środa, 14 października 2015

1.

Obudziły mnie promienie słoneczne, mogłam zasłonić wczoraj okno. Zeszłam na dół, mama krzątała się po kuchni
-Dzień dobry!
-O Kate, juś wstałaś? Jak się spało w nowym domu?
-Dobrzeee.- zakryłam usta, gdy ziewałam
-Zrobiłam ci grecką, jest w lodówce.
-Dzięki.- wyjęłam z lodówki sałatkę i poszłam do jadalni. Po chwili przyszła mama z kawą i kanapkami.
-Pojedziemy dziś po jakieś zakupy, bo lodówka jest prawie pusta, a potem pójdziemy do Caroline, to moja koleżanka, pracujemy razem...
-Tak, wiem. - odpowiedziałam bez emocji.
-Słuchaj Kate, wiem, że jest ci ciężko.- położyła dłoń na moich plecach. -ale tu możemy zacząć wszystko od początku.
-Rozumiem to mamo, ale są wakacje a ja tu nikogo nie znam. - mama uśmiechnęła się pokrzepiająco.
-Caroline ma syna, jest od ciebie o rok starszy, może ci kogoś przedstawi... jakaś koleżankę.- i tu mój czuły punkt
-Nie denerwuj. - spojrzałam na nią z pod byka, jedząc moją sałatkę.
-Oj dobrze wiesz, że jak byś chciała to byś miała jakieś przyjaciółki. - tsaa całe życie z chłopakami, nie mówię, że nie, jestem dziewczęca i w ogóle, ale jakoś zawsze moim towarzystwem była płeć przeciwna, lepiej się chyba z nimi dogadywałam, miałam jakieś tam koleżanki, ale zazwyczaj dziewczyny były dla mnie wredne. Nigdy nie miałam przyjaciółki.
-Nie rozmawiajmy o tym.- wiem , że to dziwne, że dziewczyny mnie nie lubią, ale gdy ktoś mi to wytyka to robiło mi się. .. smutno? Chciałabym mieć przyjaciółkę no wiecie : wspólne zakupy, babskie wieczory, rozmowy o chłopakach ... jak na filmach.
-Dobrze, idź się ubierz i jedziemy na te zakupy.
Zrobiłyśmy zakupy, wielkie zakupy, nie wiem kto to zje, ale okej. Idziemy do tej koleżanki mamy, więc ubrałam delikatna szarą sukienkę i buty na obcasie, włosy mam proste, więc tak je zostawiłam, pomalowałam się i zeszłam na dół, gdzie czekała juz na mnie mama. Ponoć pani Caroline mieszka niedaleko wiec poszłyśmy piechotą. Faktycznie szłyśmy jakieś 8 minut. Dom był duży i nowoczesny. Brama była otwarta, więc weszłyśmy na posiadłość i zadzwoniłyśmy dzwonkiem.
-Elizabeth!- drzwi otworzyła nam uśmiechnięta blondynka, najpierw przywitała się z moją mamą, a następnie ze mną. Pani Caroline zaprowadziła nas w głąb domu, był naprawdę ładny. W salonie był gospodarz domu, przedstawił się jako Tom, małżeństwo wydawało się naprawdę sympatyczne.
-Rush, zejdź na dół mamy gości! - krzyknęła pani Caroline. Po chwili na dół zszedł chłopak, cholernie przystojny chłopak, miał czarne włosy, postawione do góry, na sobie czarne rurki, nie były aż tak bardzo obcisłe, i biały t-shirt, w wardze miał kolczyk a na lewej ręce miał tatuaż ,a dokładnie rękaw, wyglądał zajebiście, taki typowy bad boy.
-Dobry wieczór. - powiedział obojętnie do mojej mamy. Na mnie nawet nie spojrzał, nie wiem może nie zauważył. Pierwsze wrażenie : cham.
-Rush to jest Kate, córka Elizabeth.- powiedział Tom. Caroline i Tom kazali mówić do siebie po imieniu. Chłopak stał do mnie tyłem.
- Cześć.- obdarzył mnie dokładnie jednosekundowym spojrzeniem i ruszył w stronę stołu. Miło. Po chwili się zatrzymał, odwrócił się w moją stronę i przeskanował wzrokiem od dołu do góry. Momentalnie na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Podszedł bliżej i podał mi rękę.
-Jestem Rush.
-Kate.- uścisnęłam jego dłoń. Cały czas się uśmiechał. Caroline zaprosiła nas do stołu. Do Rusha podszedł jego ojciec i coś mu powiedział, chłopak spojrzał na mnie i przytaknął.
Jedliśmy kolacje i rozmawialiśmy, znaczy moja mama rozmawiała ze swoimi znajomymi. Cały czas czułam wzrok chłopaka na sobie, niezręcznie...
-Kate, może pójdziemy na górę ?- odezwał się Rush. O kurde, mam się bać? Chciałam jakoś grzecznie odmówić, gdy moja rodzicielka się odezwała:
-To dobry pomysł, Kate jeszcze nikogo tu nie zna, może się zaprzyjaźnicie. - Dzięki mamo. Chłopak, który praktycznie rozbiera mnie wzrokiem zaprasza mnie do swojego pokoju, a ty po prostu mu na to pozwalasz. Grunt to odpowiedzialność rodzicielska.
Chłopak uśmiechnął się szeroko i wstał od stołu.
-Kate idziesz? - Fuck, no więc wstałam od stołu i ruszyłam w stronę schodów. Chłopak przepuścił mnie przodem, byłam pewna ze gapi się na mój tyłek. Weszliśmy do jego pokoju, był w ciemnych barwach. Ruchem reki pokazał żebym usiadła na łóżku, tak tez zrobiłam, a on zajął miejsce na fotelu, który stał przy biurku. Usiadł przodem do mnie, co mnie cieszyło, w bezpiecznej odległości.
-Przestań się tak szczerzyć.- odezwałam się pierwsza. On tylko się zaśmiał.
-Ładna jesteś- wtf?- ale ojciec powiedział ze jak cię dotknę to mi nogi powyrywa, a są mi trochę potrzebne, więc sama rozumiesz. - powiedział to z taką powagą. Nie mogłam, zaczęłam się śmiać. Chłopak dołączył do mnie.
-Przestraszyłaś się mnie?
-Patrzyłeś się jakbyś chciał mnie zgwałcić!- zaczęliśmy się śmiać.
Okazało się, że Rush jest na prawdę fajnym chłopakiem. Zaprzyjaźniliśmy się i spędziliśmy ze sobą całe wakacje. Faktycznie jest takim bad boyem, alkohol, codzienne imprezy, na każdej zaliczanie innej dziewczyny. Tak wyglądało nie tylko jego życie, ale i moje , no poza zaliczania tych dziewczyn. Wieczorem impreza, wracaliśmy kompletnie pijani i spaliśmy u mnie lub u czarnowłosego, potem kac, a następnego dnia kolejna impreza.
Mój przyjaciel znał pół miasta przez co i ja poznawałam tych wszystkich ludzi, których już na drugi dzień nie pamiętałam. Rush po pewnym czasie był dla mnie jak brat, na imprezach chronił mnie przed tymi wszystkimi napalonymi kolesiami, później wiedzieli już, że jestem z Rushem i jak mnie chociaż dotknął to mogą żegnać się z życiem. Mogłam mu się zwierzać, tylko on i Cameron znali prawdę o rozstaniu moich rodziców i tylko im mówiłam o moich uczuciach. Rush był naprawdę inny, niż go wszyscy znali,, imprezowicz, chłopak, który rucha wszystkie laski, ,. Czasami leżeliśmy na łóżku cały dzień i słuchaliśmy muzyki, czy oglądaliśmy filmy, potrafił być troskliwy i wyrozumiały.
Ci co mnie kojarzyli tez mieli o mnie zdanie imprezowiczki, ale chyba tak próbowałam odreagować, mimo, że tego nie pokazywała strasznie się przejmowałam tym, że tata nas zostawił.
Moja mama to typowa bizneswoman, często... praktycznie wcale nie było jej w domu, ciągle gdzieś jeździła, a ja mieszkałam w tym wielkim domu sama. Nie  miałam  jej za złe  tego, że jej często nie ma, ciągle  dzwoniła,  gadałyśmy na video chacie, a jak byłam w domu to spędzałyśmy ze sobą dużo czasu. Uważam, że jest dobrą matką.

4 komentarze: