sobota, 28 listopada 2015

25.

*CHARLIE *
Jest już piątek. Wczoraj cały dzień spędziliśmy z Leo, na noc znowu zostałem u Kate a dziś z rana przyjechała pani Elizabeth.
Siedzieliśmy na kanapie przed telewizorem. Pani Porter włączyła jakiś serial, ten sam który ogląda Alex. Kate cały odcinek wyśmiewała się z dosłownie wszystkiego: fabuły, dialogów, aktorów i ich ubrań. W sumie ten serial był jak każdy inny, ale przez komentarze Kate sikałem ze śmiechu.
-Kate idziecie sobie na górę! -zdenerwoła się mama mojej dziewczyny.
-Mamo ja tylko próbuje ochronić nas przed tym całym gównem. Co jeśli ci się udzieli i będziesz mi śpiewać, gdy tylko będę smutna?
-Kate nie denerwuj mnie. -jak się kłócą to są zabawne.
-Ale mamo... -mówiła brunetka ironicznym głosem.
-Odcinam ci internet. -powiedziała krótko pani Elizabeth. Mina Kate momentalnie z rozbawionej zmieniła się na poważną. A ja zacząłem się głośno śmiać.
-Ej, hej. Porozmawiajmy... -ton jakim mówiła moja dziewczyna był przezabawny. Ze śmiechu zaczął boleć mnie brzuch. -To były tylko żarty. Mamo przecież ten serial ...-Kate oberwała od swojej mamy poduszką.
-Wychowałam potwora. -stwierdziła kobieta i już byliśmy cicho i skupiliśmy się na serialu... ŻART. Z Kate co chwilę się wygłupialiśmy i śmialiśmy. W końcu kobieta wyłączyła telewizor.
-Co już nie oglądamy? -zapytałem i usiadłem prosto. Lubię denerwować panią Elizabeth, ona wie że to są żarty i sama też często się ze mnie nabija. Jest wyluzowana.
-Dzisiaj przychodzi twoja mama, powiem żeby dała ci jakiś szlaban. -uśmiechnęłam się ironicznie i wstała z kanapy, kierując się w stronę kuchni. Zaśmiałem się.
-Będziemy miały dzisiaj gości? -zapytała Kate.
-Przychodzą do mnie Karen i Victoria.
-O Leondre też pewnie będzie.
-Nie będzie -powiedziałem. -A w każdym razie ciebie nie będzie. -dziewczyna zmarszczyła brwi. - porywam cię wieczorem. -gdy dziewczyna to usłyszałam na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- A gdzie?
-Zobaczysz. -wstałem z kanapy- Ubierz się ładnie. Przyjdę po ciebie o 19.-pożegnałem się z dziewczyną. Przytuliłem jej mamę i powiedziałem żeby się nie gniewała a ona odpowiedziała że i tak poskarży się mojej mamie. Kate i jej mama mają takie same charaktery.
Ubrałem czarne jeansy, białą koszule z czarnymi guzikami i czarną marynarkę. Włosy zaczesałem do tyłu. Muszę jakoś wyglądać, moja dziewczyna pewnie będzie wyglądać pięknie, więc muszę się dopasować. Zawiozła mnie mama, która i tak jechała do Pani Elizabeth.
Czekałem na Kate z bukietem kwiatów. Po około pięciu minutach wyszła z pokoju. Otworzyłem szeroko oczy, a uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Wyglądała prześlicznie. 
*KATE*
Usłyszałam, że Charlie już jest, więc jeszcze raz przejrzałam się w lustrze.Miała na sobie białą sukienkę i czarne szpilki na platformie. 
Włosy miałam pokręcone, a na twarzy dość mocny, ale nie wyzywający makijaż. Zeszła po schodach, podeszłam do niego i pocałowała w usta.
-Wyglądasz ślicznie.
-Dziękuję, ty też wyglądasz dobrze. -Nasze mamy i pani Victoria oczywiście się nami zachęcały jaka to z nas doskonała para itd. W sumie to miło to słyszeć.
Pojechaliśmy taksówką. Gdy zatrzymaliśmy się pod restauracją, mój boże ta restauracja wyglądała na mega drogą. Na szczęście ubrałam się odpowiednio. Blondyn wyszedł z pojazdu, otworzył drzwi z mojej strony i podał mi rękę by pomóc wysiąść. Złapałam go pod rękę i ruszyliśmy do wejścia. Jakiś mężczyzna w smokingu zaprowadził nas do stolika podał karty z menu i wypełnił nasze kieliszki białym winem. Chyba nie wie że jesteśmy niepełnoletni. Otworzyliśmy karty. Udawałam że szukam jakiegoś dania, ale w rzeczywistości nie umiałam nawet przeczytać ich nazw.
-Kate...-spojrzałam na chłopaka który uśmiechał się -Rozumiesz coś z tego? -zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową. -Ja też nie.
-To co bierzemy?-zapytałam rozbawiona.
-Losujmy.- stwierdził mój mega dojrzały chłopak. Za to go kocham. Wylosowaliśmy numerki. Przyszedł kelner który wziął od nas zamówienie. Dostaliśmy naszą przystawkę która muszę przyznać wyglądała pięknie.

 Nie wygłupialiśmy się jak zawsze, nasza rozmowa była dość poważna, ale nie była nudna czy sztywna.
-W tym roku kończę 18 lat. -uśmiechnął się i upił trochę wina z kieliszka.
-Masz jakieś specjalne życzenie?
-Mam tyle marzeń i planów, że nawet sobie nie wyobrażasz...
-Jestem ciekawa.
-18 lat to chyba dobry wiek żebym się usamodzielnił. Chciałbym mieć własne mieszkanie.
-Myślisz, że to dobry pomysł? No wiesz, twoja kariera rośnie. Już od wakacji ciągle będziecie w trasie...
-Chciałbym mieć coś swojego. Coś na co sam zarobiłem... -patrzył na mnie poważnie. Uśmiechnęłam się do niego.
-Kocham cię, zawsze możesz na mnie liczyć. -złapałam go za rękę, on ją unius i pocałował w dłoń. Trochę się pośmialiśmy, heh trochę... Siedzieliśmy tam do 23. Jedena z najpiękniejszych chwil w moim życiu, gdy spędzam ją z osobą którą kocham. Wróciliśmy taksówką, ale wsiedliśmy trochę wcześniej by móc się przewietrzyć.
-Zimno ci? -zapytał gdy byliśmy w drodze do jego domu. Już miałam mu odpowiedzieć, ale nie zdążyłam i chłopak zdjął marynarkę i okrył nią moje ramiona.
-Dziękuję. -pocałowałam go w policzek a on objął mnie ramieniem, przytuliłam się do jego boku.
-Napisze do mojej mamy żeby przywiozła ci jakieś ciuchy na jutro. -oznajmił i wyjął telefon z kieszeni.
-Eh jak zbiorą się na plotki to potrwa to pół nocy.
-Ah te kobiety...-westchnął teatralnie. W domu byliśmy przed północą.
Charlie wziął mnie na ręce i zaniósł do jego pokoju. Gdy byliśmy już w pomieszczeniu postawił mnie na ziemię, on usiadł na łóżku a ja stałam przy jego szafie szukając jakiejś bluzki do spania. Wyjęłam pierwszą która zauważyłam w tym burdelu. W jego szafie nie można nic znaleźć, ubrania są porozwalane i tylko on potrafi się w niej odnaleźć. Zdjęłam szpilki które dalej miałam na nogach i ustawiłam równo, są nowe więc je jako tako szanuję. Odwróciłam się w stronę chłopaka. Siedział na łóżku i obserwował każdy mój ruch. Wyglądał idealnie, blond włosy zaczesane do tyłu, niebieskie oczy które się we mnie wpatrują, uwydatnione kości policzkowe, lekko zapadnięte policzki oraz zaciśnięta szczęka. Podeszłam do niego, patrzył prosto w moje oczy. Usiadłam na nim okrakiem, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Złączyłam nasze usta. Nasz pocałunek był namiętny i przepełniony miłością, ale po chwili stał się zachłannym. Charlie trzymał dłonie na moich biodrach a ja na jego szyi.
Zaczęłam rozpinać guziki od jego koszuli. Chłopak przerwał nasz pocałunek i spojrzał na mnie.
-Kate, jesteś pewna?- zapytał z troską. Ja tylko się uśmiechnęłam i ponownie zaczełam go całować. Blondyn uśmiechnął się w moje usta. Po chwili nie miał już na sobie koszuli i rozpiął zamek od mojej sukienki, musiałam wstać by ją zdjąć. W krótkim czasie oboje byliśmy już nadzy i zaczęło się.
Charlie był delikatny i czuły. Nie myślał tylko o zaspokojeniu swoich potrzeb, ale też o mnie. Obojgu nam było dobrze. Oczywiście się zabezpieczyliśmy.
Przytuleni do siebie poszliśmy spać.
-Kocham cię księżniczko. -usłyszałam zanim zdążyłam zasnąć. 

piątek, 27 listopada 2015

24.

*KATE*
Przyjechała po nas pani Caroline z Rushem. Mama mojego przyjaciela była jakaś wesoła, więc pewnie dyrektor do niej nie dzwonił. Zawiozła nas na lotnisko i tam nas zostawiła.
Lot był okropny były jakieś burze czy inne gówno i lot się przedłużył. Ponad 4 pieprzone godziny. Myślałam że umrę. Nie lubię latać samolotem, te wszystkie katastrofy lotnicze itd.
Rush objął mnie ramieniem, zabrałam mu słuchawkę. Słuchał jakiegoś rocka, schowałam twarz w jego ramię, z moją mamą mieli niezły ubaw ze mnie.
Gdy w końcu wylądowaliśmy chciałam całować grunt pod nogami.
-Hahahahahaha Kate przeżyliśmy!-krzyknął Rush.
-Bardzo śmieszne...
-Spokojnie- zarzucił rękę na moje ramiona. -Mam nadzieję że uda nam się wrócić. -powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem i wyprzedził mnie. A ja stałam i patrzyłam na jego czarną postać.
-Zostaje w Polsce! -krzyknęłam i ruszyłam za nimi. Jechaliśmy taksówką do domu mojego przyjaciela. Moja rodzina mieszka w blokach więc nie było możliwości się u nich zatrzymać. Byłam mega zmęczona.
Gdy dojechaliśmy na miejsce. Przywitali nas rodzice Camerona: Amanda i Karol. Mój przyjaciel był na jakimś trening. Bardzo miło przyjęli Rusha. Oboje umieją mówić po angielsku, więc nie było problemów z komunikacją.
-To to jest twój chłopak tak? -zapytał Karol. Z Rushem wybuchliśmy śmiechem.
-Mój chłopak niestety nie mógł przyjechać.-z Rushem byliśmy strasznie zmęczeni podróżą, więc Amanda zaprowadziła nas do pokoi.
-Kate, będziesz spała z mamą, bo niestety mamy tylko dwa pokoje wolne.
-To ja mogę spać z Kate. -wtrącił się czarnowłosy.
-Okej. W takim razie śpicie tutaj.
-Dziękujemy. -uśmiechnął się Rush i weszliśmy do pokoju.
-Wow Rush jestem pod wrażeniem twojej kultury. -zakryłam ręką usta.
-Jestem miły tylko dla wybrańców. - powiedział i zaczął się rozbierać. Ja zdjęłam spodnie i założyłam t-shirt Charliego, który ze sobą wzięłam i szybko położyliśmy się. Zasnęłam od razu.
Nie mam pojęcia ile spałam, ale obudził mnie trzask drzwi. Miałam to gdzieś, myślałam tylko o tym żeby dalej pójść spać. Odwróciłam się na drugi bok i zakryłam głowę kołdrą. Ktoś wskoczył dosłownie na mnie i zaczął przytulać.
-Kate, jak się stęskniłem za twoją mordą!
-Cameron! -krzyknęła i zaczęłam go przytulać. Gdy skończył się czas czułości usiedliśmy naprzeciwko siebie.
-Wyrosłaś mała.- myślał, że jeżeli jest starszy o dwa lata to ma prawo tak mnie nazywać.
-Ty też głąbie. Masz więcej tatuaży.
-No a ten na dole to Rush?
-Poznaliście się już?
-Nie, od razu pobiegłem cię obudzić. Szykuj się lepiej.
-Na co?
-Jest piątek, idziemy pić i wyrywać laski.
-Po pierwsze mam chłopaka, a po drugie jestem zmęczona. -położyłam głowę na jego kolanach.
-Idę zrobić kawę !-krzyknął i wyszedł z pokoju. Założyłam dresy i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli przy stole i jedli ciasto.
-O królewna wstała. -skomentował Rush.
-Obudzono mnie. -spojrzałam na Camerona, który robił mi kawę.
-Idź się już szykuj. Za godzinę wychodzimy.
-Idziecie sami, ja jeszcze sobie pośpię. -powiedziałam i przytuliłam sie do pleców Camerona.
-Wykluczone. -powiedział stanowczo.
-Tylko bez alkoholu. A i Kate może zadzwoń do Charliego.
-O mój Boże, miałam do niego zadzwonić jak wyląduje. -pobiegłam na górę. Wzięłam telefon. Nadal miałam włączony tryb samolotowy. Wyłączyłam go i zadzwoniłam do chłopaka. Odebrał po pierwszym sygnale.
-W końcu Kate. Ciężko odebrać?
-Cześć kochanie. Zapomniałam. Miałam ciężką podróż a potem poszłam spać.
-Jak minęła podróż?
-Były burze. Lot się przedłużył do 4 godzin. Myślałam,ze umrzemy. -usłyszałam śmiech w słuchawce. -A co u ciebie?
-Mieliśmy koncert. Było jak zawsze zajebiście. Teraz siedzę przed telewizorem.
-Taaa, chłopcy chcą iść na imprezę...
-Kate, bądź ostrożna, nie bierz drinków od obcych. Najlepiej w ogóle nie pij. Albo w ogóle nie idź. -zasmielismy się.
-Przecież wiesz że nie pije alkoholu.
-Tak ,tylko uprzedzam. Wstawię zdjęcie.
-Jakie?
-Twoje, w samej bieliźnie.
-Głupi jesteś.
-Wiem, że mnie kochasz.
-Kocham.
-Zrobiłem nam takie słodkie zdjęcie.
-Czy ty powiedziałeś słodkie zdjęcie?
-Eh sama zobaczysz.
-Charlie muszę kończyć.
-Szkoda. Zadzwoń to porozmawiamy jak wrócisz.
-Wrócę pewnie późno, więc...
-Nie szkodzi. Zadzwoń.
-Charlie zadzwonię rano, dobranoc, kocham cię. -powiedziałam szybko i się rozłączyłam. Zeszłam na dół gdzie czekała na mnie kawa. Rozmawialiśmy jak kiedyś. Zawsze się spotykaliśmy, moi rodzice, Amanda, Karol i Cameron. Trochę się pozmieniało, nie ma mojego ojca, zamiast tego Rush rozbawia towarzystwo. Gdy wypiłam kawę poszliśmy na górę się ogarnąć. Zajęło mi to jakieś 20 minut więc szału nie ma. Pojechaliśmy taksówką. Na bogato. Ruch i Cameron mają podobne charaktery, wiedziałam że się dogadają. Było fajnie. Tańczyliśmy i śmialiśmy się. Potem Rush poszedł na foczki. Ciekawe jak on chcę wyrwać tę głupie blondynki, mogę się założyć że nie znają angielskiego. Ale jak on to ujął,, czasem lepiej żeby się nie odzywały tylko wzięły do roboty,,, biedne dziewczyny. Czarnowłosy gdzieś zniknął a ja z Cameronem tańczyliśmy przytuleni do siebie i rozmawialiśmy. Uświadomiłam sobie jak bardzo mi go brakuje w Anglii. Znamy się od małego, wie o mnie wszystko i o wszystkimi mogę z nim porozmawiać bez żadnego skrepowania.
Nie żałuję wyjazdu z polski. Gdybyśmy tu zostały nie poznałabym Leondre,Charliego i Rusha. Ale z drugiej strony cholernie brakuje mi Camerona.
Do domu wróciliśmy około 4.20.Zobaczyłam zdjęcie, które wstawił Charlie, uśmiechnęłam sie pod nosem.

 Spanie z Rushem to był zły pomysł. Cały pokój śmierdzi alkoholem. Napisałam do Charliego który oczywiście dzwonił do mnie pięć razy, że jestem już w domu i poszłam spać.
*CHARLIE *
Minęło pięć dni. Nie rozmawialiśmy często. Kate albo wychodziła gdzieś z Rushem i Cameronem albo była u rodziny. Żałuję że nie mogłem z nią polecieć.
Mieliśmy jedną dłuższą rozmowę, w niedziele kiedy zawsze chodziliśmy na plaże. Tradycyjnie poszedłem w to miejsce i zadzwoniłem do mojej dziewczyny. Rozmawialiśmy godzinę.
Dziś Kate wraca. Stęskniłem się za nią cholernie i wymyśliłem że zrobię jej niespodziankę. Zarezerwowałem nam stolik w drogiej restauracji, rzadko chodzimy na jakie kolwiek randki.
W domu mają być około 18, wiec kupiłem bukiet róż i wziąłem klucze do domu Kate od Victorii. Byłem już o 17, dom był zamknięty na tyle zamków, że otwierałem je 5 minut. Poszedłem do pokoju Kate. Na początku wziąłem jej laptopa i przeglądałem zdjęcia. Nie miała nigdy problemu z tym, że przeglądam jej wiadomości itd. Na tapecie miała zdjęcie jej i Leondre. Miała dużo zdjęć jeszcze z polski. Zrobiłem się śpiący. Odłożyłem komputer i położyłem się na łóżku.
*KATE*
Znowu były jakieś burze i znowu umierałam z przerażenia. Tym razem opóźnienie było 45 minutowe. Masakra.
Te dni były wspaniałe. Już brakuje mi Camerona. Zdążyłam mu opowiedzieć wszystko co u mnie słychać, a on opowiadał mi co u niego. Rozmowy przez Skaypa to nie to samo. Za rodziną też tęskniłam, wszyscy wypytywali mnie o mojego chłopaka.
Z mamą w domu byłyśmy po 19. Od razu skierowałam się do swojego pokoju spać. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam śpiącego na moim łóżku blondyna a na mojej toaletce w wazonie stał bukiet róż. Najlepszy chłopak na świecie, poczułam ciepło na sercu. Wyglądał tak uroczo. Zawołałam mamę, szeroko się uśmiechnęła gdy go zobaczyła. Wyszła a ja jeszcze chwilę na niego patrzyłam, popłynęła mi łza. Kate jaką ty jesteś szczęściara.
Przebrałam się w krótkie dresowe spodenki i bluzkę na ramiączka. Położyłam się obok niego i wysunęłam pod jego rękę. Pocałowałam go delikatnie w usta i zasnęłam.

*CHARLIE*
Gdy się obudziłem było już ciemno. Kate była we mnie wtulona. Przytuliłem ją mocniej i położyłem się na plecach, teraz dziewczyna leżała na mnie.
-Udusisz mnie. -powiedziała stłumionym głosem. Czułem jej ciepły oddech na szyi.
-Stęskniłem się. -nadal mocno ją przytulałem.
-Właśnie widzę. -podniosła głowę by na mnie spojrzeć. -Mieszkałeś tu?
-Haha nie, przyszedłem i miałem na ciebie poczekać, ale chyba zasnąłem. -zaśmiała się tym pięknym śmiechem.
-Też tęskniłam. -pocałowała mnie w usta.-Znowu były burze.
-Przeżyłaś dwie burze w czasie lotu. Już nic cie nie zabije. -zaśmialiśmy się cicho. Sięgnąłem ręka do tylnej kieszeni po telefon. -23 a my się wyspaliśmy.
-Obejrzymy American Horror Story?
-Dobry pomysł. Pójdę zrobić popcorn.-powiedziałem, dziewczyna zeszła ze mnie a ja wstałem.
-A Charlie, dziękuję za kwiaty. -podeszła i pocałowała mnie w policzek -Są piękne.
-Piękne kwiaty dla pięknej dziewczyny. -uśmiechnąłem się i zszedłem na dół. Zrobiłem popcorn, wziąłem chipsy, colę i wróciłem do jej pokoju. Dziewczyna brała prysznic. Wziąłem laptopa i włączyłem serial. Kate wyszła z toalety i ja poszedłem wziąć prysznic. Założyłem dresy i wyszedłem.
-Mama jutro jedzie na kilka dni. -oznajmiła dziewczyna nie odrywajac wzroku od monitora.
-Sugerujesz coś? -usiadłem za nią i zacząłem całować po szyi.
-Jak już to imprezę. -położyłem rękę na jej udzie. Przeglądała Instagrama. -Te zdjęcie które wstawiłeś jest przesłodkie, ale twoje fanki mnie zabiją.
-Przesadzasz.-włączyłem serial. Dziewczyn usiadła między moimi nogami i oparła głowę na mojej klatce piersiowej. Serial był zabawny i komentowaliśmy wszystko. Włożyłem dłonie pod jej bluzkę i położyłem na jej ciepłym brzuchu.
-Charlie masz zimne ręce!
-Dlatego muszę je ogrzać. -pocałowałem ją w głowę.
Obejrzeliśmy 3 odcinki i stwierdziliśmy że pójdziemy spać. Tak też zrobiliśmy.
*KATE*
Obudziłam się po 6. Dziwne ale byłam wyspana. Pocałowałam blondyna w policzek i wzięłam ciuchy z garderoby.

 Idę biegać, dawno nie ćwiczyłam a dupa rośnie. Przebrałam się i zeszłam na dół. Mamy już nie było. Włączyłam zatrzask w drzwiach, włożyłam klucze do nerki którą założyłam na biodra, włączyłam muzykę i wyszłam. Biegałam godzinę i byłam wykończona. Forma spadła nie ma co. Wróciłam po 7. Jak najciszej weszłam do pokoju, żeby nie obudzić Charliego. Chciałam wejść do garderoby, ale zatrzymał mnie jego głos.
-Gdzie byłaś? -zapytał zaspanym głosem.
-Biegałam.-podeszłam i pocałowałam go.
-Mhmm-mruknął i zamknął oczy.
-Gdy jesteś zaspany jesteś taki uroczy. -stwierdziłam, a on się uśmiechnął. Wzięłam czystą bieliznę i poszłam wziąć prysznic. Założyłam bieliznę Calvina Kleina, która kiedyś kiedyś kupiłam z Charliem i wyszłam z łazienki. Chłopak robił coś w telefonie. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Mogłabyś reklamować tą bieliznę. Sprzedaż by wzrosła. -zaśmiał się, a ja wskoczyłam pod kołdrę i przytuliłam chłopak -mmm pachniesz arbuzem.
-Zimno mi. -chłopak przytulił mnie mocniej do siebie.
-Kiedy wraca twoja mama?
-W piątek rano. Twoja mama pozwoli ci u mnie nocować?
-Jasne, tylko musimy iść po ciuchy do mnie.
Leżeliśmy ponad godzinę. Wstawiłam na Instagrama zdjęcie moje i Camerona. Charlie poszedł się umyć a ja wysłałam kilka zdjęć do wywołania, w piątek powinny przyjść pocztą.
Ubrałam się i po 9 poszliśmy do Charliego. Rozmawiałam z Brook i panią Karen, a on poszedł spakować parę rzeczy. Napisałam do Leondre.
Stwierdziliśmy z Charliem, że pójdziemy coś zjeść na miasto. Weszliśmy do pierwszej lepszej pizzerii i zamówiliśmy oczywiście pizze i colę. Wzięliśmy największą bo Leo miał zaraz do nas dołączyć. Był już po 15 minutach. Na przywitanie mocno mnie przytulił.
-Co tam słychać w Polsce?
-Kac. -chłopcy się zasmeli. -Rush i Cameron pili dzień w dzień a nasze matki nawet nie zauwazyly. A jak tam wyjazd z ojcem?
-Było super, mieszkaliśmy w domku nad jeziorem. Trochę odpoczelismy... -siedzieliśmy i rozmawialiśmy jakieś 1.5h. Leondre jechał dziś do rodziny, więc poszedł do domu a my do parku. Usiedliśmy na jednej z ławek, uznaliśmy, że jest wygodna i spędziliśmy na niej kilka godzin.
Do domu wracaliśmy plażą i byliśmy po 18. Dzwonił Cameron, rozmawiałam z nim kilka minut. Żaliłam się kolejną burzą w powrocie i pochwaliłam kwiatami od Charliego. Mój chłopak siedział przed telewizorem, a ja poszłam się przebrać.

Gdy wróciłam, chłopak dalej siedział w tym samym miejscu. Wyglądał na zmęczonego, więc postanowiłam zrobić kolacje. Wyjęłam potrzebne składniki na blat, na krzesełku barowym usiadł Charlie.
-Co robisz?
-Kolacje.- odpowiedziałam a on wstał i podszedł do lodówki z której wyjął red bulla po czym wrócił na miejsce.- Jeżeli chcesz, możesz iść spać.
-Leondre mówił mi o jakiejś koleżance z klasy...- spojrzałam na niego wielkimi oczami.
-Co? Jakiej? Mi nic nie mówił...
-Bo ponoć jej nie lubisz- zaśmiał się.
-Mój Boże....- uderzyłam się dłonią w twarz. Już wiem o kogo chodzi. AMANDA.
-Ponoć jest bardzo fajna...
-Wiesz...- chciałam powiedzieć coś miłego, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Charlie się zaśmiał. Podeszłam do niego i wzięłam mój telefon, pokazałam mu instagrama dziewczyny.
-No wiesz...ładna jest.- oznajmił przeglądając zdjęcia.
-Jest ładna, ale z tego co wiem, nie odzywała się do niego przez całe gimnazjum, a ona mu się podoba?
-Ponoć to ona do niego napisała.- odłożył mój telefon.
-Muszę z nim pogadać.
-Kate ogarnij się. Może ona na prawdę mu się podoba.
-Masz rację. Spotka się z nią kilka razy i zobaczy, że nie warto.
-Kate!
-Przecież żartuję. To jego życie, ale jednak uważam, że Leondre zasługuje na wszystko co najlepsze, a ona tym nie jest. Przepraszam, takie jest moje zdanie.- podniosłam ręce w geście obrony. -Po prostu się o niego martwię.
-Daj spokój przecież nie jest dzieckiem.-spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać. -Dobra, czasem zachowuję się jak dziecko, ale to jego sprawa. Co jeżeli oni na prawdę coś do sobie czują? -spojrzał na mnie poważnie i napił się napoju.
-Chcę dla niego jak najlepiej i wiem, że księżniczki musi szukać gdzie indziej.-uznałam a on się zaśmiał.
-Kocham cię Kate. -uśmiechnęłam się pod nosem gdy to powiedział. Zrobiłam kolację i usiedliśmy w jadalni. Charlie zjadł praktycznie całą lasagne, mi udało się zjeść nieduży kawałek.
-Kate, to było pyszne, gdzie nauczyłaś się tak gotować? -zapytał gdy skończył.
-Mój tato dobrze gotował, zawsze robiliśmy to razem. -chwilę jeszcze rozmawialiśmy, Charlie sprzątał ze stołu, a ja poszłam na kanapę. Przykryłam się kocem i włączyłam telewizor. Gdy skoczył chłopak usiadł obok. Siedzieliśmy przed telewizorem kilka godzin. Uwielbiam z nim leniuchować. Gdy zrobiło się już późno postanowiliśmy iść już spać. Poszliśmy do mojego pokoju. Wzięłam bieliznę i jakieś ciuchy do spania i poszłam do toalety. Zdjęłam dzisiejsze ubrania i wrzuciłam do kosza. Wyjęłam pastę i szczoteczkę. Byłam trochę zmęczona więc robiłam to mozolnie.
-Kate szybciej... -usłyszałam narzekanie Charliego. Wyplukalam usta i odłożyłam szczoteczkę. Muszę wziąć prysznic ale cholernie mi się nie chcę. Wyjęłam ręczniki i powiesiłam na drzwiczki prysznicu. Znowu stanęłam przy umywalce i spojrzałam w lustro. Trochę się zapuściłam. Już nie maluje się tak mocno, a nawet w ogóle. Chyba nawet trochę przytyłam... Moje rozmyślenia przerwał Charlie, który wszedł do łazienki w samych bokserkach.
-Ile można się myć? -zapytał z uśmiechem na twarzy, skanując całe moje ciało. Byłam w samej bieliźnie, ale nie czułam się skrępowana. Widział już mnie w niej wiele razy.
-Im szybciej wyjdziesz, tym szybciej pójdzie. - ponownie odwróciłam się do lustra, otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej szampon i żel pod prysznic.
-Może jak ci pomogę to pójdzie szybciej. -poczułam jego ciepłe ręce na swojej talii i oddech na szyi, zaczął składać na niej pocałunki. Odchyliłam lekko głowę. W pewnym momencie szybko odwrócił mnie przodem do siebie i wbił się w moje usta. Całował mnie zachłannie, nasze języki toczyły walkę. Blondyn coraz bardziej przyciskał swoje ciało do mojego. Zarzuciłam ręce na jego szyję i wplatalam palce w jego miękkie włosy. Chłopak położył dłonie na moich pośladkach i mocno je ścisnął przez co jeknelam w jego usta. Posadził mnie na szafce stając między moimi nogami. Ocierał się swoim kroczem o moje. Czułam jego twardego członka. Trochę mnie to podnieciło, zaczęłam się zastanawiać czy chce już to zrobić.
Rękoma badał moje ciało i pewnym momencie dotarł do piersi, mocno je ścisnął. Jedną dłoń położył na moich pleckach i umiejętnie rozpial nią mój stanik.
-Widziałaś jednal ręka. -oderwał się na chwilę od moich ust. Uśmiechnęłam się. Boże jak ja kocham tego idiotę. Ponownie wbił się w moje usta. Pocałunek był przepełniony miłością, coś niesamowitego. 
Po chwili nie miałam już na sobie stanika. Charlie zjechał pocałunkami z ust po szyi aż dotarł do biustu. Całował je, drażnił językiem, odchyliłam głowę do tyłu. Było to przyjemne, wplatałam palce w jego włosy i lekko ciagnelam za końcówki. Było mi dobrze, ale w pewnym momencie palce blondyna wsunęły się za gumkę od moich majtek i zapaliła mi się czerwona lampka.
-Charlie... -położyłam dłonie na jego ramionach i odsunęłam od siebie. Miał zarumienione policzki, zmierzwione włosy i wypukłość w bokserkach. -Proszę podaj mi stanik -spuscilam wzrok, a on podniósł z ziemi to o co go prosiłam i mi podał. Założyłam go i zeskoczyłam z szafki. Dalej patrzył na mnie swoimi niebieskim oczami.
-Zrobiłem coś nie tak?
-Nie po prostu... Wiesz o co chodzi.
-Taak, nie jesteś jeszcze gotowa. Rozumiem...
-Przepraszam... -ponownie spuscilam wzrok.
-Heej-podszedł do mnie i złapał za dłonie. -Nie masz za co przepraszać. Na prawdę rozumiem, kocham cię i poczekam ile będzie trzeba. -uniósł mój podbródek i pocałował delikatnie w usta.
-Kocham cię. -chłopak się uśmiechnął. -Może wspólny prysznic? -zapytał i unius jedną brew.
-Nie. -odpowiedziałam krótko.
-Kate, masz piękne ciało. Nie masz się czego wstydzić .-uśmiechnął się i pocałował mnie.
-Masz się nie patrzeć. - zaśmiał się na moje słowa. Chłopak z uśmiechem na twarzy zdjął bokserki i rzucił je gdzieś. Wyglądało to komicznie. Ja również się rozebrałam i weszliśmy do kabiny prysznicowej. Było.... śmiesznie. Ciągle się wygłupialiśmy i zajęło nam to jakieś 40 minut. Potem się trochę wysuszyliśmy i poszliśmy spać.

poniedziałek, 23 listopada 2015

23.

*KATE*

Kiedy się obudziłam zobaczyłam Rusha, który leżał obok. No tak nocował u mnie. Wczoraj dużo rozmawialiśmy. Mogłam się mu wygadać. Dawno nie spędzaliśmy razem czasu, tylko we dwoje. Brakowało mi tego cholernie. Rush i ja oddaliliśmy się od siebie, ale mam zamiar to zmienić. 
Nie mogłam znaleźć swojego telefonu, pewnie został na dole. Wzięłam telefon czarnowłosego, był wyłączony, więc go włączyłam. CHOLERA 8.30. Przecież my mamy na 8.00!
-Rush wstawaj!- wstałam z łóżka i zaczęłam budzić chłopaka.-Jesteśmy spóźnieni!
-Kate, może zostaniemy w domu. Przecież przeszłaś tragedie, masz usprawiedliwienie...- powiedział i odwrócił się do mnie tyłem. Tak Rush robi sobie żarty z tego włamania. Zamiast to przeżywać śmiejemy się z tego. Kocham tego pojeba.
-Wstawaj idioto!
-Kate zamknij swoją śliczną buźkę i połóż się jeszcze.- wymamrotał.
-Pojebało cię? Mam dzisiaj sprawdzian z matmy!- zaczęłam ciągnąć go za nogę.
-No właśnie.
-Rush nie wkurwiaj mnie!- pociągnęłam go mocniej i spadł na ziemię.
-Ja wale ,Kate jak ten Charlie z tobą wytrzymuję?- chłopak złapał mnie za nogę przez co upadłam,a on mnie przytulił.
-Rush ja mówię serio...
-Cicho, daj mi spać...- o nie tak nie będzie. Polizałam jego twarz od szczęki aż do czoła. Chłopak zacisną powieki i wytarł się oczywiście o mnie. Po pięciu minutach sprzeczania się książę łaskawie wstał. Ubraliśmy się szybko i zeszliśmy na dół. Mama powiedziała,że nie budziła nas, bo myślała, że zostajemy w domu. Matka chyba powinna mnie skarcić za to, że robię sobie wolne, ale to ja robię za ,,tą odpowiedzialną,,. Spóźniliśmy się na 2 lekcje. Weszłam do sali, miałam biologię.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.
-Dzień dobry Kate.- opowiedziała nauczycielka. Wszystkie oczy były skierowane na mnie. Patrzyli ze zdziwieniem. Co oni myśleli, że będę miesiąc w domu siedzieć i płakać...- Jest kartkówka, ale ze względu na ostatnie wydarzenia, możesz ją napisać na następnej lekcji.
-Mogę napisać ją teraz.- oznajmiłam i podeszłam do nauczycielki, która dała mi kartkę. Chciałam się skierować do ławki mojej i Leo, ale chłopak siedział z Amandą. Uśmiechnęłam się do niego i rozejrzałam po klasie w poszukiwaniu wolnej ławki. Tylko pierwsza ławka jest wolna, super...Siedziałam sama, kartkówka była banalnie prosta. Gdy skończyła się lekcja wyszłam z sali
-Ej królewno! Nie łaska zaczekać?- krzyknął za mną Leo.
-O Leondre, nie zauważyłam cię...
-He he bardzo śmieszne... jak tam?
-Eh dobrze.- szukałam w torbie telefonu.- Nie nastawiliśmy budzika...- w końcu go znalazłam.- O fuck, dzwoniłeś i Charlie też, i Alex, Max i Chris. Co wy się tak uwzięliście.
-Mogłaś odebrać telefon...-przekręciłam oczami. Leo pocałowałam mnie w policzek i poszliśmy na lekcje. Napisałam Charliemu i Alex, że jest okej.
-Ej Leondre umiesz?-zapytałam, gdy siadaliśmy w ławce. Dziś sprawdzian z matematyki.
-Nie ogarniam tego... -podrapał się po karku.
-Żartujesz? Czemu nic nie mówiłeś przecież bym ci pomogła.
-Ostatnio tyle się wydarzyło ...
-Co z tego, jak tego nie zaliczysz nauczyciel cię zabije .-nauczyciel wszedł do sali i rozdał sprawdziany. Nie był trudny, ale trzeba było robić dużo obliczeń przez co był czasochłonny. Zaczęłam rozwiązywać zadania, spojrzałam na bruneta który bezczynnie wpatrywał się w kartkę. Leo ma postawiony warunek, jeżeli nie będzie miał zaliczonych sprawdzianów odwołują koncerty.
Eh, wzięłam jego kartkę i dałam mu swoją. Spojrzał na mnie zdezorientowany i chciał zabrać mi kartkę, ale mu na to nie pozwoliłam.
-Kate co ty robisz? -zapytał cicho.
-Ratuje ci dupe.
-Cisza-nauczyciel odwrócił głowę od komputera i rozejrzał się po klasie, po czym znowu zaczął pisać na klawiaturze.
Kiedy rozwiązałam sprawdzian Leo, znowu wymieniliśmy się sprawdzianami. Chciałam coś rozwiązać ale zadzwonił dzwonek. Oddaliśmy sprawdziany i wyszliśmy z sali.
-Kate, przepraszam...-Leo spojrzał na mnie smutno.
-Leondre przecież wiesz, że możesz na mnie liczyć. Jeżeli będziesz potrzebował pomocy masz mi to powiedzieć, nie ważne co by się działo.
-Spokojnie to tylko matma.
-Tylko matma!?Przecież gdybyś tego nie zaliczył musielibyście odwołać koncerty.
-Za to cię kocham, dbasz o moje marzenia bardziej niż ja sam.-zaśmialiśmy się. Kierowaliśmy się w stronę schodów, ale zauważyliśmy grupę osób
-Chodź zobaczymy co się tam dzieje. -Leo zaczął ciągnąć mnie w tamtą stronę.
-Przestań pewnie ktoś się kłóci. -próbowałam go zatrzymać, ale nie dałam rady. Podeszliśmy bliżej, kilka osób się na mnie spojrzało. O co chodzi? Przepchelam sie przez tłum. Wyszczerzyłam oczy. Rush przyciągnął jakiegoś chłopaka do szafek i bił go po twarzy.
-Rush! Zostaw go!- zero relacji. Wpadł w szał. Z Leo zaczęliśmy go odciągać nic to nie dało .Rush jest zbyt silny. -Rush proszę zostaw go! - zero, nic. -Kurwa Rush zostaw go! Słyszysz !?!!! Rush proszę spojrz na mnie do cholery!-spojrzał na mnie dalej trzymając chłopaka. Miał ciemne oczy. -Czy ciebie popierdoliło!? -zaczęłam uderzać go w klatkę piersiowa przez co puścił chłopaka który usiadł na ziemi.
-Kate, on...
-Gówno mnie to interesuje, będziesz miał przez to problemy. -podszedł do nas nauczyciel w-f.
-Kate weź go do pielęgniarki, a ty ze mną -zabrał Rusha, a ja kleknelam przy chłopaku.
-Dasz radę wstać? -zapytałam. Chłopak podniósł głowę. Miał rozcięty łuk brwiowy. Może wyjdę na bezuczuciowa ale nie bardzo mnie interesuje jak on się czuję . Nie chcę tylko żeby Rush miał kłopoty.
Pomogłam wstać chłopakowi i zaprowadziłam go do pielęgniarki i tam zostawiłam. Wróciłam na korytarz, miałam gdzieś to że teraz mam angielski. Muszę opieprzyć Rusha. Poszłam od razu pod gabinet dyrektora. Byli tam Max, nauczyciel wfu i oczywiście Rush. Byłam wkurwiona. Mój przyjaciel w ostatnich latach w tej szkole miał sporo problemów. Grozi mu teraz wydalenie. Podeszłam zdenerwowana.
-Co ty zrobiłeś?! Wiesz że mogą cię wyrzucić. - popchnelam go.
-Kate spokojnie...
-Spokojnie? To ty przed chwilą pobiłeś tego chłopaka.
-Szczerze to ja też mam ochotę mu przywalić. -dodał Max. Zmarszczyłam brwi.
-Boże z kim ja się zadaję...-usiadłam na krześle i schowałam twarz w dłonie. -Co on ci takiego zrobił? Przecież teraz mogą cie wyrzucić.Rush odwrócił się.
-Nie ważne... -powiedział cicho .
-Rush o co chodzi? -zapytałam stanowczo i podeszłam do niego.
-Powiedział, że gdyby cię wtedy zastrzelili było by ciekawiej... -Ałć. Spojrzałam na Rusha, chciał mnie objąć, ale mu nie pozwoliłam.
-Zostaw, będziesz miał teraz przejebane...
-Kate!- skarcił mnie nauczyciel, zapomniałam, że tu jest.
-Jeszcze raz kogoś uderzysz to obiecuję, że nogi z dupy ci powyrywam.- powiedziałam poważnie. Chłopcy zaczęli się śmiać, ja tylko się uśmiechnęłam i przytuliłam Rusha,- Ja mówię poważnie. Rush sam sobie stwarzasz problemy.- powiedziałam z troską. Drzwi od gabinetu dyrektora otworzyły się,
-O Rush, co znowu zrobiłeś? - powiedział z udawanych uśmiechem dyrektor. Rush i nauczyciel wf weszli do pomieszczenia a ja z Maxem zostaliśmy na korytarzu.
-No to teraz możemy poszukać mu nowej szkoły...- Max oparł głowę o ścianę.
-Może mu odpuści...- siedzieliśmy w ciszy. Po dziesięciu minutach drzwi ponownie się otworzyły, Ruch i nauczycie wf wyszli.
-Poczekaj na korytarzu, zadzwonię po twoich rodziców.- usłyszeliśmy głos mężczyzny i drzwi zamknęły się.
-I co?- spojrzałam na przyjaciela, widać, że jest zły.
-Wyrzucili mnie.- odpowiedział, nawet na mnie nie patrząc. Nie ma takiej opcji. Wstałam i poszłam do pokoju dyrektora. Poprosiłam go o chwilę rozmowy i powiedziałam mu dlaczego Rush pobił tamtego chłopaka, Wyjasnilam mu też, to że Rush wie jak przeżyłam to włamanie itd.Rozmawiałam z nim jakieś 15 minut, oczywiście wzięłam go trochę na litość i wykorzystałam to,że jestem ,,prymusem,, w tej szkole, często wygrywam jakieś konkursy itp.,wszystko żeby tylko nie wydalili mojego przyjaciela. Dyrektor przyznał mi racje, że to co powiedział tamten chłopak było okrutne i Rusha jako mojego przyjaciela to sprowokowało. Po tej długiej rozmowie wyszliśmy na korytarz. Gdzie byli Max i Rush, nie mam pojęcia gdzie poszedł nauczyciel.
-Zadzwonię do twoich rodziców. Tym razem masz szczęście, ale to ma być ostatni raz.-Rush i Max patrzyli na niego wielkimi oczami. -Idźcie na lekcje. -chłopcy dalej stali w tym samym miejscu a ja ruszyłam w stronę sali.
-Jak ty to zrobiłaś? -dogonili mnie.
-Mam swoje sposoby.
-łooo dzięki
-Byłam ci to winna, pobiles go przeze mnie. Ale ma mi to być ostatni raz. -weszłam do sali w której miałam lekcje.
-O dzień dobry, co jest powodem twojego 35minutowego spóźnienia? -zapytał sarkastycznie nauczyciel fizyki.
-Przepraszam, byłam u dyrektora. -ruszyłam w stronę ławki gdzie siedział Leondre.
-Dobrze, po lekcji zostań dam ci zadania dodatkowe. - opowiedziałam brunetowi co się stało i zadzwonił dzwonek. Dostałam jakieś zadania przygotowujące do kolejnego konkursu.
Gdy skończyły się lekcje poszłam na zajęcia dodatkowe z wf. Gimnastyka. Uwielbiam to, w Polsce trenowałam gimnastykę artystyczną, piękny sport. Na praktyki do naszej szkoły przyszedł student, co oznacza przystojny, wysportowany. Wolę trenować z nim niż ze starymi grubymi nauczycielami. Poszłam do szatni gdzie się przebrałam. Byłam sama. Fajnie. Pan David powiedział, że na początku pewnie będzie mało chętnych ale później nazbiera się kilka osób. Przebrałam się w szare leginsy i czarna bokserek, zarzuciłam różową bluzę na ramiona i poszłam na salkę z lustrami.
-Dzień dobry. -powiedziałam do nauczyciela.
-Cześć Kate.
-Em, będzie ktoś jeszcze? -zapytałam nauczyciela. Był w szarych dresach i czarnej koszulce.
-Powinna być jeszcze jedna dziewczyna. -zaśmiał się, spojrzałam na niego jest na prawdę przystojny i na pewno nie wygląda na swój wiek. -Wyglądamy podobnie -zmarszczyłam brwi. Spojrzałam na swoje ciuchy. Faktycznie były w takich samych kolorach co jego. Zaśmiałam się. -To ile lat trenowałaś?
-10lat...
-To długo
-Tak, od 6roku życia.
-Na studiach gimnastyka jest moja specjalizacja. Myślałem może, że w kartach na zaliczenie opiszę nasze treningi. Muszę zorganizować jakieś zajęcia dodatkowe.
-Okej. A będą organizowane jakieś zawody?
-Nie wiem, myślę że na początku będzie to rekreacja. Przeszkadza ci to? -uśmiechnął się.
-Nie, lubię to i cieszę się że pan organizuje takie zajęcia.
-Ehhh myślę że nie jestem taki stary, możesz mówić mi po imieniu. David. -podał mi rękę. -Chyba możemy już zacząć. Dziewczyna chyba się rozmyśliłam...
-Trenowałam gimnastykę artystyczną, ale myślę że nie będzie wielkiej różnicy.
-Skoro trenowałaś dłużej niż ja to może ty mnie czegoś nauczysz.
-Widziałeś kiedyś taki występ.
-Nie a co?
-Te obcisłe stroje... -zaśmialiśmy się.
-Ta chyba nie wyglądałbym w tym dobrze.
-Kto wie. Kto wie...
-To może pokaż co potrafisz -odsunął się a ja zaprezentowałam mu czego się nauczyłam przez te 10 lat. Gdy skończyłam David zaczął klaskać.
-Nono jestem pod wrażeniem. -powiedział a ja zdjęłam bluzę i rzuciłam pod ścianę. Dawno nie ćwiczyłam przez co moje ciało nie było rozciągnięte jak kiedyś. Na początku się rozciagalismy a potem ćwiczyliśmy stanie na rękach, salta itd. Trochę było mi niezręcznie gdy mnie dotykał. Odkąd jestem z Charliem przeszkadza mi, gdy jakiś chłopak nawet niechcący mnie dotknie, ale przecież musiał mnie poprawić. Po jakichś 30 minutach oboje byliśmy trochę zmęczeni więc usiedliśmy na ziemi i rozmawialiśmy. Nie czułam tej różnicy wieku. Śmialiśmy się jakieś 20minut i stwierdziłam że powinnam wracać do domu. Mama pewnie zacznie wydzwaniać. Wyszliśmy z salki i kierowaliśmy się w stronę szatni. Jest dość późno więc szkoła jest pusta. Szliśmy ramię w ramię, no prawie bo student jest ode mnie wyższy.
-Na prawdę kiedyś grałem na trójkącie, byłem mistrzem... -opowiadał David a ja znosiłam się śmiechem. Skrecilismy w korytarz. Oparty o ścianę stał chłopak, mój chłopak. Od razu spoważniałam, a student zrobił to samo.
-O hej Charlie, co ty tu robisz? -podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
-Cześć, przyszedłem po ciebie. -powiedział nie zbyt przyjemnym głosem.
-Okej...em to jest David, mój nauczyciel. - przedstawiłam ich sobie.
-Kate, to widzimy się po długim weekendzie.
-Tak, może namówię jeszcze kogoś.
-Ja jeszcze popytam w innych kasach, dozobaczenia. -uśmiechnal się i wszedł do męskiej szatni.
-Czemu nie opisujesz? -zapytał Charlie a ja weszłam do szatni, chłopak za mną.
-Ciężki dzień,przepraszam.
-Martwiłem się o ciebie.
-Przecież byłam w szkole... -oznajmiam i napiłam się wody.
-Okej, a kto to był?
-Student, ćwiczymy razem gimnastykę. 
-Aha. -odpowiedział chamsko, a ja podeszłam do niego i przeczesałam palcami jego włosy do tylu.
-A co zazdrosny?- momentalnie się uśmiechnął.
-Trochę... -pocałował mnie w usta. Przebrałam się i poszliśmy do mojego domu. Dowiedziałam się że Leondre powiedział mu że mam trening i postanowił po mnie przyjechać. Wzięłam prysznic i przebrałam się. Charlie powiedział że Brook się za mną stęskniła wiec poszliśmy do niego.
-Dziwnie to wyglądało, no wiesz ty i ten facet ...-zaczął blondyn gdy byliśmy pod bramą jego domu.
-Po pierwsze, to jest mój nauczyciel a po drugie za kogo ty mnie masz? -zdenerwowałam się.
-Fakt, źle to zabrzmiało, przepraszam .-nic nie odpowiedziałam. -obraziłaś się?
-Nie. -chłopak się zaśmiał, szybko podszedł do minie i przerzucił sobie przez ramię.
-Charlie puszczaj!
-Nie.-zaczęłam się śmiać.
-Charlie!-chłopak klepnal mnie w pośladki. -ej nie pozwalaj sobie -zaśmiał się, otworzył drzwi od domu i wybiegł do środka. Zaczął się kręcić. -Charlie zaraz spadnę. -chłopak poluźnił uscisk przez co bałam się że spadnę. Zaczęłam krzyczeć -Spokojnie trzymam cię.- zaczęłam go łaskotać, ale to nic nie dawało.
-Charlie już jesteś? -usłyszałam głos pani Karen.
-Tak przyniosłem Kate i jesteśmy głodni.
-Chodźcie tu -poprosiła a blondyn dalej ze mną na ramieniu ruszył w stronę salonu. Objęłam go w pasie bo bałam się że spadnę.
-O cześć. -powiedział chłopak, nie wiedziałam komu.
-Już możesz mnie postawić -poklepałam go po plecach a on mnie postawił. W salonie była pani Karen, Brooks i dwoje starszych ludzi. Dziadkowie Charliego. O mój Boże. Zaczęłam poprawiać włosy.
-Kate! -pobiegła do mnie dziewczynka i mnie przytuliła. Chłopak przestawił mnie swoim dziadkom a potem poszłam pomóc pani Karen z obiadem. Usiedliśmy przy stole i rozmawialiśmy. Państwo Lenehan są naprawdę przemili. Trochę trudno było mi się skupić na rozmowie z jego dziadkiem bo chłopak położył mi rękę na kolanie i powoli sunal ją w górę, a ja próbowałam go zatrzymać, w końcu odpuścił. Z mężczyzną rozmawiałam o piłce nożnej, jest fanem a ja chcąc nie chcąc przebywając z Rushem, Maxem i Chrisem oglądam wszystkie mecze więc się trochę znam. Chyba był zadowolony że może z kimś porozmawiać na ten temat. Powiedział że jego żona nie ma duszy sportowca, Charlie też za specjalnie nie jest wielkim kibicem.
-A Charlie dobrze żebyś przyszedł i zrobił coś z telewizorem bo coś nie łączy. -poprosiła starsza kobieta.
-Mamo Charlie się nie zna na takich rzeczach -zaśmiała się pani Karen, a chłopak spojrzał na nią z przymrurzonymi oczami.
-John-tak się nazywa dziadek Charliego -próbował poprawić jakość i teraz w ogóle nie działa. -wytłumaczyła starsza kobieta.
-Mój kolega, Max-spojrzałam na Charliego-się na tym zna. Może spróbuję to naprawić.
-O to miłe z twojej strony jakbyś mogła go poprosić i byście przyjechali do nas w sobotę. -kobieta uśmiechnęłam się szeroko.
-Niestety ja jutro lecę do Polski ale zapytam Maxa czy mógłby przyjechać do państwa. - i tak zaczęliśmy rozmawiać o Polsce. Było bardzo sympatycznie. Po około godzinie państwo Lenehan postanowili już jechać więc wymieniliśmy się numerami, miałam do nich zadzwonić wieczorem w związku z Maxem i pojechali do domu.
-Dzięki za wielkie wejście -powiedziałam do Charliego a on z Panią Karen zaśmiali się.
-Polubili cię. -chłopak objął mnie ramieniem. -Zapomniałem że jutro jedziesz, chodź na górę muszę się tobą nacieszyć. -powiedział uśmiechnięty. Pani Karen odchrzaknela. -znaczy no wiesz, obejrzymy jakiś film... -poprawił się. Zrobiłam się czerwona. Boże jak to zabrzmiało. Poszliśmy do jego pokoju i polozylismy na łóżku.
-Będę tęsknił.
-Ta, będziesz miał koncerty nawet nie zauważysz.
-No w sumie. Ale porozmawiamy dopiero za 5dni...
-Przecież możesz do mnie dzwonić.
-E-e wykluczone, rozmowy zagraniczne są drogie. -uderzyłam go otwartą dłonią w brzuch. -Ał przecież żartowałem. -pomasował się po brzuchu.
-Nienawidzę cię -zaczęłam się śmiać a on dołączył do mnie. Pocałował mnie w głowę, podniosłam głowę i oddałam pocałunek w jego szyję. -Ładnie pachniesz.
-To chyba ja powinienem ci to mówić.
-Więc czemu nie mówisz -uśmiechnął się łobuzersko a ja wiedziałam że zaraz powie coś głupiego. -zanim cokolwiek powiesz, pomyśl pięć razy. Jadę do polski na pięć dni, mogę tam znaleźć chłopak który będzie miły. -powiedziałam poważnie. Po chwili wybuchliśmy śmiechem. Charlie wsadził twarz w moje włosy.
-Mmmm Kate jak ty ładnie pachniesz...
-No i tak ma być.
-I tak wiem że mnie kochasz. -podniosłam głowę a on musnal moje usta.
-Nie mogę się doczekać gdy zobaczę Camerona.
-Tak, ja też. -zasmielismy się.
-Szkoda mi Brook siedzi teraz sama.
-Nie sama tylko z mamą. Czasami chciałbym być jedynakiem.
-Żartujesz sobie. Wiesz jakbym chciała mieć rodzeństwo? Żałuję że moi rodzice nie mieli jeszcze jednego dziecka.
-W sumie, nie wyobrażam sobie gdyby nie było Brook. Mimo, że mnie cholernie denerwuję kocham tą mała .
-Musimy iść do mnie, jeszcze się nie spakowałam.- oznajmiłam. Brook i Pani Karen życzyły mi bezpiecznej podróży i poszliśmy na autobus. Moja mama oczywiście kazała nam zjeść i dopiero wtedy mogliśmy iść do mojego pokoju.
-Charlieeeee, spakujesz mnie?- usiadłam na łóżku i zrobiłam maślane oczka. Blondy poszedł do mojej garderoby i przyniósł moją walizkę. Była różowa. Nie jestem dziewczyną typu Barbie, ale lubię różowe dodatki, wyróżniają się wtedy przy moich ubraniach w stonowanych kolorach. Charlie poszedł do toalety po jakieś moje rzeczy a ja włączyłam muzykę. Zaczął pakować do torby rzeczy takie jak szczotka itd. śpiewając przy tym piosenkę którą właczyłam. Uwielbiam gdy śpiewa. Patrzyłam na niego. Jest mega przystojny: niebieskie oczy, blond włosy, uwydatnione kości policzkowe i lekko zapadnięte policzki.
Potem poszedł do garderoby po ubrania i wrócił z kilkoma bluzami i jeansami.
-Charlie po co mi tyle tego?
-Będziesz tam 5 dni.- oznajmił pakując to do walizki. Poszłam do garderoby i wróciłam z kilkoma sukienkami.- Po co ci tyle sukienek?
-Będę tam 5 dni.- przedrzeźniałam go.
-Ehh, będziesz tam chodzić w obcisłych sukienkach?- zapytał przeglądając ubrania.
-Będę tam z Cameronem i Rushem, myślisz, że będziemy siedzieć przed telewizorem?
-W sumie to tak myślałem.- zaśmieliśmy się. Spakowałam jeszcze czarne szpilki, coś eleganckiego, bieliznę i jakieś duperele.
Gdy miałam już wszystko postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Chłopak włączył jakiś dramat.Położyłam się między jego nogami.


Film był fajny, podobał mi się, ale Charlie przez połowę filmu bawił się moimi włosami, a przez drugą połowę robił milion zdjęć. Kiedy skończył się film było po 22. Charlie nagle zaczął się rozbierać a ja patrzyłam na niego zdezorientowana.
-Co ty robisz?- zapytałam.
-Rozbieram się,
-Okej.
-Przyniesiesz coś do jedzenia- zapytał uśmiechnięty, gdy był już w samych bokserkach. Ja nadal patrzyłam na niego ze zmarszczonymi brawami.- Powiedz jej, że nocuje u ciebie.- na mojej buzi momentalnie pojawił się uśmiech. Zbiegłam na dół i zrobiłam coś do jedzenia, poinformowałam mame, że Charlie u mnie śpi i wróciłam do pokoju. Uwielbiam spać z Charlie, przytula mnie i jest mi tak ciepło. Mogłabym spędzać z nim każdą minutę mojego życia. Gdy wróciłam blondyn był już w dresach, pewnie wziął je z garderoby. Mój pokój jest pełen ciuchów Charliego, Rusha i Leo, zawsze jak nocują zostawiają wszystko.
Zjedliśmy kanapki, przebrałam się w piżamę i polozylismy się. Zrobiliśmy kilka zdjęć i przegladalismy Instagram i Twittera.

Po jakimś czasie odłożył laptopa i przyciągnął mnie na siebie. Całowaliśmy się namiętnie, położył ręce na moich pośladkach i przyciągnął do swojego krocza, uśmiechnął się w moje usta. Wplatałam ręce w jego blond włosy i lekko ciągnęła za końcówki, usłyszałam ciche jękniecie. Charlie stawał się coraz bardziej zachłanny w pocałunkach i ocierał się swoim kroczem o moje. Robiło się coraz bardziej gorąco i właśnie w tym momencie usłyszeliśmy pukanie. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
-Em -spojrzałam na Charliego, widać było wypukłośc w jego spodniach więc przykryłam go kołdrą.-Proszę!
-Kate-mama zapaliła światło. Spojrzałam na blondyna: rozczochrane włosy i zarumienione policzki, ja pewnie nie wyglądam lepiej. Mama uśmiechnęła się dziwnie. Boże co ona sobie teraz myśli. -Jutro Caroline przyjedzie po nas po 12, więc nie siedźcie długo. -gdy mówiła ostatnie słowa powstrzymywała się od śmiechu. -Dobranoc -i wyszła zamykając drzwi. Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem. Ogarnelismy się dopiero po jakieś minucie. Charlie pocałował mnie w usta i polozylismy się spać. Chłopak przytulił mnie mocno.
-Charlie. -szepnęłam po kilku minutach.
-Mhmm?
-Nie mogę zasnąć, zaśpiewaj mi coś. -pocałował mnie w głowę i zaczął śpiewać miał zaspany głos ale nadal brzmiał niesamowicie. 
As long as you love me
As long as you love me
As long as you love me

We're under pressure,
seven billion people in the world trying to fit in.
Keep it together,
smile on your face even though your heart is frowning
But hey now, you know girl,
We both know it's a cruel world
But I will take my chances

As long as you love me
We could be starving, 
We could be homeless,
We could be broke 
Po chwili zasnęłam.
*CHARLIE *
Obudziłem się o 9.20 .Kate była wtulona we mnie. Pocałowałem ją w czoło i przyglądałem się jej jak śpi. Wygląda słodko. Uwielbiam się budzić obok niej. Wstałem powoli, tak by jej nie obudzić i zszedłem na dół. Zrobię jej śniadanie. Przy stole siedziała pani Elizabeth z kawą i laptopem.
-Dzień dobry. -uśmiechnąłem się do niej.
-Czesc, jak się spało?-zapytała z ironicznym uśmiechem. Taki sam jak u Kate. Zawstydziłem się trochę. 
-Dobrzeeee. Zrobię dla Kate śniadanie. -uśmiechnąłem się dumnie.
-Kate to szczęściara.
-To ja jestem szczęściarzem, że ją mam. -postanowiłem zrobić naleśniki. Włączyłem radio. Znalazłem wszystkie produkty i wymieszałem je. Zacząłem smażyć naleśniki, ale coś mi to nie wychodziło. Ciastko przyklejało mi się do patelni.
-Cholera.
-Charlie pomóc ci? -zapytała pani Porter obserwując każdy mój ruch.
-Nie, nie, poradzę sobie. -próbowałem jakoś uratować sytuację, ale średnio mi to szło. Zdrapywałem przypalonego naleśnika z patelni, poczułem czyjeś dłonie na moim brzuchu. Przez ramię spojrzałem na przytulona do moich pleców Kate.
-Czemu chcesz spalić mój dom? -zapytała zaspanym głosem. Uśmiechnąłem się pod nosem. Odwróciłem się do niej i pocałowałem lekko w usta, owijając ręce wokół jej talii.
-Próbowałem zrobić naleśniki. -Kate stanęła na palcach i pocałowała mnie w policzek. Podeszła do kuchenki, wzięła inną patelnię i dodała trochę składników do ciasta. Smażyłam naleśniki a ja stałem za nią przyglądając się jej ruchom.
-Mogłeś zrobić tosty.
-Zawsze robię tosty.
-I zawsze są pyszne. -po przebudzeniu się zawsze jest słodka i miła. Pocałowałem ją w policzek.
-Jesteście najsłodsza parą jaką kiedykolwiek widziałam. -usłyszeliśmy głos pani Elizabeth. Zasmialismy się. Kate skończyła robić naleśniki. Zrobiliśmy herbatę, wzięliśmy nutelle oraz bitą śmietanę i poszliśmy do pokoju brunetki. Usiedliśmy i zjedliśmy śniadanie w łóżku. Patrzyłem na Kate która nadal była zaspana. Postanowiłem trochę ją obudzić. Odstawiłem tace z jedzeniem na półkę. Spojrzała na mnie marszcząc nosek. Wyglądała uroczo. Wziąłem trochę bitej śmietany na rękę i ubrudzilem jej policzek.
-Heeej, zlizuj to!
-Chętnie. -zaczalem lizać jej policzek. Dziewczyna zaczęła się śmiać. Moje usta z jej policzka przeniosły się na usta. Całowaliśmy się, az poczułem jej dłoń na mojej twarzy. Czy ona ubrudziła mnie bitą śmietaną. Usłyszałem śmiech i otworzyłem oczy. Wziąłem dozownik ze śmietaną i zacząłem wcieraj ją we włosy i twarz dziewczyny. Ona nie była mi dłużna i robiła to samo z nutella. Trwało to kilka minut. Oboje byliśmy cali brudni a biała pościel była w czekoladzie.
-Ja pierwsza idę się myć!- krzyknęła i wbiegła do łazienki. Eh jak dziecko. Pewnie zajmie jej to godzinę. Poszedłem do toalety na korytarzu, wziąłem prysznic, przebrałem się i wróciłem do pokoju brunetki. Dziewczyna zdejmowała brudną pościel. Miała na sobie szare dresy i bluzkę, która odkrywała jej brzuch. Ja założyłem dresy, które wyjąlem z jej garderoby. Mam u niej połowę swojej szafy.
-Dzwoniłam przed chwilą do Maxa.- oznajmiła.
-Tak, i co?
-Dałam mu numer twojej babci i jakoś się tam dogadają. Powiedział, że dzisiaj ma czas więc luz.- brunetka wzięła brudną pościel i wyszła z pokoju, wróciła już z nową poscielą. Pomogłem jej i była już 10.25. Usiedliśmy na łóżku i robiliśmy sobie milion zdjęć, nagle drzwi od pokoju dziewczyny otworzyły się a do pokoju jak gdyby nigdy nic wszedł Leo z popcornem.
-Siema ludzie- podszedł i pocałował Kate w policzek, spojrzał na mnie i zrobił to samo.
-Fuuu- wytarłem ręką policzek.
-Dzień dobry Leondre.- powiedziała ironicznie Kate. Przyjaciel usiadł na szerokim parapecie zrzucając z niego wszystkie poduszki i jedząc popcorn.
-Miałaś otwarte drzwi...
-Ale do pokoju mogłeś zapukać, wiedziałeś, że jestem u Kate. Co by było gdybyśmy ...
-To bym wyszedł- wzruszył ramionami. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Oczywiście Kate i Leo się wygłupiali jak małe dzieci. Zawsze tak jest gdy sa razem.O 11.30 moja dziewczyna poszła się przebrać.

 Zjedliśmy jeszcze coś i musieliśmy już iść. Przytuliłem mocno dziewczynę,
-Masz być grzeczna.- powiedziałem i zaśmieliśmy się. Niby to tylko 5 dni, ale 5 dni bez mojej królewny to udręka.
-Kocham cię.- powiedziała z taką czułością.
-Ja ciebie też. Miłego wyjazdu księżniczko. - powiedziałem i pocałowałem ją w usta. Leo też przytulił Kate, wziął klucze od Pani Porter (Jego mama ma ,,pilnować domu,, ), której też życzyliśmy miłego i bezpiecznego wyjazdu i wyszliśmy.
Poszliśmy do Devriesów. Dziś wieczorem mamy koncert, mój przyjaciel jedzie jutro na wyjazd rodzinny, a ja pewnie spędzę kilka dni z moimi znajomymi.

_________________________________________________________
Cześć wszystkim!
Bam już nie ma w Polsce. Żałuję, że nie mogłam być na koncertach, mam nadzieję, że następnym razem mi się uda.
Nie wiem, czy widziałyście snapy Olciiak i Sylwi Przybysz. Słysząc od zapłakanych osób, które poznały Charliego i Leondre, że mamy zajebistych idoli, to na prawdę jest coś, mi też zachciało się płakać jak widziałam filmiki dziewczyn. Masakra. A jak usłyszałam, że wszyscy łącznie z Charliem płakali na zakończenie, ale Leo chodził z zupą i mówił ,,dobra zupa,, to po prostu...eh Moim marzeniem jest ich poznać.
-K