała mnie.  Uśmiechnąłem się do kobiety smutno i ruszyłem w stronę ogrodu. Gdy przekroczyłem próg domu ujrzałem piękny widok  na miasto i ocean, dziewczyna siedziała tyłem do mnie na huśtawce ogrodowej i patrzyła na miasto. Chyba nie powinienem   tu przychodzić,  co ja jej powiem, nie ma juz odwrotu.  Powoli podszedłem do niej,  miała słuchawki w  uszach i siedziała pod kocem. Zasłoniłem dłońmi jej oczy, lekko podskoczyła przestraszona i wyjęła słuchawki.
- Czy moja mama wpuściła do domu jakiegoś mordercę lub zboczeńca?
- Prawie. .. to ja Charlie - przeskoczyłem przez oparcie i usiadłem obok dziewczyny.
- Cześć - uśmiechnęła się lekko.
- Piękny widok...- nie wiedziałem jak zacząć. 
- Taak- dłuższą chwilę siedzieliśmy w ciszy i patrzyliśmy na miasto.
- Mówiłaś, że jak coś. .. to będę mógł przyjść - podrapałem się po karku, było mi głupio.
- Tak, ale nie sądziłam że  przyjdziesz.
- Ja też  nie. Kate przepraszam, że tak na ciebie nakrzyczałem,   byłem  zły. 
-Nie szkodzi- powiedziała łagodnym głosem. Schowałem twarz w dłonie- Heeej , co się stało - położyła rękę  na mim ramieniu.
- Po prostu, ehh byłaś na koncercie. .. widziałaś co się dzieje - patrzyłem przed siebie , wstydziłem się na nią  spojrzeć.- te wszystkie dziewczyny, dzięki którym robię to co kocham, spełniam marzenia...one nie przychodzą by  nas zobaczyć, one przychodzą żeby zobaczyć Leo, a ja? Co ja tam robię, czasami czuje się jakbym się w ogóle nie liczył,  był  tam tylko dla towarzystwa. Staram się,  robię wszystko co mogę, ale chyba nie jestem w stanie równać się  z Leo... 
-Chodź tu -odezwała się po chwili dziewczyna i podniosła koc. Zdjąłem buty, położyłem nogi na huśtawce, a dziewczyna przykryła mnie kocem.
-Nawet  tak nie mów. Masz naprawdę ogromny talent.
-Lubię śpiewać, to moja pasja, ale Leo chyba poradził by sobie beze mnie... nie wiesz jak się czuje, gdy słyszę jak krzyczą jego imię, jest mi wtedy tak źle. 
-Masz na myśli te dwunastolatki ?-mimowolnie się uśmiechnąłem.
-Posłuchaj mnie. Leondre nie poradził by sobie bez ciebie.  Gdyby nie ty, być może dalej by był prześladowany w szkole,  gdyby nie ty, nie poszedł by do British Got Talent i gdyby nie ty nie osiągnął by nic. To dzięki tobie  Leondre jest tym ,kim jest i wiem,  ze jest ci wdzięczny za wszystko co dla niego zrobiłeś. Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mógłby sobie wymarzyć, więc nie mów ze nie możesz się z nim równać, bo jesteś wart więcej, niż  ci się wydaje.-spojrzałem na nią, bałem się,  że mnie wyśmieje, a ona mnie po prostu zrozumiała. 
-Dziękuję za wszystko -cicho powiedziałem i przytuliłem się do niej. Po chwili odsunęła się ode mnie. 
-Powinieneś powiedzieć o tym Leondre,  to twój przyjaciel, zrozumie cie -uśmiechnęła się lekko, a ja przytaknąłem, miała  rację.
- ehe-usłyszeliśmy chrząkniecie i oboje odwróciliśmy się.  To była pani Porter
 -Chyba przeszkadzam,  ale przyniosłam wam kakao i ciastka -uśmiechnęła się , a ja wziąłem od niej tace i podziękowaliśmy.
-Masz bardzo miłą mame-stwierdziłem.
-Nie podlizuj się -zaśmialiśmy się. 
-A i Brook kazała mi cię przyprowadzić, mówiła  coś o Violettcie?
-Tak,  wiem,  juz się umawiałyśmy.  
-oho , nie wiedziałem że lubisz towarzystwo pięciolatek.
-Masz bardzo  miła siostre .
-Nie podlizuj się  Kate -dziewczyna się zaśmiała, lubię jej śmiech.
- Czego słuchasz? - zapytałem i wziąłem jej iPhonea.
-Tak Charlie możesz wziąć mój telefon.
-Przecież tylko spojrzę na odtwarzacz. Znam to, całkiem fajne- dziewczyna pozwoliła mi przejrzeć jej muzykę. Mamy podobny gust. Potem włączyłem jej na YouTube piosenkę która ostatnio wpadła mi w ucho. Zaczęliśmy oglądać jakieś filmiki Janoskians. Dużo się śmialiśmy.
-Charlie przestań się na mnie nawalać- powiedziała brunetka.  Trzymała telefon,więc  żeby coś zobaczyć musiałem się o nią oprzeć. 
-Nic nie widzę.
-Twój łokieć wbija mi się w żebra.
-Gdybyś miała więcej masy, nawet byś nie poczuła -dziewczyna przekręciła oczami. Wyjąłem rękę z pod koca, objąłem ją ramieniem i przyciągnąłem do siebie. Głowę oparła o moje ramię.
- No teraz już wszystko widzę doskonale. -poczułem jej zapach, był słodki a zarazem subtelny -Ładnie pachniesz -powiedziałem prosto z mostu,  gdy dziewczyna szukała jakiegoś filmiku.
-Dzięki,ale to tylko pot- zacząłem się głośno śmiać. 
-Kate Porter jesteś najbardziej dziewczęca dziewczyną jaką znam -powiedziałem z sarkazmem dalej się śmiejąc. 
-Większość czasu spędzam z chłopakami,  więc się nie dziw. ..
-Gdyby nie to, że jesteś mega seksowna pomyślałbym, że jesteś chłopakiem. 
-Nie wiesz co mam w spodniach -zaśmiała  się. Ma duży dystans do siebie,  potrafi żartować. Przez koc położyłem rękę na jej kroczu.
-Charlie! -zrzuciła moja rękę. 
-Jesteś dziewczyna -stwierdziłem -albo masz małego- zrobiłem poważna minę. Kate wybuchła śmiechem a po chwili do niej dołączyłem. Obejrzeliśmy jeszcze kilka filmików,  ona obejrzała, bo ja podziwiałem jej twarz. Wcześniej miała mocny makijaż,  a teraz nie miała ani grama makijażu. Jest piękna. STOP. Chłopie ogarnij się,  to tylko koleżanka. O pamiętałem się i zacząłem oglądać teledysk jakiejś piosenki. 
-Kate,  gdzie się nauczyłaś tańczyć? - dziewczyna zmarszyła brwi.
-Ja nie umiem tańczyć.
-Nie kłam,  widziałem jak się ruszasz na imprezach. 
-Kiedyś trenowałam gimnastykę artystyczną i przez pół roku chodziłam na hip hop. 
-To czemu nie mówiłaś? 
-Bo nie pytałeś...
-A no tak, sorki zapomniałem,  moja wina. -zaśmialiśmy się - nauczysz mnie? 
- haha tańczyć? -przytaknąłem i wstałem. Wyciągnąłem rękę do dziewczyny, Kate złapała mnie za rękę i wstała a ja ją okręciłem.
-Dobra, to tak. - stanęła na przeciwko i położyła dłoń na moim ramieniu. -połóż rękę na mojej talii.
-Gdzie? -niedosłyszałem.
-Na talii idioto- złapała mnie za rękę i położyła na swoim ciele. 
-Wyprostuj się, jak moja noga idzie do przodu to twoja do tyłu - zaczęliśmy ,,tańczyć,, .Patrzyłem na jej nogi i robiłem tak jak mnie kierowała. Po pewnym czasie zaczęło nam wychodzić. 
-Dobrze,  teraz  przy każdym kroku obracamy się o 180 stopni.
-oo to będzie trudne. 
-Wcale nie,  zobacz -zrobiliśmy tak jak mówiła Kate.  Faktycznie to nie było trudne. 
- ej , jesteśmy dobrzy -powiedziałem zachwycony. 
-haha, może pójdziemy na jakiś konkurs. 
-To dobry pomysł. -zaczelismy się wygłupiać, obracałem i podnosiłem Kate. To nic, że nasz taniec nie współgrał z muzyką, która leciała z telefonu brunetki. Dobrze się bawiliśmy. W pewnym momencie opuściłem ją w dół trzymając rękę na jej plecach by nie upadła.  Spojrzałem w jej oczy. Są piękne,nie mogłem się od nich oderwać . Nasze twarze były coraz bliżej, myślałem tylko o tym żeby ją pocałować, spojrzałem na jej pełne, malinowe usta. 

3 komentarze: