Kiedy się obudziłam zobaczyłam Rusha, który leżał obok. No tak nocował u mnie. Wczoraj dużo rozmawialiśmy. Mogłam się mu wygadać. Dawno nie spędzaliśmy razem czasu, tylko we dwoje. Brakowało mi tego cholernie. Rush i ja oddaliliśmy się od siebie, ale mam zamiar to zmienić.
Nie mogłam znaleźć swojego telefonu, pewnie został na dole. Wzięłam telefon czarnowłosego, był wyłączony, więc go włączyłam. CHOLERA 8.30. Przecież my mamy na 8.00!
-Rush wstawaj!- wstałam z łóżka i zaczęłam budzić chłopaka.-Jesteśmy spóźnieni!
-Kate, może zostaniemy w domu. Przecież przeszłaś tragedie, masz usprawiedliwienie...- powiedział i odwrócił się do mnie tyłem. Tak Rush robi sobie żarty z tego włamania. Zamiast to przeżywać śmiejemy się z tego. Kocham tego pojeba.
-Wstawaj idioto!
-Kate zamknij swoją śliczną buźkę i połóż się jeszcze.- wymamrotał.
-Pojebało cię? Mam dzisiaj sprawdzian z matmy!- zaczęłam ciągnąć go za nogę.
-No właśnie.
-Rush nie wkurwiaj mnie!- pociągnęłam go mocniej i spadł na ziemię.
-Ja wale ,Kate jak ten Charlie z tobą wytrzymuję?- chłopak złapał mnie za nogę przez co upadłam,a on mnie przytulił.
-Rush ja mówię serio...
-Cicho, daj mi spać...- o nie tak nie będzie. Polizałam jego twarz od szczęki aż do czoła. Chłopak zacisną powieki i wytarł się oczywiście o mnie. Po pięciu minutach sprzeczania się książę łaskawie wstał. Ubraliśmy się szybko i zeszliśmy na dół. Mama powiedziała,że nie budziła nas, bo myślała, że zostajemy w domu. Matka chyba powinna mnie skarcić za to, że robię sobie wolne, ale to ja robię za ,,tą odpowiedzialną,,. Spóźniliśmy się na 2 lekcje. Weszłam do sali, miałam biologię.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.
-Dzień dobry Kate.- opowiedziała nauczycielka. Wszystkie oczy były skierowane na mnie. Patrzyli ze zdziwieniem. Co oni myśleli, że będę miesiąc w domu siedzieć i płakać...- Jest kartkówka, ale ze względu na ostatnie wydarzenia, możesz ją napisać na następnej lekcji.
-Mogę napisać ją teraz.- oznajmiłam i podeszłam do nauczycielki, która dała mi kartkę. Chciałam się skierować do ławki mojej i Leo, ale chłopak siedział z Amandą. Uśmiechnęłam się do niego i rozejrzałam po klasie w poszukiwaniu wolnej ławki. Tylko pierwsza ławka jest wolna, super...Siedziałam sama, kartkówka była banalnie prosta. Gdy skończyła się lekcja wyszłam z sali
-Ej królewno! Nie łaska zaczekać?- krzyknął za mną Leo.
-O Leondre, nie zauważyłam cię...
-He he bardzo śmieszne... jak tam?
-Eh dobrze.- szukałam w torbie telefonu.- Nie nastawiliśmy budzika...- w końcu go znalazłam.- O fuck, dzwoniłeś i Charlie też, i Alex, Max i Chris. Co wy się tak uwzięliście.
-Mogłaś odebrać telefon...-przekręciłam oczami. Leo pocałowałam mnie w policzek i poszliśmy na lekcje. Napisałam Charliemu i Alex, że jest okej.
-Ej Leondre umiesz?-zapytałam, gdy siadaliśmy w ławce. Dziś sprawdzian z matematyki.
-Nie ogarniam tego... -podrapał się po karku.
-Żartujesz? Czemu nic nie mówiłeś przecież bym ci pomogła.
-Ostatnio tyle się wydarzyło ...
-Co z tego, jak tego nie zaliczysz nauczyciel cię zabije .-nauczyciel wszedł do sali i rozdał sprawdziany. Nie był trudny, ale trzeba było robić dużo obliczeń przez co był czasochłonny. Zaczęłam rozwiązywać zadania, spojrzałam na bruneta który bezczynnie wpatrywał się w kartkę. Leo ma postawiony warunek, jeżeli nie będzie miał zaliczonych sprawdzianów odwołują koncerty.
Eh, wzięłam jego kartkę i dałam mu swoją. Spojrzał na mnie zdezorientowany i chciał zabrać mi kartkę, ale mu na to nie pozwoliłam.
-Kate co ty robisz? -zapytał cicho.
-Ratuje ci dupe.
-Cisza-nauczyciel odwrócił głowę od komputera i rozejrzał się po klasie, po czym znowu zaczął pisać na klawiaturze.
Kiedy rozwiązałam sprawdzian Leo, znowu wymieniliśmy się sprawdzianami. Chciałam coś rozwiązać ale zadzwonił dzwonek. Oddaliśmy sprawdziany i wyszliśmy z sali.
-Kate, przepraszam...-Leo spojrzał na mnie smutno.
-Leondre przecież wiesz, że możesz na mnie liczyć. Jeżeli będziesz potrzebował pomocy masz mi to powiedzieć, nie ważne co by się działo.
-Spokojnie to tylko matma.
-Tylko matma!?Przecież gdybyś tego nie zaliczył musielibyście odwołać koncerty.
-Za to cię kocham, dbasz o moje marzenia bardziej niż ja sam.-zaśmialiśmy się. Kierowaliśmy się w stronę schodów, ale zauważyliśmy grupę osób
-Chodź zobaczymy co się tam dzieje. -Leo zaczął ciągnąć mnie w tamtą stronę.
-Przestań pewnie ktoś się kłóci. -próbowałam go zatrzymać, ale nie dałam rady. Podeszliśmy bliżej, kilka osób się na mnie spojrzało. O co chodzi? Przepchelam sie przez tłum. Wyszczerzyłam oczy. Rush przyciągnął jakiegoś chłopaka do szafek i bił go po twarzy.
-Rush! Zostaw go!- zero relacji. Wpadł w szał. Z Leo zaczęliśmy go odciągać nic to nie dało .Rush jest zbyt silny. -Rush proszę zostaw go! - zero, nic. -Kurwa Rush zostaw go! Słyszysz !?!!! Rush proszę spojrz na mnie do cholery!-spojrzał na mnie dalej trzymając chłopaka. Miał ciemne oczy. -Czy ciebie popierdoliło!? -zaczęłam uderzać go w klatkę piersiowa przez co puścił chłopaka który usiadł na ziemi.
-Kate, on...
-Gówno mnie to interesuje, będziesz miał przez to problemy. -podszedł do nas nauczyciel w-f.
-Kate weź go do pielęgniarki, a ty ze mną -zabrał Rusha, a ja kleknelam przy chłopaku.
-Dasz radę wstać? -zapytałam. Chłopak podniósł głowę. Miał rozcięty łuk brwiowy. Może wyjdę na bezuczuciowa ale nie bardzo mnie interesuje jak on się czuję . Nie chcę tylko żeby Rush miał kłopoty.
Pomogłam wstać chłopakowi i zaprowadziłam go do pielęgniarki i tam zostawiłam. Wróciłam na korytarz, miałam gdzieś to że teraz mam angielski. Muszę opieprzyć Rusha. Poszłam od razu pod gabinet dyrektora. Byli tam Max, nauczyciel wfu i oczywiście Rush. Byłam wkurwiona. Mój przyjaciel w ostatnich latach w tej szkole miał sporo problemów. Grozi mu teraz wydalenie. Podeszłam zdenerwowana.
-Co ty zrobiłeś?! Wiesz że mogą cię wyrzucić. - popchnelam go.
-Kate spokojnie...
-Spokojnie? To ty przed chwilą pobiłeś tego chłopaka.
-Szczerze to ja też mam ochotę mu przywalić. -dodał Max. Zmarszczyłam brwi.
-Boże z kim ja się zadaję...-usiadłam na krześle i schowałam twarz w dłonie. -Co on ci takiego zrobił? Przecież teraz mogą cie wyrzucić.Rush odwrócił się.
-Nie ważne... -powiedział cicho .
-Rush o co chodzi? -zapytałam stanowczo i podeszłam do niego.
-Powiedział, że gdyby cię wtedy zastrzelili było by ciekawiej... -Ałć. Spojrzałam na Rusha, chciał mnie objąć, ale mu nie pozwoliłam.
-Zostaw, będziesz miał teraz przejebane...
-Kate!- skarcił mnie nauczyciel, zapomniałam, że tu jest.
-Jeszcze raz kogoś uderzysz to obiecuję, że nogi z dupy ci powyrywam.- powiedziałam poważnie. Chłopcy zaczęli się śmiać, ja tylko się uśmiechnęłam i przytuliłam Rusha,- Ja mówię poważnie. Rush sam sobie stwarzasz problemy.- powiedziałam z troską. Drzwi od gabinetu dyrektora otworzyły się,
-O Rush, co znowu zrobiłeś? - powiedział z udawanych uśmiechem dyrektor. Rush i nauczyciel wf weszli do pomieszczenia a ja z Maxem zostaliśmy na korytarzu.
-No to teraz możemy poszukać mu nowej szkoły...- Max oparł głowę o ścianę.
-Może mu odpuści...- siedzieliśmy w ciszy. Po dziesięciu minutach drzwi ponownie się otworzyły, Ruch i nauczycie wf wyszli.
-Poczekaj na korytarzu, zadzwonię po twoich rodziców.- usłyszeliśmy głos mężczyzny i drzwi zamknęły się.
-I co?- spojrzałam na przyjaciela, widać, że jest zły.
-Wyrzucili mnie.- odpowiedział, nawet na mnie nie patrząc. Nie ma takiej opcji. Wstałam i poszłam do pokoju dyrektora. Poprosiłam go o chwilę rozmowy i powiedziałam mu dlaczego Rush pobił tamtego chłopaka, Wyjasnilam mu też, to że Rush wie jak przeżyłam to włamanie itd.Rozmawiałam z nim jakieś 15 minut, oczywiście wzięłam go trochę na litość i wykorzystałam to,że jestem ,,prymusem,, w tej szkole, często wygrywam jakieś konkursy itp.,wszystko żeby tylko nie wydalili mojego przyjaciela. Dyrektor przyznał mi racje, że to co powiedział tamten chłopak było okrutne i Rusha jako mojego przyjaciela to sprowokowało. Po tej długiej rozmowie wyszliśmy na korytarz. Gdzie byli Max i Rush, nie mam pojęcia gdzie poszedł nauczyciel.
-Zadzwonię do twoich rodziców. Tym razem masz szczęście, ale to ma być ostatni raz.-Rush i Max patrzyli na niego wielkimi oczami. -Idźcie na lekcje. -chłopcy dalej stali w tym samym miejscu a ja ruszyłam w stronę sali.
-Jak ty to zrobiłaś? -dogonili mnie.
-Byłam ci to winna, pobiles go przeze mnie. Ale ma mi to być ostatni raz. -weszłam do sali w której miałam lekcje.
-O dzień dobry, co jest powodem twojego 35minutowego spóźnienia? -zapytał sarkastycznie nauczyciel fizyki.
-Przepraszam, byłam u dyrektora. -ruszyłam w stronę ławki gdzie siedział Leondre.
-Dobrze, po lekcji zostań dam ci zadania dodatkowe. - opowiedziałam brunetowi co się stało i zadzwonił dzwonek. Dostałam jakieś zadania przygotowujące do kolejnego konkursu.
Gdy skończyły się lekcje poszłam na zajęcia dodatkowe z wf. Gimnastyka. Uwielbiam to, w Polsce trenowałam gimnastykę artystyczną, piękny sport. Na praktyki do naszej szkoły przyszedł student, co oznacza przystojny, wysportowany. Wolę trenować z nim niż ze starymi grubymi nauczycielami. Poszłam do szatni gdzie się przebrałam. Byłam sama. Fajnie. Pan David powiedział, że na początku pewnie będzie mało chętnych ale później nazbiera się kilka osób. Przebrałam się w szare leginsy i czarna bokserek, zarzuciłam różową bluzę na ramiona i poszłam na salkę z lustrami.
-Dzień dobry. -powiedziałam do nauczyciela.
-Em, będzie ktoś jeszcze? -zapytałam nauczyciela. Był w szarych dresach i czarnej koszulce.
-Powinna być jeszcze jedna dziewczyna. -zaśmiał się, spojrzałam na niego jest na prawdę przystojny i na pewno nie wygląda na swój wiek. -Wyglądamy podobnie -zmarszczyłam brwi. Spojrzałam na swoje ciuchy. Faktycznie były w takich samych kolorach co jego. Zaśmiałam się. -To ile lat trenowałaś?
-Na studiach gimnastyka jest moja specjalizacja. Myślałem może, że w kartach na zaliczenie opiszę nasze treningi. Muszę zorganizować jakieś zajęcia dodatkowe.
-Okej. A będą organizowane jakieś zawody?
-Nie wiem, myślę że na początku będzie to rekreacja. Przeszkadza ci to? -uśmiechnął się.
-Nie, lubię to i cieszę się że pan organizuje takie zajęcia.
-Ehhh myślę że nie jestem taki stary, możesz mówić mi po imieniu. David. -podał mi rękę. -Chyba możemy już zacząć. Dziewczyna chyba się rozmyśliłam...
-Trenowałam gimnastykę artystyczną, ale myślę że nie będzie wielkiej różnicy.
-Skoro trenowałaś dłużej niż ja to może ty mnie czegoś nauczysz.
-Widziałeś kiedyś taki występ.
-Te obcisłe stroje... -zaśmialiśmy się.
-Ta chyba nie wyglądałbym w tym dobrze.
-To może pokaż co potrafisz -odsunął się a ja zaprezentowałam mu czego się nauczyłam przez te 10 lat. Gdy skończyłam David zaczął klaskać.
-Nono jestem pod wrażeniem. -powiedział a ja zdjęłam bluzę i rzuciłam pod ścianę. Dawno nie ćwiczyłam przez co moje ciało nie było rozciągnięte jak kiedyś. Na początku się rozciagalismy a potem ćwiczyliśmy stanie na rękach, salta itd. Trochę było mi niezręcznie gdy mnie dotykał. Odkąd jestem z Charliem przeszkadza mi, gdy jakiś chłopak nawet niechcący mnie dotknie, ale przecież musiał mnie poprawić. Po jakichś 30 minutach oboje byliśmy trochę zmęczeni więc usiedliśmy na ziemi i rozmawialiśmy. Nie czułam tej różnicy wieku. Śmialiśmy się jakieś 20minut i stwierdziłam że powinnam wracać do domu. Mama pewnie zacznie wydzwaniać. Wyszliśmy z salki i kierowaliśmy się w stronę szatni. Jest dość późno więc szkoła jest pusta. Szliśmy ramię w ramię, no prawie bo student jest ode mnie wyższy.
-Na prawdę kiedyś grałem na trójkącie, byłem mistrzem... -opowiadał David a ja znosiłam się śmiechem. Skrecilismy w korytarz. Oparty o ścianę stał chłopak, mój chłopak. Od razu spoważniałam, a student zrobił to samo.
-O hej Charlie, co ty tu robisz? -podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
-Cześć, przyszedłem po ciebie. -powiedział nie zbyt przyjemnym głosem.
-Okej...em to jest David, mój nauczyciel. - przedstawiłam ich sobie.
-Kate, to widzimy się po długim weekendzie.
-Tak, może namówię jeszcze kogoś.
-Ja jeszcze popytam w innych kasach, dozobaczenia. -uśmiechnal się i wszedł do męskiej szatni.
-Czemu nie opisujesz? -zapytał Charlie a ja weszłam do szatni, chłopak za mną.
-Ciężki dzień,przepraszam.
-Przecież byłam w szkole... -oznajmiam i napiłam się wody.
-Student, ćwiczymy razem gimnastykę.
-Aha. -odpowiedział chamsko, a ja podeszłam do niego i przeczesałam palcami jego włosy do tylu.
-A co zazdrosny?- momentalnie się uśmiechnął.
-Trochę... -pocałował mnie w usta. Przebrałam się i poszliśmy do mojego domu. Dowiedziałam się że Leondre powiedział mu że mam trening i postanowił po mnie przyjechać. Wzięłam prysznic i przebrałam się. Charlie powiedział że Brook się za mną stęskniła wiec poszliśmy do niego.
-Dziwnie to wyglądało, no wiesz ty i ten facet ...-zaczął blondyn gdy byliśmy pod bramą jego domu.
-Po pierwsze, to jest mój nauczyciel a po drugie za kogo ty mnie masz? -zdenerwowałam się.
-Fakt, źle to zabrzmiało, przepraszam .-nic nie odpowiedziałam. -obraziłaś się?
-Nie. -chłopak się zaśmiał, szybko podszedł do minie i przerzucił sobie przez ramię.
-Nie.-zaczęłam się śmiać.
-Charlie!-chłopak klepnal mnie w pośladki. -ej nie pozwalaj sobie -zaśmiał się, otworzył drzwi od domu i wybiegł do środka. Zaczął się kręcić. -Charlie zaraz spadnę. -chłopak poluźnił uscisk przez co bałam się że spadnę. Zaczęłam krzyczeć -Spokojnie trzymam cię.- zaczęłam go łaskotać, ale to nic nie dawało.
-Charlie już jesteś? -usłyszałam głos pani Karen.
-Tak przyniosłem Kate i jesteśmy głodni.
-Chodźcie tu -poprosiła a blondyn dalej ze mną na ramieniu ruszył w stronę salonu. Objęłam go w pasie bo bałam się że spadnę.
-O cześć. -powiedział chłopak, nie wiedziałam komu.
-Już możesz mnie postawić -poklepałam go po plecach a on mnie postawił. W salonie była pani Karen, Brooks i dwoje starszych ludzi. Dziadkowie Charliego. O mój Boże. Zaczęłam poprawiać włosy.
-Kate! -pobiegła do mnie dziewczynka i mnie przytuliła. Chłopak przestawił mnie swoim dziadkom a potem poszłam pomóc pani Karen z obiadem. Usiedliśmy przy stole i rozmawialiśmy. Państwo Lenehan są naprawdę przemili. Trochę trudno było mi się skupić na rozmowie z jego dziadkiem bo chłopak położył mi rękę na kolanie i powoli sunal ją w górę, a ja próbowałam go zatrzymać, w końcu odpuścił. Z mężczyzną rozmawiałam o piłce nożnej, jest fanem a ja chcąc nie chcąc przebywając z Rushem, Maxem i Chrisem oglądam wszystkie mecze więc się trochę znam. Chyba był zadowolony że może z kimś porozmawiać na ten temat. Powiedział że jego żona nie ma duszy sportowca, Charlie też za specjalnie nie jest wielkim kibicem.
-A Charlie dobrze żebyś przyszedł i zrobił coś z telewizorem bo coś nie łączy. -poprosiła starsza kobieta.
-Mamo Charlie się nie zna na takich rzeczach -zaśmiała się pani Karen, a chłopak spojrzał na nią z przymrurzonymi oczami.
-John-tak się nazywa dziadek Charliego -próbował poprawić jakość i teraz w ogóle nie działa. -wytłumaczyła starsza kobieta.
-Mój kolega, Max-spojrzałam na Charliego-się na tym zna. Może spróbuję to naprawić.
-O to miłe z twojej strony jakbyś mogła go poprosić i byście przyjechali do nas w sobotę. -kobieta uśmiechnęłam się szeroko.
-Niestety ja jutro lecę do Polski ale zapytam Maxa czy mógłby przyjechać do państwa. - i tak zaczęliśmy rozmawiać o Polsce. Było bardzo sympatycznie. Po około godzinie państwo Lenehan postanowili już jechać więc wymieniliśmy się numerami, miałam do nich zadzwonić wieczorem w związku z Maxem i pojechali do domu.
-Dzięki za wielkie wejście -powiedziałam do Charliego a on z Panią Karen zaśmiali się.
-Polubili cię. -chłopak objął mnie ramieniem. -Zapomniałem że jutro jedziesz, chodź na górę muszę się tobą nacieszyć. -powiedział uśmiechnięty. Pani Karen odchrzaknela. -znaczy no wiesz, obejrzymy jakiś film... -poprawił się. Zrobiłam się czerwona. Boże jak to zabrzmiało. Poszliśmy do jego pokoju i polozylismy na łóżku.
-Ta, będziesz miał koncerty nawet nie zauważysz.
-No w sumie. Ale porozmawiamy dopiero za 5dni...
-Przecież możesz do mnie dzwonić.
-E-e wykluczone, rozmowy zagraniczne są drogie. -uderzyłam go otwartą dłonią w brzuch. -Ał przecież żartowałem. -pomasował się po brzuchu.
-Nienawidzę cię -zaczęłam się śmiać a on dołączył do mnie. Pocałował mnie w głowę, podniosłam głowę i oddałam pocałunek w jego szyję. -Ładnie pachniesz.
-To chyba ja powinienem ci to mówić.
-Więc czemu nie mówisz -uśmiechnął się łobuzersko a ja wiedziałam że zaraz powie coś głupiego. -zanim cokolwiek powiesz, pomyśl pięć razy. Jadę do polski na pięć dni, mogę tam znaleźć chłopak który będzie miły. -powiedziałam poważnie. Po chwili wybuchliśmy śmiechem. Charlie wsadził twarz w moje włosy.
-Mmmm Kate jak ty ładnie pachniesz...
-I tak wiem że mnie kochasz. -podniosłam głowę a on musnal moje usta.
-Nie mogę się doczekać gdy zobaczę Camerona.
-Tak, ja też. -zasmielismy się.
-Szkoda mi Brook siedzi teraz sama.
-Nie sama tylko z mamą. Czasami chciałbym być jedynakiem.
-Żartujesz sobie. Wiesz jakbym chciała mieć rodzeństwo? Żałuję że moi rodzice nie mieli jeszcze jednego dziecka.
-W sumie, nie wyobrażam sobie gdyby nie było Brook. Mimo, że mnie cholernie denerwuję kocham tą mała .
-Musimy iść do mnie, jeszcze się nie spakowałam.- oznajmiłam. Brook i Pani Karen życzyły mi bezpiecznej podróży i poszliśmy na autobus. Moja mama oczywiście kazała nam zjeść i dopiero wtedy mogliśmy iść do mojego pokoju.
-Charlieeeee, spakujesz mnie?- usiadłam na łóżku i zrobiłam maślane oczka. Blondy poszedł do mojej garderoby i przyniósł moją walizkę. Była różowa. Nie jestem dziewczyną typu Barbie, ale lubię różowe dodatki, wyróżniają się wtedy przy moich ubraniach w stonowanych kolorach. Charlie poszedł do toalety po jakieś moje rzeczy a ja włączyłam muzykę. Zaczął pakować do torby rzeczy takie jak szczotka itd. śpiewając przy tym piosenkę którą właczyłam. Uwielbiam gdy śpiewa. Patrzyłam na niego. Jest mega przystojny: niebieskie oczy, blond włosy, uwydatnione kości policzkowe i lekko zapadnięte policzki.
Potem poszedł do garderoby po ubrania i wrócił z kilkoma bluzami i jeansami.
-Charlie po co mi tyle tego?
-Będziesz tam 5 dni.- oznajmił pakując to do walizki. Poszłam do garderoby i wróciłam z kilkoma sukienkami.- Po co ci tyle sukienek?
-Będę tam 5 dni.- przedrzeźniałam go.
-Ehh, będziesz tam chodzić w obcisłych sukienkach?- zapytał przeglądając ubrania.
-Będę tam z Cameronem i Rushem, myślisz, że będziemy siedzieć przed telewizorem?
-W sumie to tak myślałem.- zaśmieliśmy się. Spakowałam jeszcze czarne szpilki, coś eleganckiego, bieliznę i jakieś duperele.
Gdy miałam już wszystko postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Chłopak włączył jakiś dramat.Położyłam się między jego nogami.
Film był fajny, podobał mi się, ale Charlie przez połowę filmu bawił się moimi włosami, a przez drugą połowę robił milion zdjęć. Kiedy skończył się film było po 22. Charlie nagle zaczął się rozbierać a ja patrzyłam na niego zdezorientowana.
-Co ty robisz?- zapytałam.
-Rozbieram się,
-Okej.
-Przyniesiesz coś do jedzenia- zapytał uśmiechnięty, gdy był już w samych bokserkach. Ja nadal patrzyłam na niego ze zmarszczonymi brawami.- Powiedz jej, że nocuje u ciebie.- na mojej buzi momentalnie pojawił się uśmiech. Zbiegłam na dół i zrobiłam coś do jedzenia, poinformowałam mame, że Charlie u mnie śpi i wróciłam do pokoju. Uwielbiam spać z Charlie, przytula mnie i jest mi tak ciepło. Mogłabym spędzać z nim każdą minutę mojego życia. Gdy wróciłam blondyn był już w dresach, pewnie wziął je z garderoby. Mój pokój jest pełen ciuchów Charliego, Rusha i Leo, zawsze jak nocują zostawiają wszystko.
Zjedliśmy kanapki, przebrałam się w piżamę i polozylismy się. Zrobiliśmy kilka zdjęć i przegladalismy Instagram i Twittera.
Po jakimś czasie odłożył laptopa i przyciągnął mnie na siebie. Całowaliśmy się namiętnie, położył ręce na moich pośladkach i przyciągnął do swojego krocza, uśmiechnął się w moje usta. Wplatałam ręce w jego blond włosy i lekko ciągnęła za końcówki, usłyszałam ciche jękniecie. Charlie stawał się coraz bardziej zachłanny w pocałunkach i ocierał się swoim kroczem o moje. Robiło się coraz bardziej gorąco i właśnie w tym momencie usłyszeliśmy pukanie. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
-Em -spojrzałam na Charliego, widać było wypukłośc w jego spodniach więc przykryłam go kołdrą.-Proszę!
-Kate-mama zapaliła światło. Spojrzałam na blondyna: rozczochrane włosy i zarumienione policzki, ja pewnie nie wyglądam lepiej. Mama uśmiechnęła się dziwnie. Boże co ona sobie teraz myśli. -Jutro Caroline przyjedzie po nas po 12, więc nie siedźcie długo. -gdy mówiła ostatnie słowa powstrzymywała się od śmiechu. -Dobranoc -i wyszła zamykając drzwi. Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem. Ogarnelismy się dopiero po jakieś minucie. Charlie pocałował mnie w usta i polozylismy się spać. Chłopak przytulił mnie mocno.
-Charlie. -szepnęłam po kilku minutach.
-Nie mogę zasnąć, zaśpiewaj mi coś. -pocałował mnie w głowę i zaczął śpiewać miał zaspany głos ale nadal brzmiał niesamowicie.
As long as you love me
As long as you love me
As long as you love me
We're under pressure,
seven billion people in the world trying to fit in.
Keep it together,
smile on your face even though your heart is frowning
But hey now, you know girl,
We both know it's a cruel world
But I will take my chances
As long as you love me
We could be starving,
We could be homeless,
We could be broke
Po chwili zasnęłam.
Obudziłem się o 9.20 .Kate była wtulona we mnie. Pocałowałem ją w czoło i przyglądałem się jej jak śpi. Wygląda słodko. Uwielbiam się budzić obok niej. Wstałem powoli, tak by jej nie obudzić i zszedłem na dół. Zrobię jej śniadanie. Przy stole siedziała pani Elizabeth z kawą i laptopem.
-Dzień dobry. -uśmiechnąłem się do niej.
-Czesc, jak się spało?-zapytała z ironicznym uśmiechem. Taki sam jak u Kate. Zawstydziłem się trochę.
-Dobrzeeee. Zrobię dla Kate śniadanie. -uśmiechnąłem się dumnie.
-To ja jestem szczęściarzem, że ją mam. -postanowiłem zrobić naleśniki. Włączyłem radio. Znalazłem wszystkie produkty i wymieszałem je. Zacząłem smażyć naleśniki, ale coś mi to nie wychodziło. Ciastko przyklejało mi się do patelni.
-Charlie pomóc ci? -zapytała pani Porter obserwując każdy mój ruch.
-Nie, nie, poradzę sobie. -próbowałem jakoś uratować sytuację, ale średnio mi to szło. Zdrapywałem przypalonego naleśnika z patelni, poczułem czyjeś dłonie na moim brzuchu. Przez ramię spojrzałem na przytulona do moich pleców Kate.
-Czemu chcesz spalić mój dom? -zapytała zaspanym głosem. Uśmiechnąłem się pod nosem. Odwróciłem się do niej i pocałowałem lekko w usta, owijając ręce wokół jej talii.
-Próbowałem zrobić naleśniki. -Kate stanęła na palcach i pocałowała mnie w policzek. Podeszła do kuchenki, wzięła inną patelnię i dodała trochę składników do ciasta. Smażyłam naleśniki a ja stałem za nią przyglądając się jej ruchom.
-I zawsze są pyszne. -po przebudzeniu się zawsze jest słodka i miła. Pocałowałem ją w policzek.
-Jesteście najsłodsza parą jaką kiedykolwiek widziałam. -usłyszeliśmy głos pani Elizabeth. Zasmialismy się. Kate skończyła robić naleśniki. Zrobiliśmy herbatę, wzięliśmy nutelle oraz bitą śmietanę i poszliśmy do pokoju brunetki. Usiedliśmy i zjedliśmy śniadanie w łóżku. Patrzyłem na Kate która nadal była zaspana. Postanowiłem trochę ją obudzić. Odstawiłem tace z jedzeniem na półkę. Spojrzała na mnie marszcząc nosek. Wyglądała uroczo. Wziąłem trochę bitej śmietany na rękę i ubrudzilem jej policzek.
-Chętnie. -zaczalem lizać jej policzek. Dziewczyna zaczęła się śmiać. Moje usta z jej policzka przeniosły się na usta. Całowaliśmy się, az poczułem jej dłoń na mojej twarzy. Czy ona ubrudziła mnie bitą śmietaną. Usłyszałem śmiech i otworzyłem oczy. Wziąłem dozownik ze śmietaną i zacząłem wcieraj ją we włosy i twarz dziewczyny. Ona nie była mi dłużna i robiła to samo z nutella. Trwało to kilka minut. Oboje byliśmy cali brudni a biała pościel była w czekoladzie.
-Ja pierwsza idę się myć!- krzyknęła i wbiegła do łazienki. Eh jak dziecko. Pewnie zajmie jej to godzinę. Poszedłem do toalety na korytarzu, wziąłem prysznic, przebrałem się i wróciłem do pokoju brunetki. Dziewczyna zdejmowała brudną pościel. Miała na sobie szare dresy i bluzkę, która odkrywała jej brzuch. Ja założyłem dresy, które wyjąlem z jej garderoby. Mam u niej połowę swojej szafy.
-Dzwoniłam przed chwilą do Maxa.- oznajmiła.
-Tak, i co?
-Dałam mu numer twojej babci i jakoś się tam dogadają. Powiedział, że dzisiaj ma czas więc luz.- brunetka wzięła brudną pościel i wyszła z pokoju, wróciła już z nową poscielą. Pomogłem jej i była już 10.25. Usiedliśmy na łóżku i robiliśmy sobie milion zdjęć, nagle drzwi od pokoju dziewczyny otworzyły się a do pokoju jak gdyby nigdy nic wszedł Leo z popcornem.
-Siema ludzie- podszedł i pocałował Kate w policzek, spojrzał na mnie i zrobił to samo.
-Fuuu- wytarłem ręką policzek.
-Dzień dobry Leondre.- powiedziała ironicznie Kate. Przyjaciel usiadł na szerokim parapecie zrzucając z niego wszystkie poduszki i jedząc popcorn.
-Miałaś otwarte drzwi...
-Ale do pokoju mogłeś zapukać, wiedziałeś, że jestem u Kate. Co by było gdybyśmy ...
-To bym wyszedł- wzruszył ramionami. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Oczywiście Kate i Leo się wygłupiali jak małe dzieci. Zawsze tak jest gdy sa razem.O 11.30 moja dziewczyna poszła się przebrać.
Zjedliśmy jeszcze coś i musieliśmy już iść. Przytuliłem mocno dziewczynę,
-Masz być grzeczna.- powiedziałem i zaśmieliśmy się. Niby to tylko 5 dni, ale 5 dni bez mojej królewny to udręka.
-Kocham cię.- powiedziała z taką czułością.
-Ja ciebie też. Miłego wyjazdu księżniczko. - powiedziałem i pocałowałem ją w usta. Leo też przytulił Kate, wziął klucze od Pani Porter (Jego mama ma ,,pilnować domu,, ), której też życzyliśmy miłego i bezpiecznego wyjazdu i wyszliśmy.
Poszliśmy do Devriesów. Dziś wieczorem mamy koncert, mój przyjaciel jedzie jutro na wyjazd rodzinny, a ja pewnie spędzę kilka dni z moimi znajomymi.
_________________________________________________________
Cześć wszystkim!
Bam już nie ma w Polsce. Żałuję, że nie mogłam być na koncertach, mam nadzieję, że następnym razem mi się uda.
Nie wiem, czy widziałyście snapy Olciiak i Sylwi Przybysz. Słysząc od zapłakanych osób, które poznały Charliego i Leondre, że mamy zajebistych idoli, to na prawdę jest coś, mi też zachciało się płakać jak widziałam filmiki dziewczyn. Masakra. A jak usłyszałam, że wszyscy łącznie z Charliem płakali na zakończenie, ale Leo chodził z zupą i mówił ,,dobra zupa,, to po prostu...eh Moim marzeniem jest ich poznać.
-K