wtorek, 26 stycznia 2016

50.


Jakieś 10 minut słuchałam jaka to z nas słodka para, blablabla.
Ktoś musiał iść do apteki. Stwierdziłam, że to i tak niedaleko, więc z Leo możemy iść.
Ubrałam się ciepło i owinęłam szalikiem tak, że było widać tylko moje oczy i nos.
-Idziemy?
-Ty nie masz szalika?- zapytała Pani Victoria. Mama wyciągnęła jakiś czarny szalik i owinęła nim mojego przyjaciela.
Szliśmy ciemną ulicą wygłupiając się i śmiejąc z byle powodu. Brunet trzymał mnie pod ramię kiwając się z prawej na lewą.
*LEO*
Fajnie mieć przyjaciela tak samo pojebanego jak ty. Nawet choroba jest zabawna.
Przechodziliśmy przez pasy. Usłyszałem pisk opon i poczułem mocne odepchnięcie. Upadłem jakieś trzy metry dalej.
Nie wiedziałem co się dzieje, wszyscy krzyczeli. Podniosłem się i starałem zrozumieć sytuację. Ludzie krzyczeli i zrobiło się duże zamieszanie. Kilka metrów ode mnie zauważyłem kraciasty szalik Kate, leżała na ulicy.
-Kate!- podbiegłem i klęknąłem kładąc jej głowę na swoje kolana. Miała zamknięte oczy.-Niech ktoś zadzwoni na pogotowie! Niech ktoś zadzwoni! Kate otwórz oczy! Słyszysz! Kate błagam otwórz oczy!- krzyczałem, a po moich policzkach lały się strumienie łez. Miała całą twarz w zadrapaniach, a jej porwane ubrania były we krwi.-Kate, proszę nie zostawiaj mnie...Ja nie poradzę sobie! Rozumiesz?! Musisz być przy mnie! Kate błagam!- wybuchłem głośnym płaczem. Nachyliłem się nad nią, położyłem czoło na jej policzku.-Kata proszę....Musisz dać radę Otwórz oczy! Kate kocham cię, nie poradzę sobie bez ciebie! Błagam...- gdy przestałem czuć jej oddech, szybko się odsunąłem. Rozpiąłem jej płaszcz. Cały się trząsłem, a łzy zamazywały cały obraz przed moimi oczami.
Próbowałem ją reanimować. Uciskałem klatkę i robiłem oddechy, ale ten cholerny oddech nie wracał. Płakałem i ciągle krzyczałem.
-Kate otwórz oczy! Proszę cię! Potrzebuję cię! Charlie cię potrzebuję! Twoja mama cię potrzebuję! Błagam otwórz te oczy. -Robiłem co mogłem, ale to nic nie dało. Kate nie oddychała. Po kilku minutach ktoś mnie odciągnął. Krzyczałem, płakałem, żeby mnie zostawił, musiałem ją ratować.
-Spokojnie jestem ratownikiem, musimy jej pomóc.- gdy to usłyszałem usiadłem na mokrym betonie i chowając twarz w kola zacząłem głośno płakać. Po chwili podeszli do mnie ratownicy, zaczęli pytać czy wszystko w porządku, czy odniosłem jakieś obrażenia itd. Nie odpowiadałem nic. Wstałem, widziałem jak wnoszą moją Kate do karetki.
-Muszę z nią jechać!- chciałem podbiec do niej, ale jeden z ratowników mnie trzymał i nie mogłem nic zrobić.
-Nie możesz z nią jechać, zabierają ją do szpitala.
-Ale ja muszę!
-Pojedziesz drugą karetką.
Zaciągnęli mnie siłą do pojazdu, zaczęli mnie badać, wypytywać. Nie byłem w stanie nic powiedzieć, płakałem i błagałem, żeby ktoś powiedział, że ona żyje, że wszystko jest w porządku. Nie usłyszałem nic.
Starałem się racjonalnie myśleć. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do mamy.
-Tak?- zapytała swoim miłym głosem.
-Mamo, był wypadek.- mówiłem drżącym głosem.-Kate....Mamo przyjedźcie do szpitala...-zaniosłem się płaczem.
-Leo spokojnie, nic nie rozumiem, co się stało?
-Mamo przyjedźcie szybko do szpitala.- rozłączyłem się.
W szpitalu chcieli mnie wziąć na jakieś badania, nie rozumieli, że ze mną wszystko w porządku i, że krew na moich ubraniach była....nie była moja. Ciągle mówili, że muszą mnie zbadać.
-Gdzie jest Kate?!
Było straszne zamieszanie, w końcu zauważyłem lekarza, który biegł w głąb korytarza. Wiedziałem, że biegnie do mojej Kate. Wyrwałem się ratownikom i pobiegłem za nim. Wbiegł do sali. Ciągle wycierałem łzy, przez które nic nie widziałem.
Zatrzymałem się. Widziałem Kate, leżącą bezwładnie. Próbowali ją reanimować, ale to nic nie dawało. Oparłem czoło o szybę i nie mogłem nic zrobić. Patrzyłem jak moja przyjaciółka...umiera.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Już planowaliśmy święta, miało być cudownie, miałam zobaczyć Oliwke i Camerona. Mój pierwszy przyjaciel...Mój brat, który od dzieciństwa wytrzymywał ze mną, aż do teraz. Nigdy mnie nie zostawił, nigdy mnie nie wyśmiał za moje chore zmartwienia. Tak jak Rush, zawsze przy mnie byli.
To zabawne, poznałam ich w dwóch różnych krajach, a są tacy sami: traktują mnie ją młodszą siostrę, którą trzeba chronić przed całym światem, obaj "nienawidzą" Charliego i obaj są uważani za "chłopaków bez uczuć". To jest wielkie kłamstwo. Nie troszczą się tylko o swoją dupę. Dbają o swoich przyjaciół, mając wszystkich innych w dupie, a to jest wielka różnica.
Jeżeli już tak pomyśle, to faktycznie narzekam na słaby kontakt z Cameronem, ale jak przyjdzie co do czego to mogę zadzwonić do niego o 3 w nocy, a on i tak mnie wysłucha.
Z resztą tak jak Alex. W szkole jest nudno bez niego i brakuje mi jego aroganckiego uśmieszku, ale rady daje tak samo dobre, jak wtedy, gdy tu mieszkał. Tak jak obiecał; nęka mnie telefonami, nawet 3 razy dziennie i wypytuje o wszystko.
Uczy się, a brat załatwił mu pracę informatyka, teraz straszy mnie zhakowaniem mojego komputera.
Cholernie mi go brakuje.
Nie wiem dokładnie czego...jego obecności.
Pokazał mi świat z zupełnie innej strony. Nauczył się cieszyć z chwili i żyć jakby jutra już nie było.
Szkoda, że tylko ja znam takiego Alexa.
Charlie nadal jest zły o częste rozmowy z nim. To urocze, że jest zazdrosny...ale i tak nie chcę go tym denerwować, chodź tak bardzo uwielbiam jego rumieńce, gdy się złości.
Nasz związek dużo przeszedł, ale chyba dlatego, wiem, że to nie jest gówniarskie zauroczenie, tylko prawdziwa miłość. Tak, odważnie mogę powiedzieć, że to miłość.
Szukałam momentu, w którym poczułam coś do Charliego.
Od kiedy Devries mi go przedstawił, wydawało mi się, że jego życie jest idealne: jest przystojny, mimo młodego wieku osiągnął karierę, pewny siebie...same zalety, żadnych wad i zmartwień. Wydawał się być perfekcyjny. Za to go nienawidziłam.
Po feralnej imprezie, gdy skacowanego ewakuowaliśmy go do mojego domu, zrobił się miły. Pomyślałam "Hej, może być dobrym kolegą i kto wie, może kiedyś pójdziemy razem na imprezę". Tyle..., ale wciąż był perfekcyjny i nadal nie widziałam dlaczego Leo się z nim przyjaźni.
Wszystko zmieniło się, gdy przyszedł do mojego ogródka i powiedział, że czuje się źle, że wcale nie jest tak idealnie jak myślałam.
Zobaczyłam w nim coś więcej, niż perfekcje... zwykłe człowieczeństwo. I tu był moment, w którym poczułam coś do Charliego Lenehana.
Ja Kate Porter zakochałam się w jego nie idealności.
Oczywiście to nie nie była jeszcze miłość. Zakochiwałam się w nim powoli, z dnia na dzień coraz bardziej. I skończyło się tak, że zakochałam się w nim bez pamięci.
Kocham jego ciało, wygląd, charakter,dotyk, zalety, a co najważniejsze- jego wady. Wady, które ma każdy. Akceptuje je w każdym aspekcie życia.
I mimo tylu razy ile mnie zranił, nadal go kocham.
To jest jak uzależnienie...dobre uzależnienie.
Przy nim czuję się kochana i bezpieczna, jego dotyk mnie uspokaja, a pocałunki uszczęśliwiają.
To on uczynił moje życie wspaniałym. Kocham go tak bardzo, że nie potrafię ubrać tego w słowa.To piękne uczucie wiedząc, że ktoś mógłby zrobić dla ciebie wszystko.
Przyłapuje go na tym jak patrzy się na mnie, gdy zasypiam. Mówi mi, że wyglądam ślicznie, gdy siedzę w samym dresie i bez makijażu. Przytula mocniej, gdy jakiś chłopak się na mnie patrzy. Martwi się o mnie i troszczy. Akceptuje moje wady. Myślę o nim cały dzień, czekam aż zadzwoni, przyjdzie, przytuli i powie, że jestem tylko jego i, że mnie kocha. W jego ramionach czuję się najlepiej.
Kiedyś powiedziałam, że nigdy nie wybaczyłabym zdrady. Oszukiwałam samą siebie. Dla osoby, którą się kocha wybacza się wszystko. Widziałam, że żałuję. Tęskniłam za nim i... Potrzebuje go.
Jest miłością mojego życia. Najlepszym co mam.
Mój kochany Leondre...
Gdy weszłam pierwszego dnia do klasy, siedział sam, ze spuszczoną głową w ostatniej ławce. Był nie ufny, cichy i...dziwny. Bał się braku akceptacji, jak przez resztę rówieśników. Dopiero, gdy poznałam go z Rushem i jego znajomymi poczuł się pewniej. Nie wiem dlaczego, ale wtedy poznałam prawdziwego, pojebanego Leo. Poznałam jego historie, pełną cierpienia i walki.
Ludzie potrafią być okrutni...
Leondre był zawsze, gdy go potrzebowałam. Słuchał mnie uważnie, chociaż moja kobieca natura była pełna sprzeczności, nigdy mnie nie zostawił. Nawet, gdy rozstałam się z Charliem. Bałam się, że mnie znienawidzi, Charlie to jego przyjaciel. Byłam głupia, Leondre potrafił pomóc mi i jemu, chociaż było to trudne.
Zawsze go podziwiałam. Za wszystko. Za to, że jest idealnym człowiekiem.
Kiedyś uważałam, że ludzie idealni nie istnieją. Teraz gdyby mi ktoś tak powiedział, wyśmiałabym go i przedstawiła Leo.
Czasem traktowałam go jak młodszego brata; czułam potrzebę opiekowania się nim, pokazania, że jest wart więcej, niż wszyscy inni ludzie na tym świecie. Taka jest prawda, Leondre to wyjątkowy człowiek i mam nadzieję, że kiedyś to zrozumie.
Będzie mi go brakować, jego głupoty, przytulania, martwienia się o mnie, wspólnej nauki, grania na konsoli, wygłupiania się, leżenia całymi dniami na kanapie i nawet tego pieprzonego "Kiti", którego tak nienawidzę.
Zawsze przy nim będę.
Martwię się o moją mamę. Mieszka tylko ze mną. Jak ona sobie poradzi?
Mam nadzieję, że wyrwie jakiegoś przystojniaka, z którym będzie szczęśliwa. Zasługuje na to.
Nie mam do niej żalu, że tak rzadko była w domu, bo jest najwspanialszą matką na świecie. Troszczy się o mnie i nigdy niczego mi nie brakowało.
Największy żal do losu mam o to, że nie zobaczę jak dorasta Oliwka...
Gdy umierasz nie myślisz o tym, że jesteś za młody, że to niesprawiedliwe... Myślisz o tych, których kochasz.
Uważam, że dzięki nim moje życie było wspaniałe. Nie żałuję ani chwili.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Leo! -usłyszałem krzyk. Odwróciłem się i zobaczyłem mamę, Elizabeth i Karen idące w moją stronę. Podbiegłem do mamy i rzuciłem się w jej ramiona.
-Mamo, ona... -nie chciałem tego mówić, nie miałem odwagi.
-Leo co się stało? -spytała nerwowo pani Elizabeth. Płakałem w ramię mamy i nie dałem rady odpowiedzieć.
-Kate miała wypadek...
-O Boże. -matka mojej przyjaciółki podeszła do szyby, przez którą było widać sale operacyjną.
Nadal ją ratowali.
Spojrzałem na nią. Kobieta miała łzy w oczach. Patrzyła jak jej córka traci życie.
-Co się dzieje? - usłyszałem głos mojego przyjaciela. Spojrzałem w jego stronę. Stał niczego nieświadomy. Nikt nie odpowiedział. Nikt nie chciał być tym, który przekaże mu najgorszą wiadomość.
-Co się stało?! Gdzie jest Kate?! -krzyknął. Widziałem, że jego oczy robią się szklane. Domyślał się.
Blondyn powoli podszedł do Elizabeth i gdy spojrzał przez szybę, stanął bez ruchu. Obserwowaliśmy jego reakcje. Zaczął kręcić głową.
-Niee, błagam powiedzcie, że...-załamał mu się głos. -To nie może być prawda...-widząc jak po jego policzkach zaczęły spływać strugi łez, ponownie wybuchłem płaczem. Do Charliego podeszła mama. Chciała go przytulić, ale ją odepchnął. -Zostaw mnie. -powiedział cicho i oparł czoło o szybę. Płakał.
Usiadłem pod ścianą i skuliłem się.
Chciałem teraz usłyszeć mój budzik, obudzić się. Pragnąłem tego. Chciałem żeby to był sen, zły koszmar. Obudzić się.
Po chwili wyszli lekarze. Wstałem, Kate leżałam na łóżku szpitalnym... To nie był sen, to pieprzona rzeczywistość.
-Pani jest matką? -zapytał lekarz. Pani Elizabeth nadal patrzyła na córkę.-Bardzo mi przykro. Robiliśmy co w naszej mocy.
Ciągle wycierałem oczy, które zalewały się łzami. Do Elizabeth podeszła moja mama i ją przytuliła, kobieta wybuchła płaczem. Wszyscy patrzyliśmy na Kate, wszyscy płakaliśmy. Nie wytrzymałem, otworzyłem drzwi i wbiegłem do pomieszczenia. Zacząłem ją szarpać.
-Wstawaj! Słyszysz wstawiaj! Otwórz oczy!
Ktoś mnie osiągnął, to była moja mama.
-Leo zostaw. Ona...
-Nie.-przerwałem jej. -Nie mów tego! Nie ma prawa! Obiecała, że zawsze będzie przy mnie... Mamo to moja wina... Odepchnęła mnie, uratowała. To ja powinienem zginąć!
-Shh nie mów tak. -mama mnie przytuliła, a ja wybuchłem jeszcze większym płaczem.
Do sali wszedł Charlie, powoli podszedł do łóżka i położył się obok dziewczyny. Złapał jej głowę i przyciągnął do swojej klatki piersiowej, płakał i gładził jej brązowe włosy.
-Charlie, musimy iść... - weszła pani Karen.
-Ja nie chcę. Chcę z nią zostać. Jest mi potrzebna. -wyszeptał. Widziałem jego ból. Jej blade ciało, które przytulał.
-Nie możesz tu zostać...-kobieta starała się być delikatna.
-Nie! Wyjdźcie stąd! Zostawcie mnie! -krzyknął blondyn.
Rozumiałem go, obaj ją straciliśmy, ale ona była jego całym światem. Zostawiliśmy go. Pani Elizabeth nadal stała i wpatrywała się w głąb sali. Podszedłem do niej i ją przytuliłem. Płakaliśmy w swoje ramiona. Byłem bezradny. Nie mogłem nic zrobić. Po chwili odsunęła się.
-Musimy zabrać Charliego. -powiedziała wycierając oczy.
-Tak, tak, ale... -pani Karen spojrzała na blondyna płaczącego nad jej ciałem.
Mama mojej przyjaciółki weszła do sali, a my za nią.
-Charlie, musimy iść.
-Nie, nie. Ja nigdzie nie idę. Chcę z nią zostać. -szeptał jakby do dziewczyny.
-Charlie... Ona... Nie żyje. -pierwszy raz ktoś to powiedział. Jej matka była tą, która się odważyła. Pękłem.
-Charlie zostaw ją... -powiedziałem cicho szlochając. -Zostaw! Ona nie żyje! Nie żyje, rozumiesz?!-krzyczałem i pociągnąłem go za bluzę. Blondyn wstał.
-Zamknij się! Ona musi żyć! Jak ja mam.. Nienienienie. -usiadł pod ściągnął i skulił się.-Ja ją kocham...-wybuchł głośnym płaczem.
Pani Elizabeth wybiegła z sali, a za nią moja mama.
Karen spojrzała na mnie.
-Charlie musimy iść. -szepnąłem. Pociągnąłem go mocno za ramię, żeby wstał. Wytarłem policzek. Blondyn usiadł przy łóżku i złapał jej dłoń, przyciągnął ją do swoich usta. Płakał jak dzieciak, z resztą ja robiłem to samo.
Nie byłem na to przygotowany, nikt nie był. Nie pożegnaliśmy się.
Nadal miałem nadzieję, że się obudzę na kanapie obok zakatarzonej Kate. Powiem, że wygląda okropnie, ona wyzwie mnie od głupków, zaczniemy się bić, a na koniec przytulimy do siebie i obejrzymy bezsensowny serial. Ale to już się kurwa nie zdarzy nigdy więcej. Nigdy nie powiem do nikogo "Kiti", nigdy nikt nie pomoże mi z matematyką, nigdy nikogo nie przytulę i nie poczuje żelu arbuzowego. Nigdy nie zobaczę tych wielkich zielonych oczu... Nigdy nie poznam tak wspaniałej osoby. Zmieniła moje życie, uczyniła je lepszym, a teraz po prostu odeszła.
Nie mogliśmy nic zrobić. Moja mama przytulała Elizabeth, pieprzyła o tych wszystkich głupotach, że Kate zawsze będzie w naszych sercach, że będzie patrzeć na nas z góry...
Charlie trzymał Kate za rękę i płakał, a jego matka próbowała go przekonać, by poszli do domu. Ja siedziałem skulony pod ścianą.
Kolejna fala płaczu nadeszła, gdy do sali wszedł Rush. Widząc go płaczącego znów uświadomiłem sobie, że ona nie żyje przeze mnie.
Zrobił coś, czego nigdy bym się po nim się spodziewał: podszedł do Charliego i pociągnął go za bluzę, a potem przytulił. Obaj zalali się łzami, a po pomieszczeniu roznosił się szloch. Czarnowłosy patrzył przez ramię Lenehana na ciało swojej przyjaciółki.
Mimo, że płakał krzyczał i przytulał Kate, to właśnie Rushowi udało się wyciągnąć Charliego. Blondyn ostatni raz podszedł do swojej miłości i szepną do ucha "Kocham Cię", ostatni raz pocałował jej zimno usta.
Udało mi się wstać, chodź moje ciało drżało. Podszedłem do łóżka i pocałowałem jej czoło.
-Kocham cię Kiti.
Karen przytuliła mnie i zaprowadziła do samochodu. Moja mama i Elizabeth rozmawiały z lekarzem, moja mama rozmawiała z lekarzem. Elizabeth była załamana.
Karen zapytała czy na pewno chcemy, przenocować w domu pani Porter. Musieliśmy wspierać mamę naszej przyjaciółki. Przejść przez tą stratę razem. Wspierać się.
Charlie od razu poszedł do pokoju Kate, a ja z Rushem siedzieliśmy na kanapie. Nie powstrzymywałem się od żałosnego płaczu, Rush płakał w ciszy, objął mnie ramieniem.
-Wiesz czego chciałaby teraz Kate?-Spojrzał na mnie.- Żebyśmy byli szczęśliwi, żebyśmy nie płakali. Pojebana Kate...myślisz, że to takie łatwe?- wytarł policzek i spojrzał w górę.

36 komentarzy:

  1. Nie kończ fanfiction ono jest takie cudowne ������������ proszę nie ��������

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak moglas to zrobic!!! Dlaczego??? To nie moze byc prawda!!! Kate ma zyc rozumiesz!!! Ja nie chce takiego zakonczenie. Nikt nis chce. Prosze powiedze ze to bedzie tylko sen ktoregos z bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się ze wszystkimi oprócz autorki naprawdę chcemy chociaż 2 rozdziały albo 1 że zamieszkali ze sobą czy coś takiego i żyli razem i szczesliwie

      Usuń
  3. Nienienieneinienienienienie
    Dlaczego? Znowu to samo! Czy będzie jeszcze rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nienienie :( :( Dlaczego? :( :(
    Cudownie piszesz nie kończ tego opowiadania proszę :( Jest to najlepsze ff jakie czytałam :( nie odbieraj mi tego :( :( Kocham Cię Kate za tego bloga :* A ty ranisz :( aż się poplakałam :( :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego!!!? Czytam już drugiego bloga i on też skończył się takim samym smutnym zakończeniem�� dlaczego nie mogło skończyć się szczęśliwym zakończeniem? Czytając to aż się popłakałam... mam cichą nadzieje że to był tylko sen Charliego!! I że Kate będzie żyć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ejejejejejejejejejejejej!!! laska?! czy ty wiesz co właśnie zrobiłaś ??? Możesz kończyć to ff jak chcesz tylko niech oni wszyscy do końca książki przeżyją błagam :// *jak jakiś mądry anonim napisał na górze* niech to będzie sen jednego z bohaterów a potem ten ktoś się obudzi i wszystko bd ok :)) (nie chcę ci nic sugerować, ale możesz zrobić tak, że to jest sen jednego z bohaterów, a potem np. nie wiem noo ... 10 lat później czy coś :**) BŁAGAM ONI WSZYSCY MUSZĄ ŻYĆ <3 proszę, proszę, proszę, proszę, :*
    A tak poza tym to rozdział zajefajny :DD Mam nadzieję, że czekam na nexta ... Albo chociaż jakieś info dotyczące tego co będzie dalej ;)
    Kocham to co tu robisz :* <3
    /Als <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie będę się tu rozpisywać. Płacz mi na to nie pozwala. Będę czekać na dalszy zwrot wydarzeń. W tej chwili mam żałobę. Pozdrawiam.

    ~Z xx

    OdpowiedzUsuń
  8. O KUŹWA !!! Wiedziałam że coś spieprzysz bo nie może być długo dobrze ale bez jaj!!!! O MASKARA RYCZE tak rycze przez Ciebie ! Tak nie może być co ty oszalałaś ! Nie chce się wtrącać ale plisss NIE <3 A ja obstawiałam że Charlie ją zdradzi na imprezie czy coś a tu takie ? OMG JA TU RYCZE PRZEZ CIEBIE ! zrób coś no ... może się obudzi i będzie to jakiś cud <3 Jejku przezciez ona jest jedną z głównych bohaterów <3 Pliss powiedz że to jakiś żart !!! Przecież twoje ff bez niej to nie będzie to samo :(((( Dobra nie będę już więcej się rozpisywała ale proszę zrób coś <3
    Pozdrawiam i czekam z wielką niecierpliwością na następny! Aż się boje :( ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję że to nie KONIEC TWOJEGO FF !!! Jezu bo co ja zrobię ? Naprawdę jest NAJLEPSZY ze wszystkich jakie czytałam i czytam <3 On jest taki idealny , pełen emocji <3 Co ja będę czytać ? Nie rób mi tego , nie kończ proszę <3 !!!

      Usuń
  9. O Boże ... nie, nie i jeszcze raz nie. To nie może być prawda! Panna, masz mi ją przywrócić do życia jasne? O Boże, jak mi okropnie szkoda Leondre. To naprawdę był przyjaciel na całe życie. O jeju nie wiem co mam zrobić. Nie potrafię powstrzymać płaczu. Leondre to jest najwspanialszy człowiek na świecie, wiele razy się o tym przekonałam, a teraz znowu zostaje mu odebrane coś lub ktoś kto był dla niego najważniejszy. Rozdział super ale mnie wykończył. Nie wiem jak zasne. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurcze no rozdział super. Nie wiem tylko jak się po tym pozbieram. Słuchaj, proszę możesz dodać kogoś o imieniu Alice? (Nie zmuszam aczkolwiek zastanów się :))) może by mogła mieć coś wspólnego z Leondre?... :))

    OdpowiedzUsuń
  11. OSZALAŁAŚ ?!?!?! Nie możesz...nie nie nie nie i nie , nie kończ bloga ! To jeden z najlepszych 😭 Powiedz że to tylko cholerny , popieprzony sen ! Nie możesz tego zrobić , nie możesz zabić głównej bohaterki! Charlie -przecież on się bidulek załamie a Leoś ? Pomyślałaś o nich ? Proszę cie powiedz że to był sen! Proszę ...😭 Znienawidzę cię jak to będzie prawda 😭 Nie możesz !

    OdpowiedzUsuń
  12. Zabije cię kobieto... Cały rozdział ryczałam ! Czemu ty im to zrobiłaś ?! Przecież było tak idealnie... :'( :'(

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie ! Nie możesz to jakiś żart|koszmar 😭 nie ona musi żyć!

    OdpowiedzUsuń
  14. Nonie..kocham Cię za Twojego bloga, najlepszego bloga, a zarazem nienawidzę za to co przeczytałam, nie mogę przestać płakać, czekam teraz co dalej..mam nadzieje, że jeżeli to już koniec(błagam nie..) to będziesz coś jeszcze pisała w przyszłości..<3
    ~Jula;///

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezu Kate, nienawidzę cię! Nie kończ tego bloga! Proszę cię! Twój blog jest niesamowity! Zakochałam się w nim! Proszę, nie kończ z nim. Dzięki temu blogowi, dzięki TOBIE na mojej twarzy gości uśmiech. Proszę...

    OdpowiedzUsuń
  16. Jezu Kate, nienawidzę cię! Nie kończ tego bloga! Proszę cię! Twój blog jest niesamowity! Zakochałam się w nim! Proszę, nie kończ z nim. Dzięki temu blogowi, dzięki TOBIE na mojej twarzy gości uśmiech. Proszę...

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie proszę nie :((((((( dlaczego? :'( przez cały rozdziała płakałam :// ona musi żyć, oni muszą być wszyscy razem :((

    OdpowiedzUsuń
  18. Właśnie moje życie straciło sens, jak mogłaś to zrobić?! Kurde no. Czytam teraz to i tak sobie myślę: jak tak można skrzywdzić swoich czytelników 😭 Błagam, weź to teraz jakoś odwróć. Nie wiem jak. Nie wiem. Może niech to jakaś śmierć kliniczna (nie do końca nawet wiem o co chodzi, ale chyba umierasz na chwilę, pls zrób tak, to nie może być koniec) będzie, albo sen? No proszę, zrób coś z tym, ja nie chcę żeby to był koniec tego ff 😭😭

    OdpowiedzUsuń
  19. Jezu musiałaś w tym momencie?! Kiedyś cię zabije! 😭😪

    OdpowiedzUsuń
  20. Proszę Cię nie kończ tego.. To jest najlepsze ff jakie czytałam.. Nie rób nam tego :( Niech to będzie tylko głupi sen.. Proszę Cię :(

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  22. Płakałam prze prawie cały rozdział. Ryczałam jak małe dziecko które nie dostało swojej zabawki. Powiedz dla czego ona??!! Do cholery czemu ona!!?? Ona musi żyć!! Powiedz że to sen jednego z bohaterów!! Powiedz proszę. Kate musi żyć!! Musi słyszysz!!! PROSZEEE ONA MUSI ŻYĆ PROSZEEE CIĘ 😭😭😭😘😘😭😭

    OdpowiedzUsuń
  23. Prosze cie kate zrób z tego glupi pieprzony sen

    OdpowiedzUsuń
  24. Pierwszy raz ktoś mnie kurwa tak bardzo rozjebał ff. Leżę i ryczę, aż cała poduszka jest mokra za co dostanę zjeby od babci, ale trudno XD Nie jestem emocjonalną osobą, jednak po przeczytaniu tego nawet nie widzę literek na klawiaturze xD
    Mam nadzieję, że ona jednak nie umrze. Charlie i Leo sobie nie poradzą. Załamią się po stracie ukochanej osoby. Tak jak pewnie wszyscy, którzy czytają tego bloga chcę, żeby to był jakiś sen i wgl, ale życie nie jest idealne i zawsze ktoś musi umrzeć, nawet w ff. Tak zryłaś moją psychikę, że nie wiem co napisać. Kocham tego bloga i czekam na nexta.
    P.S. Sorry za przekleństwa na górze xD

    OdpowiedzUsuń
  25. Ty sobie Kurwa chyba jakieś jaja robisz prawda? Ona ma żyć. Czaisz? Przez cb nie mam ochoty dzisiaj pisać rozdziału. Ryczalam całą noc przez cb. Mówiłaś, że chcesz dobić 100 rozdziałów. A tu co do chuja? Tak nie może być. Ty mnie niszczysz :'( ;(

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie, nie, nie! To sie nie może tak skończyć!

    OdpowiedzUsuń
  27. Ryczę a to twoja wina! zabiłaś Ketate!

    OdpowiedzUsuń
  28. NIENIENIENIENIENIE to takie mega jest proszę nie!

    OdpowiedzUsuń
  29. NIENIENIENIENIENIE to takie mega jest proszę nie!

    OdpowiedzUsuń
  30. Mój Boże żebys Ty widziała do czego mnie doprowadziłas po niecałych 2 dniach czytania! Właśnie siedzę niedosc ze chora to jeszcze zalana łzami i obsypana chusteczkami ! Straszny jest ten koniec ! :(

    OdpowiedzUsuń
  31. Nieeeeeeeeeeee:( Jakby się skończyło "i żyli szczęśliwie" to byłoby mega :(

    OdpowiedzUsuń
  32. Moim zdaniem powinnaś napisać coś ostatniego że z Kate jest bardzo dobrze zamieszkali razem z Charliem itp. I żyli do końca swojego życia razem szczęśliwi czy coś takiego . Anie to nienienienie....

    OdpowiedzUsuń
  33. Czytałam tyle zarywałam nocy i tak jak mówiłam koniec takie napisałam wyżej...

    OdpowiedzUsuń