piątek, 11 grudnia 2015

29.

*KATE*
Kolejne trzy dni minęły beznadziejnie. Chłopcy spędzali czas z Naomi, która na każdym kroku próbowała mi udowodnić, że jest lepsza ode mnie. Oni się świetnie bawili a ja siedziałam sama w hotelu albo spędzałam czas z mamami moich przyjaciół.
Pocieszające jest to, że dziś jest ostatni dzień tej udręki. Dziś chłopcy mają koncert, po koncercie Naomi jedzie do domu, a my wracamy jutro z rana. I WSZYSTKO WRÓCI DO NORMY. Znowu będę spędzać całe dnie z Leondre i Charliem.
Ubrałam się, pomalowałam i pokręciłam włosy.

Moim zdaniem było okej. Do pokoju wszedł Leondre.
-Jak tam? -zapytał opierając się o ścianę.
-Maluję się. -odpowiedziałam pudrując twarz.
-Po co? Wyglądasz dobrze bez makijażu.
-Ale z nim wyglądam lepiej. -chłopak przekręcił oczami.
-Wyglądasz ślicznie. -powiedział i przytulił mnie od tyłu opierając podbródek o moje ramię
-Kochany jesteś. -uśmiechnęłam się.
-Teraz moja kolej, musisz mi ułożyć włosy. -powiedział i usiadł na krzesełku. Podeszłam do niego, wzięłam szczotkę i ułożyłam mu włosy. -Dziękuję, chodź zrobimy sobie zdjęcie.-podeszliśmy do lustra i zrobiliśmy zdjęcie. -Myślę że pasujesz do mnie bardziej niż do Charliego. -stwierdził chłopak. -Mamy podobny kolor włosów, karnację....
-Jak rodzeństwo...
-No w sumie. Hahah może nas podmienili...
-Hahah - nagle drzwi się otworzyły a do pomieszczenia weszła pani Victoria.
-Chodźcie bo się spóźnicie.
-Już idziemy. -Leondre złapał mnie za rękę i poszliśmy do samochodu gdzie wszyscy już czekali. Oczywiście Charlie nie zwrócił nawet uwagi na to jak wyglądam. Poczułam wibracje i wyjęłam telefon z torebki.
/leondre the lion/
,,Nie martw się xx,,
Czy to aż tak widać, że jestem smutna?
Spojrzałam na Leondre i posłałam mu uśmiech.
Specjalnie się ładnie ubrałam, pomalowałam. Starałam się dla niego, a on tego nie widzi. KATE LUZ JUTRO JUŻ WRACAMY DO DOMU.
Koncert był świetny. Naomi była za sceną a ja jak zawsze na końcu widowni. Lubię oglądać ich koncerty.
Pod koniec poszłam za scenę. Gdy chłopcy zeszli ze sceny, chciałam przytulić mojego chłopaka, ale przeszkodziła mi Naomi rzucając się na jego szyję. Eh. Pogratulowałam Leo i stanęłam obok pani Victorii i Karen. Chłopcy poszli do garderoby się przebrać a Naomi do toalety. Po kilku minutach Leo zszedł po schodach.
-A Charlie co? -zapytała pani Karen.
-Królewna się jeszcze przebiera.-zaśmiał się brunet. Czekaliśmy kilka minut a go nie ma. Nic dziwnego, zawsze dba o to by dobrze wyglądać a to mu trochę zajmuje.
-Pójdę go pospieszyć. -powiedziała matka mojego chłopak.
-Ide z panią. -oznajmiłam . Leo też z nami poszedł na górę. Mój chłopak dłużej się stroi niż ja.
Otworzyłam drzwi od garderoby i zamarłam. Stałam zaszokowana i nie wierzyłam własnym oczom.
Charlie siedział na krzesełku bez bluzki, na nim siedziała Naomi. Całowali się.
Odskoczyli od siebie.
Ja stałam w tym samym miejscu. Do moich oczu napłynęły łzy.

-Kate, to nie tak. -powiedział chłopak.
*CHARLIE *
-Kate to nie tak.-nie miałem pojęcia co mam powiedzieć. Widziałem jej zaszklone oczy. Dziewczyna odwróciła się, przepchnela przez stojących za nią Leo i moją mamę i wybiegła. Stałem i patrzyłem się w miejsce w którym stała. -Cholera. -wybiegłem za nią. Co ja najlepszego zrobiłem. Zbiegłem po schodach, otworzyłem drzwi prowadzące pod scenę. Rozejrzałem się, widziałem Victorie, która stała zdezorientowana i ją. Kate siedziałam pod ściana z kolanami przytulonymi do klatki piersiowej, głowę miała spuszczona. Podbiegłem do niej. Usiadłem na przeciwko niej, przytuliłem się do jej kolan. Oparłem głowę o jej. Słyszałem cichy szloch. Do moich oczu zebrały się łzy.
-Kate przepraszam, ja tego nie chciałem. Kate proszę nie płacz... -załamał mi się głos. -Kate proszę cię. Słyszysz nie płacz! Kochanie przepraszam. -z moich ust wylewał się potok słów. Zacząłem całować ją w głowę, a po moim policzku spłynęła łza. Jedną ręka dalej obejmowałem jej nogi a drugą glaskalem jej włosy. -Kate proszę nie płacz... Błagam cię. Kate kocham cię. -dalej słyszałem tylko cichy płacz,który sprawiał, że moje serce pękało. -Kate, proszę... Spójrz na mnie... Powiedz coś... Błagam... Powiedz, że mnie kochasz... Powiedz cokolwiek... Błagam ...-łzy spływały po mojej twarzy, a szczęka drżala. Chciałem tylko usłyszeć jej głos, żeby powiedziała, że mnie kocha.
Dziewczyna podniosła głowę. Patrzyła na mnie swoimi wielkimi, zielonymi, zapłakanymi oczami. Miała rozmazany makijaż. Ona płacze przeze mnie. To moja wina. Chciałem odgarnąć jej włosy, ale przytrzymała mój nadgarstek.
-Charlie... To koniec. - wstała i poszła w stronę drzwi, usłyszałem tylko ich trzask.
Siedziałem dalej w tym samym miejscu, patrząc w ścianę. Pojedyncze łzy spływały po moich policzkach.
To koniec. To koniec. To koniec.
Te słowa ciągle powtarzały się w mojej głowie.
Wstałem i zacząłem iść w stronę gdzie stali moja mama, Victoria i Leo. Patrzyłem pustym wzrokiem przed siebie.
Nic nie czułem.
Jedyne co mi towarzyszyło to pusta.
Nogi się pode mną uginały. I te słowa :To koniec.
Po chwili dotarło do mnie co się właśnie stało. Straciłem Kate.
Gdy to sobie uświadomiłem wszystkie emocje uderzyły we mnie z ogromną siła.
Złość. Smutek. Żal. Strach. Bezsilność. Ból i cierpienie.
Odwróciłem się w stronę ceglanej ściany. Zacząłem uderzać pięściami z całej siły. Krzyczałem, płakałem. Te emocje były zbyt silne. Uderzałem z całej siły, nie czułem bólu. Czułem tylko złość na samego siebie i bezradność.
-To koniec! - już nie miałem siły. Przestałem i oparłem głowę o ścianę. Zacząłem płakać jak dziecko, nie panowałem nad sobą. Mama podeszła do mnie i przytuliła do siebie. Nic nie widziałem, obraz był rozmazany od łez.
*LEO*
Staliśmy jak wryci. Wszyscy zastanawiali się nad tym, co się właśnie stało. Charlie i Kate już nie są razem. Dziewczyna przed chwilą wyszła, a mój przyjaciel uderzał pięściami w ścianę. Słyszałem jego krzyk. Żałosny krzyk rozpaczy.
Podeszła do niego pani Karen. Zaczęła go uspokajać. Dalej płakał. Wyglądał tak... Płakał w ramię swojej matki, bez koszulki, skulony, jego dłonie były we krwi, tak jak ściana w która uderzał.
Co mam robić. Byłem na niego wkurwiony. Zranił moją Kate. Ale on jest moim przyjacielem, widzę jego cierpienie.
Moja mama poszła na górę. Po chwili wyszła z Naomi. Dziewczyna na początku szła z głową wysoko podniesioną, ale gdy zobaczyła Charliego spuściła wzrok. Obie wyszły z klubu.
Patrzyłem na Charliego. Podszedłem do niego i położyłem dłoń na jego ramieniu.
-Straciłeś ją. -powiedziałem. Skierowałem się w stronę garderoby. Wziąłem nasze rzeczy. Schodząc wybrałem numer do Kate. Nie odbiera. Cholera, oby nic głupiego nie wpadło do jej głowy.
Byłem wkurwiony na Charliego za to co zrobił Kate. Jak on mógł, przecież ją kochał. Świata po za nią nie widział.
Wróciłem do nich. Charlie siedział pod ścina a Karen robiła mu opatrunki na poobijane dłonie. Glowe miał spuszczona. Nadal płakał. Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Nigdy nie widziałem jak płacze.
Mimo, że jest moim przyjacielem mam ochotę obic mu mordę. Rzuciłem nasze rzeczy pod ścianę i dalej próbowałem dodzwonić się do Kate. Bezskutecznie.
*KATE*
Było już po 21. Szlam ciemną ulicą, klub jest blisko naszego hotelu, więc znałam trochę okolicę.
Szłam przed siebie, łzy rozmazywały mi obraz. Co chwilę je wycierałam. Dotarłam do parku. Usiadłam na ławce. Park był pusty, było mi to na rękę, mogę się wypłakać. Mój telefon ciągle wibrował. Leondre ciągle dzwonił. Nie chciałam z nikim rozmawiać chciałam być sama. Chcialam pogrążyć się w samotności i płakać. Napisałam żeby się nie martwił i wyłączyłam telefon.
Siedziałam skulona na ławce i płakałam.
Dlaczego on mi to zrobił. Myślałam, że mnie kocha. Ja go kochałam, nadal kocham. I chociaż chciałbym go teraz nienawidzić to nie potrafię.

,,Tak mocno trzymał mnie za rękę,
 Jakbym miała zaraz uciec,
 Tak intensywnie się we mnie wpatrywał
 Jakby widział mnie ostatni raz.
 Tak dobrze udawał,że mnie kocha,
 że aż uwierzyłam.,,

*LEO*
Jakoś wróciliśmy do hotelu. Kate napisała, że wszystko okej i mam się nie martwic. Niby jestem spokojniejszy, ale nadal się boje o nią. Mama i Karen mówiły, że ona chce pobyć sama i żebym to zrozumiał, ale cholera: JAK MAM BYĆ KURWA SPOKOJNY, MOJA PRZYJACIÓŁKA I MÓJ PRZYJACIEL ZERWALI GODZINĘ TEMU, ONA WŁÓCZY SIĘ GDZIEŚ SAMA W NIEZNANYM JEJ MIEŚCIE, NIE MÓWIĄC ŻE JEST JUŻ CIEMNO, A ON MIMO,ŻE TO JEGO WINA, PŁACZE JAK DZIECKO W PODUSZKĘ, I JA MAM BYĆ SPOKOJNY.
Zostawiłem Charliego i poszedłem do pokoju dziewczyn. Jutro jedziemy, więc spakowałem jej rzeczy do walizki.
-I co teraz?- zapytała moja mama.
-Nie wiem.
-Leo musisz im pomóc.
-Jak mam to zrobić. Od samego początku wiedziałem, że to zły pomysł. Ten ich związek był pomyłką.
-Nie mów tak Leo.- odezwała się Karen.
-Ale taka jest prawda. Teraz przestaną się do siebie odzywać, a ja stracę najlepszych przyjaciół. -mówiłem wrzucając rzeczy dziewczyny do walizki.-Po której stronie mam stać? Po stronie najlepszej przyjaciółki, dzięki której akceptują mnie w szkole i która jest zawsze kiedy jej potrzebuje, czy po stronie najlepszego przyjaciela, który pomógł mi, gdy nikogo nie miałem, który pomógł mi osiągnąć sukces, ale który zranił moja najlepszą przyjaciółkę? To sytuacja bez wyjścia.
-Nie musisz stać po niczyjej stronie Leo. Musisz być przy nich obojgu, tak jak oni byli przy tobie za każdym razem, gdy ich potrzebowałeś. Idź do Charliego, Kate i tak nie będzie chciała z nikim dzisiaj rozmawiać, znasz ją.- mama ma rację. Kate woli tłumić uczucia w sobie, nie lubi rozmawiać o swoich problemach.
-Mamo napisz do mnie jak wróci. - moja mama przytaknęła a ja wróciłem do naszego pokoju. Blondyn leżał na łóżku z twarzą w poduszce.
-Hej stary, jak sie masz?- boże to najgłupszy tekst jaki mogłem teraz powiedzieć.- Wiesz, że ona ci tego nie wybaczy.- to najgorszy tekst jaki mogłem teraz powiedzieć, ale niestety taka jest prawda. Kate zdrady nigdy by nie wybaczyła.
Chłopak usiadł na łóżku.
-Nie pozwolę jej odejść, jest całym moim światem.- powiedział nakładając nacisk na ostanie słowa.
-Nie powinieneś tego robić.
-Myślisz, że tego nie wiem? W tym momencie mam ochotę sam przywalić sobie w twarz. Nigdy sobie nie wybaczę tego co zrobiłem, ona płakała przeze mnie. To moja wina.- chwile siedzieliśmy w ciszy.-Jak ona sie teraz czuje?
-Nie wiem, nie ma jej. Nie wróciła do hotelu.- blondyn gwałtownie na mnie spojrzał.
-Jak to?
-Tak to.- odpowiedziałem chamsko.
-Leo, wiem, że zrobiłem źle, ale możesz mnie tak nie traktować?!- zapytał z pretensją.
-Ty śmiesz mieć do mnie pretensje?! To wszystko twoja wina. Kate wyszła i nie wiem co się z nią dzieje. Ona cię kocha! Czy ty to rozumiesz?! Widziała jak całujesz dziewczynę, która traktowała ją jak gówno. I ty masz do mnie pretensje, że tak cię traktuje? Zdradziłeś moją przyjaciółkę, ona gdzieś teraz siedzi i płaczę. Nie zasłużyła sobie na to...
-Masz racje...Przepraszam...-powiedział i wytarł swoje łzy,
-Nie przepraszaj mnie tylko ją, z resztą ona pewnie teraz nie chce na ciebie patrzeć. Słuchaj Charlie, jesteś moim przyjacielem i będę cie wpierał nawet jak zrobisz najgłupszą rzecz na świecie, ale Kate też jest moją przyjaciółką...- powiedziałem już spokojniej.- Jesteśmy braćmi, możesz na mnie liczyć.
-Dzięki Leo. -wstał i zaczął zakładać buty.
-Gdzie idziesz?
-Poszukać Kate.
-To chyba zły pomysł.-stwierdziłem.
-Boję się o nią.- rozumiem go. Wstałem i sam zacząłem sie ubierać. Chodziliśmy po plaży, parku i okolicy, którą znamy. Jest 23 a jej nigdzie nie ma. Nie wiem co robic, Charlie co chwile wyciera swoje łzy, ja też jestem zdenerwowany.
Zadzwoniłem do mamy. Powiedziała, że Kate jeszcze nie wróciła i żebyśmy wracali, bo ,,Kate to rozważna dziewczyna i na pewno niedługo wróci,,. Nie jestem przekonany co do tego. Widząc w jakim stanie dziś była... Nic więcej nie mogliśmy zrobić. Z trudem zaciągnąłem Charliego do hotelu. Siedzieliśmy na swoich łóżkach. Ja siedziałem z telefonem w ręku wydzwaniałem do dziewczyny lub czekałem na SMS'a od mamy, ze już wróciła, a Charlie załamany trzymal wisiorek w kształcie serca z jej imieniem.
Dostałem SMSa po północy, że Kate już wróciła i żebym lepiej nie przychodził.
-Charlie, Kate już wróciłam. -chłopak odetchnął z ulga.
-Co mam zrobić?
-Masz pozwolić jej na szczęście. Już nigdy jej nie zranić.
Polozylismy się spać. Słyszałem jak Charlie przewraca się z boku na bok. Myślę, że nadal płakał. Nie rozumiem, skoro tak ją kocha to dlaczego ro zrobił. Kate godzila sie na to by spędzał tyle czasu z Naomi, chociaż widziałem, że nie cieszyła się z tego powodu, a on musiał ją jeszcze zdradził. Czy jeżeli się kogoś kocha to się go zdradza? 
*KATE*
Wczoraj, a właściwie dzisiaj wróciłam po północy. Pani Karen i Victoria nie spały. Nie miałam odwagi spojrzeć w oczy mamie Charliego, w sumie Victorii też.
Bez słowa poszłam się umyć...co ja pieprze, wcale się nie myłam, siedziałam w łazience i płakałam. Przebrałam się i położyłam. Udało mi się zasnąć tylko na jakaś godzinę, między 2.40 a 4.10. Nie mogłam powstrzymać łez które ciągle ciekły po moich policzkach.
Właśnie wszystko się skończyło. To co nadawało sens mojemu życiu, tego już nie ma.
Samotna.
Zdradzona.
Naiwna.
O 6 stwierdziłam, że pójdę się ogarnąć, pewnie wyglądam strasznie. Miałam rację, podkrążone, czerwone od płaczu oczy, wyglądam okropnie. Nie dziwie się, że Charlie wolał Naomi. Jest ode mnie chudsza i ładniejsza. Jestem gruba. Kto by nie wybrał Naomi. Kto by pokochał grubą świnie. Nie chciałam na siebie patrzeć. Brzydzę się sobą.
Wzięłam prysznic i założyłam jakieś jeansy i bluzę. Ktoś mnie spakowała. Wzięłam jeszcze okulary przeciwsłoneczne, żeby nie było widać moich podkrazonych oczu.
Wyjeżdżamy o 8,wiec niedługo wszyscy będą wstawać.
Usiadłam na fotelu i patrzyłam w okno, ale tak na prawdę nic nie widziałam, byłam pogrążona w swoich myślach. Co ja zrobię bez niego? Nie chce z nim być, ale też nie chcę żyć bez niego. Mam ochotę płakać cały dzień, ale chyba już wyplakałam wszystkie łzy.
Został tyko smutek i żal.
*LEO*

Obudziłem się o 7.30. Poszedłem się ogarnąć i obudziłem Charliego. Nie wyglądał dobrze. Miał czerwone oczy. Powiedziałem żeby się umył i ubrał,a ja poszedłem do pokoju obok. Drzwi były zamknięte, więc zapukałem. Otworzyła mi moja mama.
-Cześć, Kate śpi?-zapytałem i wszedłem. Dziewczyna siedziała na fotelu. Nawet na mnie nie spojrzała, była wpatrzona w szybę.
-Heej, trzymasz się? -zapytałem łagodnie. Spojrzała na mnie. Przykucnąłem przy niej, trzymając się jej kolan.
-Cześć, taak... -powiedziała bez emocji. Miala na oczach okulary. Chciałem je zdjąć, ale przytrzymała moją rękę. -Proszę, zostaw...-załamał się jej głos.
-Wcale nie jest dobrze...
-Leondre przestań. -wytarła łzę, która spłynęła jej po policzku.
-Kate, jestem twoim przyjacielem możemy porozmawiać. -potarłem jej kolano na znak, że ją wspieram.
-Nie, wszystko w porządku. -wytarla kolejną łzę. Wiem, że nie chcę rozmawiać. Tłumi wszystko w sobie, a gdy nie będzie już dała rady, przyjdzie się wygadać. Rozumiem to i poczekam aż będzie chciała tej rozmowy. -Przepraszam. -powiedziała i szybkim krokiem poszła do toalety.
Spojrzałem na Karen i moją mamę.
-Co z Charliem? -zapytała Karen.
-Nie może się z tym pogodzić.
-Kate płakała całą noc. Myślisz, że mu wybaczy?-zadała kolejne pytanie. Pokręciłem głową.
-Nie. -zapadła cisza. -Pójdę po Charliego i jedziemy. -tak też zrobiłem, poszedłem do naszego pokoju, siedział na łóżku i przewracał w ręku wisiorek z jej imieniem.
-Chodź, jedziemy już.-powiedziałem i wziąłem swoją walizkę.
-Jak ona...
-Źle.-usiadłem na przeciwko niego. -Dlaczego to zrobiłeś?
-To wszystko nie tak. Tak nie powinno być. Naomi weszła jak się przebierałem, na początku normalnie rozmawialiśmy a potem usiadła na moje kolana. To był impuls.
-To była najgorsza rzecz jaką mogłeś zrobić. Charlie przez 4dni ją olewałeś. Było jej źle, ale mówiła, że jak wrócimy do domu to wszystko wróci do normy... Ona wybaczyła by ci wszystko....
-Po za zdradą. -dokończył a ja pokiwałem głową. - Będę o nią walczył.-zmarszczyłem brwi. Blondyn wstał, wziął swoją walizkę i wyszedł.

*KATE*

Leondre wyszedł z pokoju, a ja z łazienki.
-Możemy już iść? -zapytała pani Karen. Pokiwałam głową i wyszłyśmy, Victoria oddała klucze. -Kate nikt cię nie może o to posądzać. -powiedziała mama Charliego gdy byłyśmy przy samochodzie. -Charlie źle zrobił i masz prawo na takie zachowanie. -powiedziała jakby czytała mi w myślach. Bałam się patrzeć im w oczy. Charlie to jej syn, najlepszy przyjaciel Leo... A ja z nim zerwałam .
Kobieta mnie przytuliła. Usiadłam z przodu, prowadziła pani Victoria. Chłopcy i pani Karen z tyłu. Nawet nie spojrzałam na Charliego. Założyłam kaptur, słuchawki i wpatrywałam sie w szybę. Co chwilę spływały mi pojedyncze łzy. Nie mam nad tym kontroli. Chce już byc w domu.

*CHARLIE*

Ta podróż jest udręka. Czuję, że wszyscy mają do mnie pretensje. Wiem, to co zrobiłem było potworne, ale gdybym mógł tylko cofnąć czas... Oddał bym wszystko by cofnąć czas, nigdy bym już tego nie zrobił.
I jeszcze moja dziewczyna, założyła okulary, żebyśmy nie widzieli jej łez, sam też tak zrobiłem, ale widzę jak wyciera co chwilę oczy.
Ciągle na nią patrzę. Chciałbym z nią porozmawiać i przytulić, ale cholera... Jak ja mam zacząć rozmowę? Wstyd mi za to co zrobiłem i źle z tym, że to przeze mnie płacze.
Zatrzymaliśmy się w jakimś mieście żeby coś zjeść. Wyszliśmy z samochodu, Kate nie zdjęła nawet okularów ani kaptura, szła ze spuszczona głową. Odruchowo chciałem ją objąć, jak zawsze, a Leo do niej podszedł i położył rękę na jej plecach.
Usiedliśmy w jakiejś pizzerii. Jedliśmy w ciszy, tej niezręcznej ciszy. Patrzyłem na moją dziewczynę, która zjadła kawałek pizzy i siedziała bawiąc się palcami. Gdy skończyliśmy z powrotem poszliśmy do samochodu.
-Kate zaczekaj.-poprosiłem. Dziewczyna odwróciła głowę w moją stronę. Serce waliło mi jak oszalałe. I w tym momencie podeszły do nas fanki. Cholera. Kate odeszła, a nasze mamy poszły w stronę samochodu. Ja nałożyłem szczęśliwą maskę i z Leo zaczęliśmy rozbić z nimi zdjęcia.

*KATE*

Stałam z dala od wszystkich. Ciągle czuję wzrok Charliego na sobie. Chciał ze mną porozmawiać, ale ja nie chcę tej rozmowy. Ciągle powstrzymuje się od płaczu.
Chodziłam w tą i we tą, by się jakoś uspokoić. Nie mogę płakać.
Po chwili podeszła do mnie jakaś dziewczyna, widać że jest ode mnie młodsza.
-Jesteś Kate, dziewczyna Charliego? -zapytała. Dziewczyną. Dziewczyną. Dziewczyną.
Nic nie odpowiedziałam. -Nie myślisz chować swojej mordy. Widać że to ty. -powiedziała chamsko, a ja miałam ochotę jej przywalić. Nie widać, że nie chce rozmawiać? -Odwal się od Charliego, nie zasługujesz na niego! -krzyknęła i wylała na mnie jakiś koktajl który trzymała w ręku.
Byłam jak bomba, w każdej chwili mogłam wybuchnąć. To był zapalnik. Uciekłam z płaczem do toalety w restauracji.
-Ej! -usłyszałam jeszcze krzyk, chyba Leo.
Wbiegłam do łazienki, zdjęłam okulary i bluzy. Płakałam jak pojebana, w normalnych warunkach bym jej przywaliła, taka jestem, ale teraz nie miałam siły na nic, chciałam usiąść i płakać.
Urwałam kawałek papieru i zaczęłam wycierać bluzę. Do łazienki weszła pani Karen i Victoria.
-Kate, co się stało? -zapytała pani Karen. Nic nie odpowiedziałam tylko dalej wybierałam tą pieprzona bluzę co chwilę wycierajac łzy. Drzwi znowu się otworzyły i wszedł Leondre.
-Kate, nie płacz... -powiedział łagodnym głosem. Musiałam wyglądać jak idiotka wycierając tą bluzę papierem i płacząc. -Kate przestań już. Ją trzeba uprać. -chwila ciszy. -Kate uspokój się do cholerny! -podszedł do mnie i mocno pociągnął za nadgarstki zmuszając bym na niego spojrzała. -Przepraszam, za tą fankę ,jej zachowanie było chore.
-To nie chodzi o nią.
-A o co chodzi? -zapytał z troską.
-Chodzi o mnie. Leo ja już nie wytrzymuję, to wszystko mnie przerasta. Ja już nie daje rady. -powiedziałam i zaniosłam się większym płaczem. Chłopak przytulił mnie.
-Shh już dobrze... -głaskał mnie po głowie ale ja wiedziałam, że nie jest i nie będzie. Chwilę tak staliśmy.
-Możemy już jechać? -zapytałam odsuwając się od chłopaka.
-Tak, tak -powiedziała pani Victoria. Obie kobiety patrzyły na mnie z troską... Nie chciałam tych współczujących spojrzeń. Leondre dał mi swoja bluzę. Założyłam okulary i wyszłam z łazienki od razu kierując się do wyjścia a potem samochodu. Widziałam Charliego, który siedział na krawiezniku, gdy mnie zobaczył wstał. Widziałam jego smutną minę. Od razu otworzyłam bagażnik i wsadziłam do mojej walizki brudną bluzę, tak by nie poplamiła innych ubrań.
-Kate... -zaczął i poczułam jego dłoń na moim ramieniu, zrzuciłam ją.
-Nie dotykaj mnie. -wycedziłam przez zaciśnięte zęby i szybko wsiadłam do samochodu. Założyłam kaptur i słuchawki, spod okularów wycierałam łzy.
Ja już nie daję rady. Te wszystkie wyzwiska, groźby, poniżanie przez ich fanki. Znosiłam to dla nich, wiedziałam, że są tego warci, że mogę na nich liczyć. Ale to wszystko chuj strzelił.
Charlie całował inną dziewczynę.
Zakochałam się w nim, a on sobie zakpił z moich uczuć. Mówił że mnie kocha, że będzie na zawsze, ale to były puste słowa. Słowa, które nic nie znaczą.
Charlie to przyjaciel Leondre, jak ja mam patrzeć mu w oczy? Tracąc jednego, tracę obu.
Ale to moja wina. Dopuściła go do mojego serca. Wiedziałam, że będę cierpieć, a mimo to pozwoliłam mu się do siebie zbliżyć. To nigdy nie powinno się zdarzyć. Mimo tych wszystkich wspaniałych chwil. Gdybym na to nie pozwoliła, nic by się nie stało. Nie byłoby szczęśliwych chwil i nie cierpiałabym teraz.

*LEO*

Atmosfera w samochodzie była nie do zniesienia. Widziałem że Kate płacze, Charlie też nie ukrywał łez które co jakiś czas spływały po jego twarzy.
A ja, ja siedziałem wkurwiony na cały świat. Nie wiem jak mam się zachowywać. Mam pocieszyć ją? Jego? Mam po prostu to olać? Nic nie wiem.
Jechaliśmy jeszcze kilka godzin. Zatrzymaliśmy się pod domem Kate, jej mama jest na wyjeździe służbowym. Nie może w takim stanie zostać sama.
-Kate, może u ciebie zostanę? -zaproponowałem i chciałem wyjść z auta.
-Nie, dziękuję. Rush do mnie przyjdzie. -powiedziała cicho. Siedziała chwilę w miejscu. -Dziękuję za wszystko. -załamał się jej głos. Chciałem ją przytulić, pokazać, że może na mnie liczyć.
Dziewczyna wyszła z samochodu, moja mama wyszła z nią i wyjęła z bagażnika jej walizkę. Widziałem, że jeszcze przytuliła mocno Kate i coś jej powiedziała, a potem brunetka poszła do domu. Wszyscy odprowadziliśmy ją wzrokiem do drzwi. Gdy się zatrzasknely Charlie pękł. Zaczął płakać jak dziecko.
-Charlie spokojnie... -uspokajała go pani Karen.
-Mamo ja ją kocham. - nie wytrzymałem, wyszedłem z auta i poszedłem w stronę mojego domu.
Charlie jest moim przyjacielem, ale czy on siebie kurwa słyszy? ,, jestem idiotą, kocham ją...,,
Mógł pomyśleć zanim cokolwiek zrobił. Sam jest sobie winien.
Do domu szedłem kilka minut. Usiadłem na schodach i czekałem na mamę, która odwiozła Lenehanow. Po kilku minutach na podjazd wjechał samochód a z niego wysiadła moja mama.
-Nie powinieneś się tak zachowywać. -powiedziała i otworzyła bagażnik.
-A jak niby mam się zachowywać. -podszedłem do samochodu i wziąłem nasze walizki.
-Nie wiem Leo. Ale musisz coś zrobić. Kate jest załamana. A z Charliem wcale nie jest lepiej.
-No i nie będzie. Rush, Max i Chris go zabiją.
-To nie są żarty. Widziałeś przecież w jakim są stanie. -powiedziała gdy weszliśmy do domu.
-Wiem, ale co ja mam zrobić? Kate nie chcę ze mną rozmawiać, a Charlie...nie wiem sam co mam z nim zrobić. Po prostu jest idiotą.
-Nie jest idiotą, tylko zachował się jak idiota. A ty jesteś jego przyjacielem, on ci zawsze pomagał teraz kolej na ciebie. -nic nie odpowiedziałem, bo wiem, że ona ma rację. Poszedłem do swojego pokoju i poszedłem spać.
Obudziłem się po 22. Postanowiłem zadzwonić do Kate. Nie odbiera, no oczywiście. Zadzwonię do Rusha.
-Taa? -jak zawsze miły i sympatyczny.
-Jak tam z Kate? 
-Jak tam z Kate? -zapytał zdziwiony.
-No jak się czuję, stary na prawdę nie mam humoru do żartów... 
-A co źle się czuje? 
-Nie byłeś u niej?
-Czy my musimy rozmawiać pytaniami? 
-Mówiła,ze przychodzisz dziś do niej...
-Nie, nie rozmawialiśmy od wczoraj. Coś jej się stało? -zapytał wkurzony. Taki jest Rush, wszystkie uczucia wyraża złością.
-Nie... To znaczy... 
-Mów Leo, gdzie ona jest, jadę do jej domu. 
-Ona i Charlie już nie są razem... 
-Kurwa... Zabiję go... Jak ona się czuję? -zapytał, ale był spokojniejszy.
-Źle...
-Dobra. Jadę do niej. 
-Napisz jak ona się czuje... 
-Yhy. -rozłączył się.
Przecież mówiła, że będzie z Rushem. Czemu nie odbiera telefonów? Mam złe przeczucia. Co jeśli... Nie, nie mogę tak myśleć, ona nie jest taka głupia, żeby coś sobie zrobić. Ale z drugiej strony, Charlie był dla niej ważny...mówiła zawsze, że nie wyobraża sobie życia bez niego...
Strasznie się martwiłem myślałem o tym wszystkim i czekałem na jakaś wiadomość od Rusha. Dostałem ją po 20 minutach, szybki jest...
,,Nie otwiera.,,
Jak to nie otwiera?
Zacząłem do niego wydzwaniać, ale numer był zajęty. Założyłem bluzę, pójdę do niej. Schodziłem po schodach kiedy zadzwonił Rush. Odebrałem.
-Czemu nie odbierasz?! 
-Dzwoniłem do Elizabeth, powiedziała, że rozmawiała z Kate jakieś pół godziny temu i, że Kate poszła spać. Mamy się nie martwić... -powiedział wkurzony. Za to ja się uspokoiłem.
-Dobra, jutro do niej pójdę. Niech odpocznie. -stwierdziłem.
-Taa-i się rozłączył.
Pogadałem jeszcze z Joeyem i mamą a potem poszedłem spać.
*tydzień później*
*LEO*
Ten tydzień był koszmarny. Kate nie daje znaku życia. Nie odbiera, nie otwiera drzwi, nie odpisuje, nic. Jej mama jest w Polsce więc Kate siedzi sama. Przepraszam, dwa razy wpuściła Rusha, no właśnie czemu Rusha, a mnie nie? Codziennie dzwonię do pani Elizabeth i Rusha by się dowiedzieć i zawsze to samo,, Dobrze,,. Te ich ,,dobrze,, wcale mnie nie zadowala, chcę wiedzieć czy jakoś daje radę, co czuję, czemu nie chcę ze mną rozmawiać...
Mama mówi, żebym dał jej trochę czasu. Łatwo mówić.
Wieczorem przychodzi do nas Karen i będzie próbowała wyciągnąć Charliego.
Leżałem na swoim łóżku, przez to wszystko sam jestem przygnębiony. Ktoś otworzył drzwi od mojego pokoju.
-Puka się... -powiedziałem nawet się nie odwracając.
-Też ci to zawsze mówię... -usłyszałem cichy, znajomy głos. Od razu usiadłem i odwróciłem się w tamtą stronę to była Kate. Szybko wstałem i podszedłem ja przytulić.

*CHARLIE*

To był ciężki tydzień. Nie man ochoty na nic.
Mama zaczęła mnie straszyć psychologiem. Czy psycholog wyleczy mnie z debilizmu? Nie sądzę.
Raz spotkałem się z Rushem, bo Kate nie daje znaku życia. Tylko on ma z nią kontakt. Mówił, że z nią wszystko wporzadku. Czy ona nie przeżywa tego tak samo jak ja? Ciężko.
Nie powiedziała Rushowi, że ją zdradziłem, ale ja to zrobiłem. Mimo, że wstydzę się tego co zrobiłem musiałem mu powiedzieć. Dostałem w twarz. Należało mi się.
Leo mimo, że Kate to jego najlepsza przyjaciółka, a ja nie mam ochoty z nim gadać, przychodzi do mnie codziennie, albo gramy na konsoli albo on do mnie mówi. Wiem, że cokolwiek bym zrobił i jakkolwiek zjebał bym sprawę mogę na niego liczyć.
No więc groźbami psychologiem, zostałem zmuszony jechać do Devriesow.
Otworzyłem drzwi od ich domu i uśmiechnąłem się szeroko. Stała tam Kate i Leo, ale chodzi główie o Kate. Wyglądała inaczej, była smutna...
-Dobry wieczór. Cześć Leondre. -powiedziała i wyszła. Stałem chwilę nieruchomo, ale po chwili się ogarnąłem i wybiegłem za nią.
-Kate poczekaj!
-Nie mam czasu... -nawet się nie odwróciła tylko szła dalej.
-Dlaczego ty to robisz?! Nie widzisz, że żałuję! Że mi cię brakuje!-złapałem za jej ramię i mocno pociagnalem by na mnie spojrzała.
-Czy ty siebie słyszysz?! Ciągle, ty,ty i ty! Myślisz tylko o sobie, co się z tobą stało? -krzyczała. - To ja widziałam jak całujesz inną i to z moich uczuć sobie zadrwiles! Obiecywałeś, że będziemy na zawsze, że mnie kochasz. Obiecałeś kurwa! A ja ci głupia uwierzyłam... -patrzyłem na nią -Zrozum, że to już koniec! Bądź sobie tą pieprzoną gwiazdeczka, ale mnie w to nie mieszaj! -widziałem jej łzy, zaczęła odchodzić.
-Nie mów tak! Słyszysz?! To nie koniec, końca nie będzie! Kocham cie Kate! Potrzebuje cię! Słyszysz!? Należymy do siebie! -jej postać zniknęła za bramą. -Potrzebuję cię... -powiedziałem cicho i usiadłem na schodach. Zacząłem płakać. Znowu, wiem, że zachowuje się jak jakaś ciota, ale ona zbyt wiele dla mnie znaczy...



Po kilkunastu minutach przyszedł Leo i usiadł obok mnie.
-Charlie, musisz odpuścić... -pokrecilem głową.
-Nie, jutro do niej pójdę. Muszę z nią normalnie porozmawiać, przeprosić...
-Nie możesz...
-Leo, ale ja muszę.
-Ale ona wyjechała...
-Jakto? -spojrzał na mnie przerażony. 
-Wyjechała do Polski, musisz o niej zapomnieć. 

,,Trudno zapomnieć o kimś,
Kto dał tak wiele do zapamiętania.,,

             

----------------------------------------------------------------------------------------
Chciałabym podziękować za wszystkie komentarze i wyświetlenia. Naprawdę miło się je czyta i dziękuję za docenienie.
-K. xx

14 komentarzy:

  1. Dlaczego ty to robisz? Ja tu siedzę zaryczana. Musisz pisać dalej. Proszę. Błagam cie. Oni muszą do sb wrócić ����������

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie !! Nie ! Nie ! ONI NIE MOGĄ BYĆ ODDZIELNIE ! MAM NADZIEJĘ ŻE KATE WYJECHAŁA NIE NA STAŁE ! xx

    OdpowiedzUsuń
  3. OOOO NIE, TO NIE MOŻE BYC KONIEC!
    Mega podoba mi się twój blog i po prostu to historia jest cudowna, jak ty możesz w takim momencie skończyć?
    Nie zrobisz mi tego! Proooosze :(((

    Masz talent do pisania!

    ~Weronika ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Słuchaj jestem po nieudanej akcji z coca-colą, ryczę bo mam przez to problem (boże ja jestem dziwna to tylko puszka i głupi napis) i na dodatek oni zerwali!!!!!!!!!!???????????????????? Kobieto to nie może być koniec! On albo ma za nią pojechać albo .... hmmm. dobra nie wiem! KATE MA WRÓCIĆ! TO ROZKAZ (nie musisz go wypełniać chociaż może... no musisz bo zabiję)! A takie pytanko co z ich tatuażem??? Kate go usunie czy co???
    No wiesz czekam na dalszą część!
    Dobra kończę bo mnie tu wzywają do nauki!
    xx <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie błagam pisz dalej to nie może być koniec proszee :'( <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedz mi ..prosze pisz dalej :'( <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeja ten blog jest serio piękny ❤ Link do niego wysłała mi Majka, jeżeli czytałaś, albo słyszałaś o 'Keep smiling' to wiesz o kogo chodzi :) Zarwałam nocke i do 3 w nocy czytałam wszystkie rozdziały z każdym płakałam, śmiałam sie.. Masz naprawdę talent, niby takie proste codzienne, ale jednak ma to coś, Kate nie może wyjechać, to nie może sie kończyć i mam nadzieje że będzie jeszcze trwać, twoja opowieść jest niesamowita, jedyne czego nie chce to żeby Kate była w ciąży, no bo wiesz, jednak by to zbyt dużo komplikowało i ograniczało .. XD Ale poza tym to wszystko jest meega!! ❤ Do zobaczenia pod przyszłym rozdziałem, pozdrawiam Anka ❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi się podobało. Tak wogóle to wspaniałe piszesz. Kiedy ciąg dalszy?

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się podobało. Tak wogóle to wspaniałe piszesz. Kiedy ciąg dalszy?

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju kocham! Kiedy będzie next???

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy nastepny powiedz ze jutro pliss kasia

    OdpowiedzUsuń
  12. Każde pojedyncze słowo ścisnęło mi serce bólem i żalem. Czuję tylko jak strumienie gorących łez spływają mi po twarzy, ale nie mam psychicznie siły żeby je otrzeć... Nie mam pojecia jak opisać uczucia, które we mnie buzują. Kocham Kate, jest dla mnie jak siostra, najlepsza przyjaciółka i trochę przypomina mi mnie, ale kocham też Charliego. Jest moim słońcem, każdą łzą, oddechem, moim życiem... Kocham ich oboje i nie ma tam żadnej zazdrości, jest tylko miejsce na miłość... Nie potrafię ubrać w słowa tego jak pełna podziwu jestem. Mam nadzieję, że wystarczą moje łzy i refleksje na ten temat... Piszesz cudownie, wszystko ma tam jakiś ukryty sens i wszystko do siebie pasuje jak taka wielka układanka. Masz ogromny talent, musisz go wykorzystać. Pisz jak najwięcej, na pewno znajdą się tacy, którzy powiedzą Ci to samo, tylko piękniej. Ta historia jest niesamowita i przepięknie realistyczna, ja mam już łzy w oczach na samą myśl o tym blogu. Stał się on nieodłączną częścią mojego życia, urozmaiceniem i chwilą prywatności. Kocham to wszystko.
    Nie jestem w stanie już nic więcej napisać, chociaż wiele jeszcze by się z pewnością dało, ale ja nie widzę już ekranu przez łzy:')
    Pamiętaj, jestem z Tobą<3

    widmowylas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi się wydaje że nie powinni wrócić zdradził ją a ona ko kochała na wyjeździe była sama a on z nią dobra szkoda mi CHarliego ale Kurwa bądźmy rozsądni czy wy byście wróciły bo zdradzie ?Bo ja i nawet nie wiem czy potem miałabym kolejnego chłopaka ... Pozdrawiam opowieść genialna 😍😍😍❤❤💞💏

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i wg wydaj książkę może o tym ale taką z 500 stronami bo będę ja czytać o każdej porze na prawdę Cię proszę byś wydała książkę 😍😍😍😍

      Usuń