sobota, 5 grudnia 2015

26.

*CHARLIE*

Obudziliśmy się w dobrych humorach. Ogarneliśmy się i zeszliśmy na dół, gdzie w salonie siedziała moja mama. Pewnie wróciła późno, bo nawet nie usłyszałem. 
-Jak tam wieczór? -zapytała. Usiadłem na kanapie obok mojej mamy, a brunetka na moich kolanach, opierają głowę na mojej szyi.
-Było wspaniale. -odpowiedziała uśmiechnięta dziewczyna i pocałowała mnie w policzek. Zadzwonił mój telefon, który odebrałem.
-Alex dzwoniła, powiedziała żebyśmy do niej przyszli.
-Okej, a o której? 
-Około 16.-dziewczyna wstała z moich kolan. 
-Ej jest 10. Muszę już iść. Muszę posprzątać, zadzwonić do Camerona...
-Spokojnie masz jeszcze 6godzin -zaśmiałem się. 
-Tylko 6 godzin .- oznajmiła. Cała Kate. Wszyscy ci, którzy jej nie znają myślą, że jest zbuntowana nastolatką, która myśli tylko o imprezach i ma gdzieś zasady. W rzeczywistości jest pilną uczennicą, robi wszytko o co poprosi ją mama, a o przyjaciół dba bardziej niż o siebie. Mogę się założyć, że gdybym, ja czy Leo zadzwonili do niej o 3 w nocy przyjście do nas zajęło by jej 5minut. Taka jest Kate, którą kocham nad życie.

-Odprowadzę cię. -powiedziałem i chciałem iść na górę żeby się przebrać.
-Dziękuję, ale nie mam czasu. -uśmiechnęłam się i pocałowała mnie w usta a moją mamę przytuliła. Nim się obejrzałem już jej nie było. 
-Eh żebyś ty się tak spieszył do domu sprzątać. -skomentowała mama. 
-Chyba się nie doczekasz. -uśmiechnąłem się ironicznie. 
-Mam nadzieję że Kate cię zmotywuje. 
-Haha mamo ona wie, że to jest niemożliwe.
-To opowiadaj jak tam wasza kolacja. -siedzieliśmy w salonie i opowiadałem o wczorajszej randce. Oczywiście pomijając nasz pierwszy raz. Moja mama uwielbia Kate i zawszę mówi mi, że jestem szczęściarzem i nie mogę tego spieprzyć. 
*KATE*
Gdy przyszłam do domu, zrobiłam to co miałam zrobić, rozmawiałam z Cameronem ponad godzinę. Bylo po 15 gdy drzwi od mojego pokoju otworzyły się a w nich stał nie kto inny tylko Leondre Devries.
-Mówiłam ci ze sto razy, że się puka! -krzyknęłam i rzuciłam w niego poduszką. Zaśmiałam się a on był poważny. -Czemu się nie śmiejesz jak zawszę? -zapytałam bo to faktycznie było dziwne. Kto jak kto ale on nie potrafi być poważny. Mogę się założyć, że nawet na pogrzebie znalazł by powód do śmiechu.
Przyjrzałam mu się. Wyglądał...nie tak jak zawsze. Zazwyczaj chodził w bluzach, jakiś t-shirtach i zwykłych sposobach. Teraz jego włosy były idealnie ułożone, nie miał bluzy tylko koszule i czarne zwezane spodnie. Wiedziałam, że nie przyszedł by spędzić ze mną czas, bo zawsze siedzieliśmy w dresach przed telewizorem.
-Cześć.-podszedł do mnie i pocałował w policzek, poczym usiadł obok na łóżku. Zamknęłam laptopa. 
-Coś się stało?
-Muszę ci coś powiedzieć.-Zaczął, już wiedziałam o co chodzi. 
-Dziś masz randkę z Amanda? -zapytałam prosto z mostu. Brunet spojrzał na mnie zdziwiony. 
-Charlie ci powiedział, prawda? 
-Tak...Leondre wiesz zrobiło mi się wtedy smutno. Jesteśmy przyjaciółmi a ty mi nie mówisz mi takich rzeczy... 
-Tak, wiem przepraszam. Wiem, że mogę ci o wszystkim powiedzieć, tak jak ty dla mnie ,ale wiem, że nie lubisz Amandy więc nic nie mówiłem. 
-Słuchaj Leondre, może to być Amanda, jak dla mnie możesz być nawet gejem. -chłopak się w końcu zaśmiał. -We wszystkim co robisz będę cię wspierać. Na tym polega przyjaźń. Jezeli ty jesteś szczęśliwy, ja jestem szczęśliwa. Ty płaczesz ja płacze. Ty skaczesz z mostu, a ja biorę łódkę i płynę ratować twoja upośledzona dupe. -uśmiechnęłam się a on zaśmiał. 
-Jestes najlepszą przyjaciółka na świecie. -powiedział i mnie przytulił. 
- A ty najlepszym przyjacielem. 
-Dobra to teraz powiedz mi co mam robić. -odsuneliśmy się i usiedliśmy na przeciwko siebie. 
-Bądź sobą. Jeżeli sie nie zakocha w tobie od razu to musi być z nią coś nie tak. 
-Hahaha mówię serio.
-No nie wiem, a gdzie idziecie? 
-To pierwsza randka, więc połazimy po parku, a potem pójdziemy coś zjeść. -oznajmił. 
-To dobry pomysł. Bałam się, że zabierzesz ją do kina. 
-Hahah Kate milion razy mi o tym mówiłaś. NA PIERWSZEJ RANDCE TRZEBA SIĘ POZNAĆ! 
-Myślałam, że mnie nie słuchałeś. 
-Nie no, to akurat jest trafna myśl. Niby uczę się z Amanda 3lata, ale nie rozmawialiśmy wcześniej. Więc musimy rozmawiać.-Tak, bo ona jest idiotką. Pomyślałam, ale zachowałam to dla siebie. 
-Dobra, więc możesz kupić jej kwiaty. Dziewczyny lubią kwiaty. Może jakiś bukiet żeby był inny niż wszystkie. 
-Bukiet, inny niż wszystkie. -powtarzał jakby chciał zapisać w pamięci. 
-Powiedz, że wygląda pięknie. I pokaż jej, że interesuje cię co robi w wolnym czasie, czym się interesuję. 
-Na prawdę mnie to interesuje, więc to nie będzie trudne.
-No właśnie, otwieraj jej drzwi... Z resztą po co ja ci to mówię. Zawsze to robisz. -uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił. -Ale niech się nie czuje jak na przesłuchaniu. Opowiadaj jej o sobie. Ja lubię słuchać, a jestem dziewczyną...-zasmielismy się. -Bądź sobą a na pewno będzie twoja. -uśmiechnęłam się pokrzepiająco i przeczesałam ręka jego włosy. 
-Dziękuję Kate. -powiedział, mocno mnie przytulił i pocałował w glowe.
Szczerze to uważam że Leondre byłby idealnym chłopakiem. Jest czuły, dobrze wychowany, umie wysłuchać, zawsze doradzi i pomoże. CHŁOPAK IDEALNY.
Siedzieliśmy jeszcze trochę, napisałam do Alex, że się trochę spóźnię, bo Leondre miał swoją randkę o 17, więc wyszedł ode mnie po 16.Przebrałam się i poszłam na autobus.


Charlie już u niej jest.
Dom Alex jest nie duży, ma piękny zielony kolor. Weszłam na jej posiadłość i... Zobaczyłam Charliego z jakaś blondynką. O co chodzi.
Ona stała na deskorolce, jedna reke trzymała w okolicy jego żeber a druga na ramieniu. On trzymał ją za ramiona. Uczył ją jeździć. Byli dość blisko siebie. Podeszłam bliżej. Charlie sie szeroko uśmiechnął gdy mnie zobaczył. Dalej stali w tej samej pozycji.

-Cześć kochanie. -powiedział uśmiechnięty blondyn. -To jest Cece, koleżanka Alex. A to moja dziewczyna Kate. -ostatnie słowa powiedział z dumą.

-Cześć -uśmiechnęłam się i wyciągnęłam dłoń w stronę dziewczyny.

-Przepraszam, ale muszę się trzymać Charliego. -powiedziała z przekąsem, a ja schowałam dłoń. Patrz bo sie kurwa zabijesz. Nic już nie powiedziałam i poszłam do domu Alex. Drzwi były otwarte.

-Heej. -powiedziałam gdy weszłam do środka. Alex i Matt stali przy oknie i obserwowali Charliego i tą blondynę.

-Cześć. Nic nie zrobisz? -zapytała Alex pokazując ręka w stronę okna.
-Co mam zrobić? Charlie uczy twoją koleżankę jeździć.-powiedziałam, spojrzałam na Matta i oboje zaczęliśmy się śmiać, nie mam pojęcia dlaczego. Alex patrzyła na nas marszcząc brwi.
-Po pierwsze to nie moja koleżanka a po drugie zobacz jak ona na niego patrzy. Śmieje się jak głupia, mało tego ONA GO DOTYKA. -podkreśliła ostanie słowa. Podeszłam do okna. Faktycznie wyglądało to nie fajnie. Dziewczyna ma ładna figurę, jest chudsza ode mnie. Ma jasne blond włosy i... Jest ładna.
-Kto to jest? -zapytałam poważnie, nie odrywajac od nich wzroku.
-No w końcu sie ogarnęłaś. -westchnęła Alex.
-Mój boże, czemu ja muszę tego słuchać. -skomentował Matt, jego dziewczyna spiorunowała go wzrokiem, a ja sie zaśmiałam.
-To córka, przyjaciela mojego ojca. Niedawno zamieszkała w naszym mieście ze swoim tatą, jej rodzice są rozwiedzeni, i nie zna tu nikogo. Mój ojciec poprosił mnie żebym przedstawiła jej znajomych i pokazała miasto. -wytłumaczyła blondynka, a ja próbowałam ogarnąć to jakoś w mojej głowie.
-No i nie zapomnij o tym, że spodobał się jej Lenehan. -dodał Matt, a Alex szturchnela go ramieniem.
-Okej. -powiedziałam krótko. Oboje patrzyli na mnie wielkimi oczami.
-Kate, wszystko w porządku? -zapytał chłopak.
-Dajcie spokój. Charlie mnie kocha i choćby nie wiem jak ta cała Cece się starała on nawet nie pomyśli o niej w żaden inny sposób niż o koleżance.
-Że co....?! -zapytali oboje. Zaśmiałam się.
-Słuchajcie. Wiem, że Charlie mnie kocha i nigdy by mnie nie zdradził. -uśmiechnęłam się.
-No, w sumie to tak. Uważam że jesteście parą idealną. -stwierdziła blondynka.
-A słyszałem, że ty i Charlie mieliście randkę. -oboje uśmiechnęli się znacząco.
-Tak wiecie, kolacja, romantyczna atmosfera, było fantastycznie...
-Tak, Charlie nam opowiadał. -chyba się zarumieniłam. On im chyba nie powiedział,prawda?
-No więc... Ta blondi nie jest moim zagrożeniem.
-Może napijemy się wina? -zaproponował Matt. Przyniósł czerwone wino i usiedliśmy na kanapie. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Po dłuższym czasie przyszedł Charlie z Cece.
-O jak tu wesoło. -stwierdził mój chłopak. Nalał dziewczynie i sobie wina. Pociągnął mnie za rękę żebym wstała. Zajął moje miejsce i przyciągnął mnie na swoje kolana. Posłałam zwycięski uśmiech Alex. Matt się zaśmiał - O co chodzi?
-Nic. -odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek. Widziałam zazdrosna minę Cece. W sumie to się jej nie dziwię, że spodobał się jej mój Charlie, ale niech trzyma ręce przy sobie, bo może je stracić.
Resztę wieczoru spędziliśmy śmiejąc się i rozmawiając na luźne tematy. Trochę wypiliśmy, więc dobry humor nam dopisywał. Charlie nie ma nic przeciwko, jeżeli pije alkohol przy nim, w odpowiedniej ilości.

*LEO*

Zrobiłem tak, jak kazała Kate, poszedłem do kwiaciarni i kupiłem bukiet kwiatów. Nie znam sie na tym, ale myślę, że jest okej. Zrobiłem zdjęcie, żeby później pokazać Kate. Pochwale się jaki to ze mnie romantyk.
Zadzwoniłem dzwonkiem do domu Amandy. Otworzyła mi drzwi, wszystko pięknie, ładnie, podziękowała za kwiaty, które zaniosła do domu i poszliśmy w stronę parku. Amandzie buzia się nie zamykała, wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że mówiła głównie o tym co robiła z wlosami, paznokciami i gdzie to i za ile kupuje ubrania. Po godzinie słuchania tych dziwnych i niezrozumiałych dla mnie rzeczy miałem ochotę stamtąd uciec. Boże jakim cudem ona mi się podobała. Owszem jest bardzo ładna, ale mamy zupełnie inne charaktery.
Gdy usiedliśmy w pizzerii, moja znajoma powiedziała że mogę ja wybrać, bo jej jest wszystko jedno. Posłuchałem jej i wybrałem jakaś pizze i napoje. Znowu się zaczęło, dowiedziałem się, że Amanda jest na diecie. Osobiście uważam że nie potrzebnie, bo z jej figurą jest wszystko okej. Czy ona nie mogła powiedzieć tego wcześniej. Nie mogłem wytrzymać już jej gadania. Jeszcze nigdy nie poznałem osoby tak zaparzonej w siebie.
W końcu się zmęczyłem sytuacją, przeprosiłem ją i poszedłem do toalety. Zadzwoniłem do Kate, cholera poczta głosowa.
-Kate, dzięki, że odbierasz, gdy potrzebuję pomocy-powiedziałem z sarkazmem- Eh jak to odsluchasz już będzie za późno... Nienawidzę cię i tego, że zawsze masz rację. Twój kochany Leondre .-zostawiłem jej wiadomość i wróciłem do mojej,, randki,,. Było mi głupio jeść przy Amandzie więc postanowiłem ją odprowadzić do domu. TO BYŁ NAJGORSZY BŁĄD W MOIM ŻYCIU: ZAPROSIŁA MNIE DO ŚRODKA. Przeklinam moje dobre wychowanie, które nie pozwoliło mi odmówić.

*CHARLIE *

Z Kate postanowiliśmy wrócić piechotą, wypiliśmy nie dużo, ale jakby nasze mamy dowiedziały się że coś piliśmy to byłaby wojna.
Jest po 21 szliśmy przez centrum trzymając się za ręce. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł.
-Kate kochasz mnie? -zapytałem i zatrzymałem się. Dziewczyna zbizyla się do mnie, uśmiechnęła się i pocałowała w usta.
-Najbardziej na świecie.
-Mam pomysł. -oznajmiłem i spojrzałem na drzwi obok.
-Chyba sobie żartujesz...
-Nie Kate. Jestem śmiertelnie poważny. -na początku patrzyła na mnie poważnie ale po chwili uśmiechnęła się. I razem weszliśmy do pomieszczenia.
*KATE*

Zadowoleni z siebie poszliśmy do domu mojego chłopaka. Weszliśmy dośrodka i zdjelismy buty. Śmiejąc się weszliśmy do kuchni połączonej z jadalnia z mysla zjedzenia czegoś. W jadalni siedzieli Victoria, Pani Karen, moja mama i Leondre.
-O cześć. -przywitał się blondyn a ja się uśmiechnęłam.
-O mój Boże. Co wy macie na rękach?!-zapytał Leo.
-No wiecie... -Charlie podrapał się po karku.
-Kate, czy to tatuaż? -zapytała moja mama. Tak razem z Charliem zrobiliśmy sobie tatuaże. Leo się podobały. Naszym mamom w sumie też, ale były jakoś tak sceptycznie nastawione. I oczywiście zaczęły gadać że jesteśmy za młodzi, a dokładnie to ja, i że zostanie nam to do końca życia. Blablabla.
-Jak tam randka z Amanda? -zapytałam Leondre, który siedział podpierając policzek na ręku i dłubałam w cieście. Nasze mamy zaczęły się śmiać.
-To była najgorsza pierwsza randka w moim życiu...
-Kate następnym razem weź telefon. -dodała pani Victoria.
-Dzwoniłem do ciebie żebyś mi pomogła jakoś sie wydostać z tego piekla. -zasmielismy się wszyscy.- Cały czas gadała o sobie. Nawet nie o sobie, tylko o swoich włosach i paznokciach. Już wiem co to balejaż. - znowu wybuchliśmy śmiechem.
-Oj Leo, masz jeszcze czas... -pocieszyła go mama.
-Tak, poczekam aż Kate znudzi się Charliem. -zazartowal.
-Możesz sobie pomarzyć stary... -skomentował blondyn. Resztę wieczoru spędziliśmy na śmianiu się i rozmowach. Wszyscy sie przyglądali naszym tatuażom. We trójkę poszliśmy na górę, do pokoju mojego chłopaka.
-Co wam strzeliło do glowy z tym tatuażem? -zapytał brunet przyglądając się im już poraz setny.
-Spontan. -odpowiedział Charlie.
-Wiecie, że tego nie zmyje się woda?
-Śmieszne.
-Leondre jesteśmy świadomi, że zostanie nam to do konca zycia.
-Jesteście niepełnoletni, kto wam to zrobił?
-Weszliśmy do lokalu i okazało się że to dobry znajomy Rusha i Kate go zna. Zrobił nam bez problemu i zapłaciliśmy praktycznie grosze. -oznajmił Charlie zmieniając mi opatrunek. Potem ja zmieniłam jego opatrunek i wróciliśmy z mamą do domu.
-Kate bardzo cieszę się z twojego szczęścia, ale wiesz jakie jest życie raz z górki a raz pod górkę... Jesteście ze sobą kilka miesięcy, nie sądzisz... -zaczęła temat mama gdy byłyśmy już w domu, przerwałam jej.
-Nie mamo, nie sądzę. Jestem z Charliem szczęśliwa, traktujemy nasz związek poważnie i tyle. Nie zaczynaj więcej tego tematu. -powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Była trochę nie miła, ale zdenerwowałam się. Jesteśmy szczęśliwi, nasz związek jest idealny i nie mam zamiaru słuchać pesymistycznego myślenia mojej matki. To że jej się w życiu nie powiodło nie znaczy że mnie spotka to samo. Charlie mnie kocha i nigdy nie zachowałby się jak mój ojciec.
Zadzwoniłam do Camerona i oczywiście powiedziałam mu o tatuażu. Jak to on zaczął się śmiać. Wiem, że nie lubi Charliego, zawsze ocenia kogoś zanim go pozna, ale co zrobisz. Wie, że jestem szczęśliwa i to mu wystarczy. Kazał wyslac mu zdjęcie. Zrobiłam to i poszłam spać.


4 komentarze: